Historie cmentarne czyli z miłości do opery

Autor: slk
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 1

230; i zamarłem. Przede mną stał diabeł. Niby nie miał rogów, ogona, nie był cały ubrudzony sadzą, ale natychmiast zorientowałem się, że to on. Strój czarny, jedynie płaszcz od wewnętrznej strony w kolorze purpury. Elegancki, ironicznie uśmiechał się spod wąsa. Odwróciłem się i już miałem uciekać, gdy nagle usłyszałem śpiew. Silny, mocny bas śpiewał doskonale mi znaną melodię. Tak doskonale znaną, że w żaden sposób nie potrafiłem przypomnieć sobie, gdzie właściwie i kiedy słyszałem ją po raz pierwszy. Aria rozwijała się, głos narastał i starał się coraz silniejszy. Spojrzałem przez ramię i zobaczyłem, że istota ta zbliża się do mnie, wyciągając rękę i wskazując jakiś kierunek. Ze zdumienia zamknąłem oczy, a kiedy je otworzyłem, zorientowałem się, że postać zniknęła. Tylko w oddali słychać jeszcze było ostatnie dźwięki arii Mefista z „Fausta” Gounoda. Spojrzałem na nagrobek, przy którym stałem i niewiele brakowało, a roześmiałbym się w głos. Opuszczając cmentarz pomyślałem jeszcze: „Nigdy więcej Charlotte Bronte. Nigdy więcej Mary Shelley. Nigdy więcej Oscara Wilde’a”. Ostatecznie, nigdy nie lubiłem powieści gotyckiej.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
slk
Użytkownik - slk

O sobie samym: Redaktor naczelny serwisu Granice.pl
Ostatnio widziany: 2024-11-05 08:53:05