Jest-Takie-Miejsce 19
/>- Zuza, idziesz spać? – pyta Damian.
- Tak – kłamię.
- Nie wyganiasz mnie? – dziwi się Kuba.
- Dobranoc – powtarzam. Sama nie wiem, czemu jeszcze go nie wyprosiłam. Nie umiem logicznie myśleć. Boję się choćby na niego spojrzeć. Marta nadal rozmawia z Mateuszem, który pozycję siedzącą zmienił na leżącą. Anka chyba zasnęła, a pozostałych lokatorek nie ma w pokoju. Kuba nadal siedzi, nie położył się. W końcu szeptem pyta:
- Chcesz żebym został? – Matko Święta! Co ja mam odpowiedzieć. Takie pytanie w ogóle nie jest w jego stylu. Kuba, którego znam te parę dni, położyłby się obok mnie, mając gdzieś moje zdanie. A może wcale go nie znam…Ciekawość bierze gorę i powoli odkręcam się w jego stronę. Nie wymyśliłam jeszcze żadnej odpowiedzi. Patrzy na mnie, ale jakoś inaczej. Nie przeszywa mnie wzrokiem, jak dotychczas, nie robi też nic na pokaz, bo nie ma publiczności. Ma piękne oczy. Brązowe. Mają jakiś wyjątkowy błysk. Uśmiecha się. Nie chcę się z nim kłócić i sprzeczać. Nie teraz. Nie mam na to ani siły, ani ochoty. Damian szeptem rozmawia z Jolą. Myślę o wszystkim wokół, poza odpowiedzią. Czy chcę żeby został? Próbuję się odezwać, ale wtedy drzwi pokoju się otwierają. Kuba szybko się kładzie i przykrywa moim śpiworem, tak że go nie widać. Damian robi to samo ze śpiworem Jolki. Musimy zabawnie wyglądać.
- Chłopaki! Wyłazić, raz, dwa – mówi spokojnie Alek –Mateusz, już na korytarz! A gdzie Kuba i Damian?
- Ciiiiii- mówi cichutko Kuba. Jest tak blisko, jak nigdy przedtem. Nasze twarze dzielą milimetry. Czuję na sobie jego oddech. Cali jesteśmy przykryci śpiworem. Jest strasznie gorąco i zaczyna brakować powietrza.
- Nie ma ich tu – mówi Mateusz. – Byłem sam.
- Chcesz żebym został? – Kuba powtarza pytanie najciszej, jak to możliwe.
- Kuba, wcale cię nie widać. – Alek jednak go zauważył, ratując mnie tym samym od odpowiedzi.
- Dobranoc Barbie – mówi mi do ucha. Kilka sekund później wychodzi. Drzwi się zamykają. Udaję, że śpię. Nie otwieram oczu. Słyszę jednak, że ktoś ociera się o podłogę. To Damian, ciągnięty przez Alka za nogi. Słyszę głośny śmiech Joli i Marty. Alek też musiał się nieźle ubawić, bo kiedy obaj są już na korytarzu słyszę, jak żartują.
Starczy wrażeń, jak na jeden dzień. Damian tu był. I Kuba tu był. Damiana obecność wydaje się tu normalna. Spędzamy razem masę czasu w ciągu dnia. Lubię, jak jest. Z Kubą jest inaczej. Jego obecność mnie onieśmiela. Nie czuję się swobodnie, nie umiem zachowywać się naturalnie, nie umiem opanować przyspieszonego bicia serca i jak się okazuje, chwilami nawet nie umiem sklecić prostego zdania. Moje szare komórki odmawiają współpracy. Jak tak dalej pójdzie, to mogę zapomnieć o oddychaniu. Nie położył się. Może wiedział, że go wygonię, jeśli to zrobi. A może wcale bym go nie wygoniła. Kto wie? …