Kobiety...
Przedstawienie kobiety jako spostrzeżenie oraz obiekt zainteresowań Artykuł ten jest rzeczowy. Nie ma na celu urazić żadnej istoty płci żeńskiej. Esej ten jest jedynie moim stosunkowym wyrażeniem doświadczeń i odczuć. Kobiety... Ubóstwiamy je. Są niczym skarb nie do zdobycia. To one rządzą światem - nie mężczyźni, jak by się wydawało, gdyż siła to nie cel, lecz środek do niego. Siłę trzeba ukierunkować, a przyznając szczerze, nie wychodzi nam to najlepiej. Kobieca manipulacja jest czymś innym - nie zawsze dobrym, lecz przecież nasza siła dostaje kierunek, wartość, zwrot (powstaje wektor). Będąc osobiście prowadzonym przez kobiety, wynikało z tego dużo dobrych, jak i zarazem złych uczynków. Trudno powiedzieć, których było więcej, więc można powiedzieć, że zachodzi prawo równowagi. Kobiety poprzez swój dar (uwodzenia) są boginiami w tym świecie, rządzą niepodzielnie. Na nasze szczęście nie wszystkie zdają sobie z tego sprawę lub nie potrafią wykorzystywać swoich umiejętności. Gdzie w tym "bajzlu" dla nas miejsce? No cóż, teraz użyję porównań. Kobieta jest to skomplikowany mechanizm z wieloma przekładniami, zębatkami, itp. Natomiast my - to proste mechanizmy - maksymalnie z trzema przyciskami. Naszym zadaniem jest dbać o mechanizm wyższy, bardziej doskonały. Lecz, niestety jako maszyny niższego rzędu, nie zawsze nam to "wychodzi". Uszkodzimy jakiś trybek i zaczynamy psuć i wszędzie robi się tragedia. Mechanizm kobiety zaczyna szwankować. Jako wyższa forma zaczyna analizować problem i próbować go samoczynnie naprawić. Wtedy najczęściej dochodzi do kolizji zdarzeń i następuje załamanie systemu, co kończy się znoszeniem połączenia. Najgorsze są jeszcze analizy błędne, które dość często występują w obu przypadkach - gdy np. my zlokalizujemy usterkę, według nas nie do naprawienia, próbujemy wymienić podzespół, wyciągając go z innej maszyny, co kończy się zawieszeniem, a nawet zniszczeniem Kobiety. Zapominamy, że istnieje w tych mechanizmach regeneracja, która tylko potrzebuje czasu oraz opieki. Więc to wszystko polega na synchronizacji połączenia i dodatkowego modułu "wspólna analiza", co ułatwia unikania błędów z błędnej interpretacji problemu. Cóż mogę dodać od siebie? Jako mechanizm niższego rzędu, pojąć mi "kobietę" jest bardzo trudno, lecz ciągle zbieram informacje. Dostrzeżenia mówią mi, czego nie robić, jak nie wpływać na ich system myślenia, jakich konfliktów sprzętowych unikać. Wiem tylko jedno na pewno - że warto próbować, uczyć się. Jako mechanizm niższego rzędu nie zdołam nigdy pojąć wyższości kobiet, zawszę będę z tyłu. Czasem mam pytanie: czy one zadają sobie choć trochę trudu by poznać nasz mechanizm? Wiem, że jest on obrzydliwie prosty, tak zwany samczy, lecz czemu by go nie poznać i nie przeprogramować? Z chęcią bym spróbował czegoś takiego, lecz niestety skazani jesteśmy na byt przy kobietach, gdyż to one nami sterują; to one nasz byt ukierunkowują; bez nich powybijalibyśmy się nawzajem; one bez nas umarłyby nie pielęgnowane (choć pokazuje się kobiety dbające o kobiety, co może nam zagrozić). Więc powinniśmy się łączyć i dbać o siebie najlepiej, jak potrafimy. Na tym polega nasz żywot. Odrzuceni nie powinniśmy się poddawać i szukać nowej pani lub nowego mechanizmu niższego. Trwać i szukać perfekcji w tym, do czego jesteśmy stworzeni.