Historia pewnej znajomości
ili dodał – Wiesz co, chyba jednak oddam mu kluczyki do samochodu.
- Ty jak chcesz, to potrafisz być kochany – odpowiedziała.
Był początek roku akademickiego. Ona wieczorem wracała od koleżanki do domu, a on właśnie kończył zajęcia na siłowni. Pomyślał, że skoro jest tak późno, to może ją odprowadzić do domu. Zgodziła się, choć zaznaczyła, że jeśli nie chce, to naprawdę nie musi. On jednak chciał.
Osiedlowe ulice były już praktycznie puste. Co jakiś czas przejechał tylko samochód. Było ciemno i pusto. Szli obok siebie i rozmawiali o minionym dniu. Wydawało się, że i tym razem w ich rozmowie zabraknie uczuć. Ta cisza i pustka wokół nich była jednak dla nich zbawienna.
- Kasiu, a ty mnie lubisz? – zapytał z drżeniem serca.
- No pewnie, że cię lubię – odpowiedziała i nagle poczuła, jak po jej ciele przeszedł dreszcz.
- Ale, jak bardzo mnie lubisz? – zadał kolejne pytanie, patrząc przed siebie.
- No bardzo – odpowiedziała.
Nagle zatrzymał się, spojrzał w jej oczy i zadał ostatnie pytanie tego wieczora.
- Ale tak bardzo, że gdybym cię chwycił za rękę, to byś jej nie puściła?
- Trzymałabym z całych sił i nigdy nie puszczała – odpowiedziała bardzo pewnie.