Ironia.
Pojechała z kumplami odebrać prawko. Następnie (z nimi) na piwo, odreagować przypływ szczęścia, satysfakcji, podniecenia... Alko nakłoniło ją, by przejechała się w okół osiedla; przyjaciele odradzali. Stanęło na tym, że tylko odpali silnik nowiuśkiego cacka, które było widać przez okno mieszkania.
Wyszli. Podbiegła kawałek, zachwycając się prezentem. Pogładziła go po drzwiach. Chwilę późniejsiedziała na przednim siedzeniu. Przekręciła kluczyk... Emocje zawrzały...
Przyjaciółka siedziała obok, kumpel opierał się o drzwi, jakby dopiero wysiadł.
To zauważyła policja, która przejeżdżała przypadkiem...