koejny fragment czegoś bez tytułu "o śmierci"
Przez te drzwi oni nie przejdą już. Pamiętam, jaka była kłótnia dotycząca otworów w drzwiach wejściowych. Mama chciała potrójny otwór w kształcie półkola, a Ojciec pojedynczą, wąską szparkę. I tak się sprzeczali. Jeszcze jak montowali drzwi to Mateczka była niezadowolona. Stała z założonymi rękami i patrzyła gdzieś na ogród. Jakież było jej zdziwienie, jaka radość, gdy po ich wstawieniu zobaczyła, że mają potrójny otwór w kształcie półkola. Była przekonana, że Ojciec kupił takie, jakie chciał. Oni tak się kochali! Boże! Mam tylko nadzieję, że jak umarli to w przekonaniu, że się kochają. I że tam gdzieś, gdzie są, są razem. Byliby nieszczęśliwi, gdyby byli osobno. I jeszcze. Oby było tak, że umarli jednocześnie. Nie... jak to możliwe, że oni umarli? Jak to było? Ojciec nie zniósłby bólu, gdyby Mateczka umarła na jego kolanach. Mateczka też. Jej ból byłby nieopisany, gdyby tuliła konającego Ojca. Powiedzcie mi, że umarli równocześnie! Że nie widzieli swojej śmierci!