Intruz w pracowni 2,3,4
-Jesteś niepoprawną optymistką.
-Dzięki temu moje życie jest łatwiejsze.
-To może mi pomożesz?
-W czym?
-Pojedziesz ze mną do Krakowa stawić czoła rodzinie i kontrachentom.
-Uwaga, już lecę!- Diana powiedziała ironicznym tonem.
-Z tobą będzie mi łatwiej.
-Czemu ze mną? To twoje życie, ja się do niego nie mieszam.
-Już się wmieszałaś.
-Niby jak?
-A kto mi doradził, żebym rzucił karierę?
-Trza było tego nie robić, jak się teraz boisz.
-Za późno.
-Sam sobie radź. Nie będę ci tego zadania ułatwiać. Jak miałeś odwagę się w to bagno wkopać, to teraz miej odwagę z niego wyjść.
-Odwagę mam, ale potrzebuję kogoś, kto mi pomoże, bo ugrzązłem głęboko i sam nie dam rady.
-I co, że niby mam stanąć przed twoimi ludźmi i powiedzieć „Patryczek czyje się szczęśliwy w tartaku, nie na scenie. Dajcie mu spokój”? Nie ma bata- Diana skrzyżowała ręce na piersi.
Patryk postanowił zmienić taktykę.
-A jak grzecznie poproszę?
Diana zgromiła go wzrokiem.