Jest-Takie-Miejsce 32
a – wita się ze mną.
- Cześć Krzysiu. – Przytulamy się.
- Wiesz, co się stało? Ktoś mi chyba zakosił ciasto. Wczoraj kupiłem dwa, a teraz patrzę i jest jedno. – Od razu zerkam na Rafała, któremu oczy błyszczą, jak nigdy dotąd. Oboje próbujemy opanować śmiech. Udaje się tylko mi.
- Rafał nie śmiej się ze mnie. Mówię poważnie, zniknęło. – Krzysiu jest rozbawiony, ale chyba nie tak bardzo, jak my.
- Krzysiu! To straszne! Na pewno w szkole grasuje jakiś złodziej ciast. Dobrze, że jesteś Supermanem. Na pewno go wytropisz – mówię.
- Albo ich. Może działają w grupie zorganizowanej – dodaje Rafał i wszyscy się śmiejemy. Krzysiek nie ma pojęcia, że ci źli złodzieje, właśnie stoją przed nim i dobrze się bawią.
- Mówię mu, że sam pewnie zjadł, a teraz nie pamięta – odzywa się Mikołaj, a ja patrzę na minę Rafała. Jest bezcenna.
- Mikołaj, proszę cię. Pamiętałbym.
- Albo kupiłeś jedno.
- Kupiłem dwa.
- Krzysiek, powiedz mi w takim razie, co mogło się stać? Ktoś przyszedł w nocy, zjadł twoje ciasto i wyszedł? - Hahaha. Dokładnie tak było.
- Nie. To chyba jakaś magia. Znikające ciasto. – Krzysiek jest coraz weselszy.
- Krzysiu, następnym razem musisz spać z ciastem – wygłupiam się.
- A co to w ogóle było za ciasto? – pytanie Rafała sprawia, że wybucham śmiechem.
- Zuzia, nie wierzysz mi?
- Wierzę. Naprawdę. Śmieję się z Rafała.
- Jakie to było ciasto? To dzisiaj ja zakoszę – kontynuuje mój wspólnik.
- Takie zwykłe, drożdżowe.
- Ooooo, lubię. Pilnuj ciasta Krzychu, mówię ci. I nie mów nikomu więcej, że w ogóle masz jakieś jedzenie. – Jest tak wesoło, że zapominam dlaczego nie jestem teraz z Jolką i Damianem.