Jest-Takie-Miejsce 2
zucie humoru, takie same głupawki i jesteśmy nierozłączne. Ania chyba czasami ma nas dość. Nie ogarnia naszych śmiechów, min, wygłupów, ale najczęściej we wszystkim uczestniczy. Kłócą się ze sobą bez przerwy, ale tak naprawdę bardzo się kochają. Siostry chyba tak już mają. Nie posiadam doświadczenia, bo mam tylko braci.
Czas w pociągu szybko nam mija. Po chwili orientuję się, że jesteśmy już w Warszawie. Połowa drogi.
Od momentu kiedy dojechaliśmy do stolicy, Kamila jest wniebowzięta. Do naszego pociągu wsiadł właśnie jej Romeo. Zmieniła swoje miejsce siedzące i pobiegła z nim do innego przedziału. Zostałam sama z Jolą i Anią.
- Zuza!!! - krzyczy mi Jolka do ucha. - Zobaaaacz! Jaki chłopak idzie, aaa! - Oglądam się, ale nikogo nie widzę. Musiał już pójść dalej.
- Nie widzę - odpowiadam i nagle dostrzegam, że za tamtym, o którym mówiła Jola, idzie inny. Teraz to ja mam ochotę krzyknąć ,,aaaa!". Z daleka nie widzę go zbyt dobrze, ale z tej odległości prezentuje się niesamowicie. Ciemne włosy, fajnie ubrany, z torbą na ramieniu. Poszedł. Zniknął mi z oczu. Wracam więc do rozmowy z dziewczynami. Nie możemy się już doczekać. Chcę być na miejscu, chcę poznać nowych ludzi, chcę się dobrze bawić, odpocząć, być z Jolką 24 godziny na dobę. Chcę, chcę, chcę. W końcu nadchodzi ta chwila. Pociąg się zatrzymuje. Koniec trasy.