**Tęcza z pamiętnika Dziury w bucie** "Ja" cz.I
Wstałam rano, jak zwykle z opuchniętymi powiekami i jak zwykle zrezygnowana. Blee. I ten okropny posmak w ustach. Czemu mój każdy dzień musi tak wyglądać, w sumie nie zawsze tak wygląda, ale teraz… Popatrzyłam przez okno. Biało. Białe drzewa, chodniki, samochody, i jakiś dziwny stwór z trzech kulek, kiedyś mówiłam na niego bałwan. Teraz to dla mnie kupa gnoju. Kupa białego gnoju. Bo dlaczego śnieg jest biały? Taki biały że aż bolą oczy jak się wychodzi na podwórko. W gazetach gdzieś przeczytałam, że w zimie też powinno się nosić czarne okulary przeciwsłoneczne, bo od tej bieli można oślepnąć, ale kto widział człowieka w szaliku, czapce z pomponem i kurde w okularach?? Ja nie widziałam i nie mam zamiaru sobą dawać przykładu i być pierwszym osobnikiem w takim stroju. Już trudno , że jest biało-biało, i mogę oślepnąć, wtedy przynajmniej będę miała z głowy gapienie się na ten beznadziejny kolor. Gdy już zdążyłam się w ogóle zniechęcić do wszystkiego przez tą białą biel poszłam do kuchni. Tak dokładnie popełzłam. I co ja mam robić w tej kuchni? Znowu pójść gapić się w okno, tyle że na inna stronę podwórka która też jest tylko… no wiecie sami jaka, wszystko teraz jest takie na dworze. Eh… kolejny punkt to łazienka. No tam to może będzie ciekawiej, ale o tym to już nie opowiem. Chyba znacie takie słowo jak intymność?
Rodzice śpią u siebie, nie będę budzić ich żeby dali mi pieniądze na drugie śniadanie, bez sensu i tak pewnie nic nie ma w szkolnym sklepiku .jedynie z samego rana są świeże bułki słodkie, rogaliki pączki i inne pyszności.za nim jednak ja dojdę do lady podczas pierwszej przerwy, to zdąży zadzwonić dzwonek i nic nie kupie, a na drugiej przerwie gdy już doczołgam się do upragnionych pachnących bułek i powiem szczęśliwie i triumfalnie” dwa pączki w czekoladzie poproszę” to usłyszę: ”przykro mi, już się skończyły”. Tak więc, zrezygnowałam z wycieczek do naszego szkolnego sklepiku. Strata czasu, jak dla mnie.
Tak więc wyszłam z domu na autobus, mam nadzieję, że będę jechać tym nowym, niskopodłogowym, tam jest chociaż ciepło. Najpierw muszę zajść po Karolinę, moją przyjaciółkę. Znam ją od podstawówki. Byłyśmy zawsze jak papużki nierozłączki. Teraz to pewnie chętnie znalazłaby sobie bardziej rozrywkową kumpele, ale chyba nie wie jak mi powiedzieć, że „koniec z nami” .pewnie myśli, że bym się załamała. Na pewno nie. Dla mnie to już wszystko jedno. Bo i tak jak razem spędzamy czas to w milczeniu. Idziemy tak na przystanek. Gdyby dobrze wytężyć słuch, można by było usłyszeć odgłos spadających płatków śniegu na powierzchnię mojej kurtki, tak jest cicho, no i odjąć jeszcze rozpaczliwe skrzypienie zbitego śniegu pod podeszwą buciorów. Wiem, przesadzam z tą ciszą itd., ale fajnie to brzmi. Wreszcie jeden barwny aspekt tego dnia, moje marzenie zostało spełnione. Jadę do szkoły nowym, cieplutkim niskopodłogowym MPK-iem.
cdn...