Tej nocy po północy..
Siedziała otulona w niebieski kocyk i patrzyła. Świat stawał się coraz bardziej rozmazany przez jej szklane oczy. Było późno, godzina pierwsza w nocy. Każdego dnia o tej porze już dawno leżała w łóżku i śniła. Tego dnia wolała patrzeć na jezioro i niebo. Wszystko było pochłonięte w ciemności. Już od dawna nie łkała tak głośno, ani tak długo. Wszystko zawsze widziała w kolorowych barwach, każde nieszczęście wyjaśniała 'zawsze będzie lepiej','wszystko będzie dobrze'. Tak bardzo bała się, ale o co? Że zostanie sama? Że nic nie będzie takie jak dawniej? Że nigdy nie usłyszy jego głosu, który tak bardzo potrafił ją uszczęśliwić? Tak, te wszystkie rzeczy przerażały ją. Nie wiedziała co ma robić, ale była pewna że cokolwiek postanowi, nic nie zmieni tego, że zraniła siebie, a przede wszystkim jego. To bolało ją najbardziej. Zabiła jego nadzieję, zabiła cząstkę siebie. Myślała, a nawet była pewna, że więcej nie zobaczy go i jego pełnego szczęścia wzroku. Zawsze, cokolwiek się zdarzyło, on potrafił sprawić, że wszystko traciło swój sens, stawało się proste. On jako jedyny dawał jej prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. Swoim wdziękiem i urokiem, mimo swoich wielu wad, sprawiał, że myślała iż nie ma idealniejszego mężczyzny, przyjaciela. Uczucie pustki przepełniło jej serce. Patrzyła na jezioro, tak bardzo czarujące swoim blaskiem tej nocy, przed oczyma miała tylko chwilę spędzony z nim. Nawet te najgorsze i w których bardzo cierpiała wydawały jej się najlepsze w jej życiu. Bo nie ważne wtedy było, jak układało się między nimi, lecz liczyło się tylko to, że byli wtedy obok siebie i wiedzieli, że zawsze tak będzie. Gdy ostatnie cząstki nadziei opuszczało ją, zadzwonił telefon. Wahała się czy odebrać, mimo że potrzebowała jego słów, czy choćby jego głosu. Nie lubił gdy płakała. A w tamtym momencie nie potrafiła przestać, łzy same napływały jej do oczu, głos drżał. Odebrała. Chciała mu tyle powiedzieć, a najbardziej jedno słowo 'przepraszam', lecz nie potrafiła wypowiedzieć ani słowa. Nie potrafił jej zrozumieć, lecz dobrze wiedział czego potrzebowała, i czego on potrzebował. Mimo tego, że zraniła go jak nikt dotąd, potrzebował jej by móc żyć, a ona potrzebowała jego. Pocieszył ją i uspokoił. Z ulgą odetchnęła, gdy powiedział, że nie może bez niej żyć. Nie wiedzieli jak między nimi się ułoży, jak będzie wyglądała przyszłość,lecz byli pewni, że nadal będą dzielić ze sobą każdą chwilę, tą smutną i tą szczęśliwą. Tylko to się dla niej liczyło.Długo jeszcze rozmawiali. O wszystkim, a szczególnie o nich. Był dla niej tak ważny, dlatego gdy choćby wspomniał o ty, że mogli by już więcej nie rozmawiać i się nie przyjaźnić, zaczynała płakać. Ból przedzierał jego serce wtedy, dlatego starał się o tym nie mówić. Ona wiedziała, że każdy ból jaki on jej sprawi, nigdy nie będzie taki, jaki ona zadała mu. Tamtej przepięknej nocy, wybaczyli sobie wszystko. Mimo, że długo jeszcze nie było, tak jak wcześniej. Obojgu był potrzebny ten kryzys, by mogli się dowiedzieć ile dla siebie znaczą.To były te chwile, które odmieniły ich życie. Dowiedzieli się, że to nienormalna przyjaźń. Ale to ich przyjaźń.