Ka¿de piêæ sekund po b³ysku pioruna
Aura sk³ania moje my¶li na powrót ku kobiecie z uczelni. „Twoje z³ote w³osy Ma³gorzato”. Którym ze sfotografowanych piorunów jest Celan? Ona tutaj kiedy¶ przyjdzie, wtedy bêdê czyta³ te wiersze, „czarne mleko poranka” pierwsze. Opowiem jej o ch³opaku, który w ka¿d± burzê robi zdjêcia, setki, tysi±ce klatek, miliony sekund, plus godziny spêdzane na przegl±daniu, edytowaniu, dodawaniu s³ynnych i martwych twarzy w graficznych programach, plus lata, kiedy nieustannie czuje siê czyj±¶ obecno¶æ. I powiedzia³bym jej, chocia¿ ju¿ bez g³upiego u¶mieszku, mo¿e nawet jak prawdziwy poeta, ¿e ten go¶æ z balkonu dziesi±tego piêtra, tam naprzeciwko, pewnej nocy podczas robienia zdjêcia przewróci³ siê dok³adnie w momencie, kiedy piorun przypieprzy³ w drzewo na ogrodzie s±siedniego domku jednorodzinnego. O tamtego. Zapali³o siê tam, potem siê ugasi³o, a potem, miesi±c potem, to drzewo ¶ciêto. Nastêpnie jak grzmot nadchodz±cy sekundy po b³yskawicy, doda³bym, ¿e widzia³em to wszystko, bo zawsze obserwowa³em go, gdy robi³ zdjêcia i oprócz po¿aru, b³yskawic i deszczu widzia³em te¿, ¿e po tym jak upad³, ju¿ nigdy nie wsta³.