Klub niwiniątek
Rozdział I
SPOTKANIE Z DORADCZYNIĄ ZAWODOWĄ BUDZIŁO W EVIE FARRELL większypopłoch niż wizyta u dentysty, egzaminy końcowe, a nawet koszmarne sprawdziany z historii. Jane Labella różniła się od Evy pod każdym względem. Była potężnie zbudowana, arogancka i hałaśliwa. Roztaczała wokół siebie intensywną woń papierosów i cynamonowej gumy do żucia, co wystarczało, aby rozmówcę przprawić o mdłości. Jednak z niejasnych powodów postanowiła wziąść Evę pod swoje opiekuńcze skrzydła. Rozprawiała uporczywie o jej wyjątkowej inteligencji, niezwykłej intuicji, o tym, że Eva może osiągnąć, cokolwiek zechce, byle wyszła wreszcie ze swojej skorupy i spróbowała zdobyć gwiazdy! (Jane Labella miała poważne problemy z doborem metafor).
Zdobyć gwiazdy.Swietny pomysł. Eva nie potrafiła nawet zdobyć solniczki przy obiedzie.Perspektywa spotkania z Labellą zajmowała u Evy czołową pozycję na liście prywatnych męczarni, tuż obok wygłaszania referatów orazwzajemnej analizy krytycznej podczas zebrań kółka literackiego. Kiedy więc tego ranka Eva po wejśćiu do klasy znalazła na swojej ławce kartkę z pilnym wezwaniem do sekretariatu doradców, pojęła natychmiast, że dzień nie zapowiada się różowo. Różowe dni zaczynały się od dziarskich przemówień Labelli.
Siedziała teraz na winylowej kanapie w sekretariacie, łącząc nogi w kolanachi rozstawiając stopy. Przyciskała do siebie plecak i obserwowała wskazówki zegara. Właśnie minęło dziesięć minut chemii. Niewykluczone. że kiedy wróci do klasy,sprawdzanie zadań już się zakończy. Tak czy owak, ominie ją nerwowe oczekiwanie na wołanie do odpowiedzi (numer cztery na liście męczarni).
Energiczna sekretarka zerknęła na nią z uśmiechem, który miał zapewnać: ,,Nie zapomniałam o twojej obecności". Eva błyskawicznie spojrzała w inną stronę. Nawiązanie kontaktu wzrokowego nie należało do jej talentów.
-Eva!-znienacka zagrzmiał głos Labelli.-No, jesteś! Słuchaj, mam fantastyczną wiadomość! Dzisiaj w nocy Victoria Treemont wyciągnęła kopyta!