Kiedy miałam 16 lat... (II).
"Wikipedia prawde Ci powie.Powiadam!" Rozmyślam jadąc na starym składaku na pobliski rynek.Wiatr rozwiewa moje bujne,gęste włosy.Spódnica niebezpiecznie lawiruje między zderzakami, a uśmiech starszej pani z pobliskiego straganu napawa optymizmem.Szczerze,nie wyobrażam sobie innego klimatu.W moim rodzinnym mieście wszystko jest takie autentyczne,dobre.Czuje się tu bezpiecznie i wiem ze za każdym zakrętem spotkam serdecznych i wyrozumiałych ludzi.W Nowym Ogendo wszystko kręci się wokół pieniedzy,innowacji ,rozwoju,statusu społecznego.Aktorstwo i afektacja doprowadza Cię do obłędu i wiesz że prędzej czy później bedziesz uciekał gdzie pieprz rośnie.Wytrzymałam naprawdę długo i z drobną rysą w sercu wracam tu,do doliny pachnącej ciepłym chlebem i rumiankiem.
Pogoda jest fantastyczna.Na pobliskim rynku dzieciaki grają w klasy i pluskają się w fontannie.Emeryci z pasją ogrywają się w szachy skubiąc słonecznik,a przystojny cygan nuci wiekowe serenady,zachęcając do wrzucenia paru groszy do burgundowego kapelusza.Z otwartych okiennic ucieka skroplone szczęście i po chwili odczuwam na karku drobne krople wiosennej mrzawki.
Standardowo odwiedzam stoisko sąsiadki.Kupuje kilogram truskawek,soczystego arbuza i dużą butelkę soku.Po chwili dochodzi do wymiany zdań.
-Serdeczny Boże.Kogo widzą moje oczy! -sąsiadka uśmiecha się łagodnie.
To dopiero zalążki dość długiej konwersacji,która sprawia że robi się błogo i rodzinnie.
-Mama pewnie zadowolona,co? Za kazdym razem kiedy przychodzi na zakupy musi pochwalić swoją jedyną córę.Ile ona się o Pani naopowiada! Duma ją rozpiera.A to że kupila sobie Pani nowy samochód,a to jakieś wyjazdy zagraniczne.Taka córka to skarb! ..Moze dorzuce jeszcze tych nektarynek?Słodkie jak miód.-donośnym glosem apepluje na wszystkie strony.
"Tak,poproszę jeszcze Pani syna i willę na obrzeżach miasta" dorzucam w myślach z przekąsem.Pierworodny tej kobiety jest najprzystojniejszym mężczyzną w okolicy.A ja,Kasja Wiolent ,chodziłam z nim w pierwszej liceum! Wspomnienia,wspomnieniami.Nie widzieliśmy się wieki.Ale nie ukrywam ze z miłą chęcią umówilabym się z nim na kawe.
-A co słychac u Pani syna? Słyszałam ,że wyjechał.Jakieś interesy?Rodzina?
(Rozeznanie rzecz jasna..)
-Dorian kończy studia doktoranckie w Nowym Ogendo.Uczęszcza na Wydział Filologiczny i tam konczy literaturoznastwo.Cóż tu dużo mówić,pracuje w wydawnictwie i stara się pisywać różnego rodzaju felietony do gazet.Chociaż ja tam się nie znam,musialaby go Pani sama wypytać dokładnie.Bo chyba macie jeszcze jakiś kontakt ze sobą?
W myślach śmieje się sama do siebie..
-Niestety nie-odpowiadam.
-Ale jeżeli przyjedzie w najblizszym czasie,bardzo proszę podać mu mój numer telefonu,myślę ze ( "nie pogardzi"-.. bliźniaczko ,stop!) będzie zadowolony że daje o sobie znać po tak długim czasie.-nie zastanawiając się ani sekundy dłużej,znajduję jakiś niepotrzebny papier w portfelu i kreślę zgrabne cyfry niczym wybitny kaligraf.
-Oczywiście że dam! W przyszłym tygodniu przyjeżdża na sernik,jeżeli Pani jeszcze zostanie w mieście serdecznie zapraszam!
-Dziękuje,ale juz jutro wracam na nowe śmieci.Aczkolwiek z miłą chęcią odwiedzę Państwa następnym razem.
Wymiana zdań trwa jeszcze dobre 10 minut.Wracając już na rowerze rozmyślam o Dorianie.Myślę że niepotrzebnie,bo czasu już nie cofnę.Ale gdzieś tam wewnątrz strasznie mnie kusi żeby chociaż jeszcze raz dotknąć jego aksamitnej skóry,potarmosić nieład tej czupryny,porozmawiać o surrealistycznych i nadnaturalnych zjawiskach,zjeść razem zimny sorbet nad pobliskim jeziorem.W zasadzie był jedynym mężczyzną,któremu pozwoliłam na tak wiele.Po części mógł odkryć moją duszę,moje myśli.Słabe strony,aroganckie zachowanie i wrażliwość.Jak to się mówi?Bratnia dusza.Więc otwarcie mogę sie przyznać do faktu,iż zdobył cząstkę mojego s