Kiedy miałam 16 lat...
rzeprowadzam cholerną rewolucję w swoim życiu,koniec przejmowania się opinią innych ludzi! Najważniejsza jestem JA! Tylko w ten sposób naucze sie akceptować swoją osobę.Nikt i nic nie powstrzyma mnie przed tym,nauczę sie zyć na nowo,na kolorowo.Nie chce juz szaro burych dni i wiecznej maligny,wypowiadam wojnę mojej wewnętrznej bliźniaczce! Nie zastanawiając się zbyt długo złapałam za kluczyki od samochodu,po drodze do drzwi krzyknęłam nader optymistycznie "Idziemy na wojne!" i wyskoczyłam przed luksusowy apartament w krótkich różowych szortach i kusej bluzeczce z fioletową koronką.Papci też zapomniałam.Moze to i lepiej,poprawi mi się muskulatura stóp i wzmocnie swój układ odpornościowy.Jak juz być optymistką ,to na całego. Chociaż nie ukrywam,ze w samochodzie zrobiło mi się błogo i klaustrofobicznie, w sensie pozytywnym rzecz jasna.Obiecałam sobie ze nie bede zwracała uwagi na balkon na piątym piętrze,ale to było silniejsze ode mnie,musiałam.Po prostu musialam.Przez całą noc ,dręczyły mnie wielkie,czarne oczy,przystojne rysy twarzy i rozpierająca duma,ze nawet bez soczewek zdołałam wypatrzyć tego tajemniczego "Armanda". Niestety okna były zasłonięte,zamknięte..czisza i pustka.Daje sobie uciąć lewą i prawą dłoń że już gdzieś widziałam tego faceta! I to nie raz,nie dwa..nie trzy? Boże,oby nie okazał się tym parszywym króliczkiem wielkanocnym stojącym w sezonie świątecznym pod Tesco,niech też nie będzie jednym z wielu roznosicieli ulotek,masażystą z PureSPA,szatniażem w bibliotece Akademickiej..standardowo łeb mi wariuje i ta druga bliźniaczka bruździ na potęge. Cicho sza! Jedziemy !
4.
Cztery klaksony,dwa gwizdy i jeden zbereźny okrzyk.Nie ma tragedii.Mina Nadii bezcenna."I właśnie za to mnie kochasz" pomyślałam.
-Wow,cóż to za kreacja?Wybieramy się na bal przebierańców czy moze jesteś jeszcze w fazie REM i tak naprawde stoi przede mną lunatyk?
-Bardzo śmieszne,wpuszczaaj..
U Nadii jak zwykle przytulnie i pachnąco.Norka młodej wyjadaczki.Chyba nigdy nie dolicze się ilości obrazów w jej mieszkaniu.Zacna surrealistka bujająca w obłokach.Jak dobrze ze wśród moich znajomych 80% populacji to artyści.Jak dobrze że 90% moich znajomych słucha Led Zeppelin i ubiera się w lumpexach..jak dobrze..
-No dawaj te newsy! Znowu się zawiesiłas piękna.Opowiadaj o swoim rycerzu na czarnym koniu-Nadia sarkastycznie przymrużyła oczy ,żeby po chwili parsknąć śmiechem prosto w moją twarz.
-Przemyślałam to wszystko,chyba faktycznie przesadzam.Zakochałam się w mężczyźnie z okna.to chore.Chyba zbliża się okres..
-Myślę że ten mężczyzna i dziwne obserwacje Twojej osoby to jedno,przyznaj się ze lezy Ci coś na serduchu i przyszłaś się po prostu wygadać i wypłakac w poduszkę.Nie od dziś zdaję sobie sprawe z faktu,ze robię za twojego personalnego coucha-odparła.
Wredna małpa czyta w moich myślach,no tak..problemów nazbierało się co nie miara.Jeden z nich,to możliwość awansu, z czym niestety wiążą się poważne życiowe decyzje.Przeprowadzka,zmiana otoczenia,przebranżowienie.Nagle uświadomiłam sobie ze moje życie po raz kolejny,nieoczekiwanie mnie zaskakuje.Łapie za włosy i z impetem wali o beton,zeby po chwili wypuścić i dać się ponieść ciepłej bryzie.Zazwyczaj takie niespodzianki konczyły się pozytywnym zakonczeniem i skoczeniem jak dziki kot na cztery łapy.
-Halo,Kasja..Mówię do Ciebie.
-Przepraszam,chyba się nie wyspałam-bełkocze.
-Dobrze,wiem co cie postawi na nogi.Proponuję szklankę starego dobrego znajomego Jacka.Co Ty na to?
-Idealnie! Mam nadzieje ze na jednej się nie skonczy.Ogłaszam dzień alkoholika.Jeżeli masz zamiar mi powiedzieć własnie w tym momencie ze dzisiaj pracujesz,to oficjalnie i bezkompromisowo ogłaszam wszem i wobec ze zwalniam Cię!-ja i moje żarty,bezcenne..
-Idealnie! Mam nadzieję że nie skonczy się na jednej butelce i jeżeli masz zamiar iść jutro do pracy,to no