KAY-rozdział dziewiąty
odnik...ludzie uciekają odskakując w ostniatniej chwili...
-Prawie nie czuje pulsu...pospiesz się
-Robię co mogę.
Przejechawszy na czerwonym radiowóz ostro skręca...z podwozia idą iskry...z piskiem opon zatrzymuje się przed wejściem szpitala.
Czekający lekarze zabierają ranną...
W domu przy plaży:
-Jak się biegało?
-Wspaniale.
-Kąpałaś się?
-Tak.
-Morze jest cudowne o tej porze dnia.
-Sara wstała?
-Jeszcze śpi...
-Martwię się o nią...nigdy nie uciekała z domu.
-Wszystko będzie dobrze.
-Coś się stało...
-Nie miej czarnych myśli
-Czuję to...zajrzę do niej.
Na posterunku
-Mój Boże...widząc zakrwawioną koszulę Hartneta
-To nie...
-Co się stało?
-Nie teraz Kristi...gdzie Kay?
-Jeszcze jej nie ma.
-To nie podobne do niej.
-Hartnet...do mnie.
-Uważaj...jest jak chmura gradowa...
Zapukawszy:
-Wejdź...jak ty wyglądasz?!
-To...
-Później zdasz raport...to Sean Farris...twój nowy partner.
-Pracuje z Kay
-Wzieła kilka dni wolnego,sprawy rodzinne.
-Do jej powrotu pracuje sam
-Pracujesz z kim ci powiem.
Do Seana
-Zostaw nas
Po zamknięciu się drzwi:
-Odezwij się tak jeszcze raz a wylecisz...
-Nie będę...
-Nie masz nic do powiedzenia.
-To żółtodziób...
-Wdrożysz go.
-Nie jestem nianką
-Od teraz jesteś.
-Jesteśmy przedszkolem czy policją?
-Daj mu szansę
-Kim on jest?
-Synem milionera.
-Pięknie...bogaty dzieciak bawiący się w policję.
-Zajmij się nim albo oddaj odznakę
Wkurzony John wychodzi trzaskając drzwiami.Nic nie mówiąc idzie na policyjny parking.Nowicjusz podąża za nim...Idąc na złocistą plaże Kay widzi smutek na twarzyczce córeczki...która jest nieobecna...pogrążona w myślach...
-Kochanie rozchmurz się
Dziewczynka milczy...jakby nie słysząc głosu matki.
-Saro...Saro-głośniej
-Tak...jakby została wyrwana z innego świata.
-Co ci jest?
-Nic
-Nie prawda.
-Prawda...ja nie kłamię-krzycząc...zostaw mnie w spokoju-biegnąc w stronę morza
-Zaczekaj...
Zatrzymując dziewczynkę na skraju plaży:
-Co ty wyprawiasz?
-Nic!-próbując wyrwać się matce
-Uspokój się
-Nie!
Krzycząc Sara idzie z matką w stronę domu...po drodze zatrzymuje ich ojciec:
-Co tu robisz?
-Zabieram ją.
-Nie pójdzie z tobą.
-To moja córka.
-Od kiedy?
Dziecko cofa się,chowając za matkę
-Ona nie chce tobą iść.
-Nabuntowałaś ją...
-Zejdź mi z oczu.
-To jeszcze nie koniec...wrócę.
Widząc strach w oczach córeczki
-Już dobrze...poszedł sobie
-Mamusiu...błagam...nigdy nie pozwól mu mnie zabrać...
-Nie pozwolę skarbie...nie pozwolę.
Tuląc dziewczynkę
"Czego ty się tak boisz?"
Czekający w radiowozie Sean widzi jak jego partner wychodząc ze szpitala kopie kosze na śmieci...