Historia pewnej znajomości
s nie wróci, że moja siostrzyczka nie żyje. Wtedy po moich policzkach po raz pierwszy popłynęły łzy. Może i niewiele z tego wszystkiego rozumiałam, ale na pewno potrafiłam już kochać i właśnie dlatego płakałam.
ON
Przeczytał tego smsa, oparł się o grzejnik i zaczął płakać. Odpisał jej dopiero następnego wieczora.
Było sierpniowe popołudnie, gdy pożyczył od ojca samochód pod pretekstem wyjazdu na mecz piłkarski z kolegami z liceum. Tak naprawdę pojechał do niej.
Odstawił samochód na parkingu i poszedł w umówione miejsce. Czekała na niego. Wybrali się na spacer uliczkami starówki. Opowiadała mu o mieście i poszczególnych budynkach. Jego nie za bardzo to interesowało, ale liczyła się jej obecność i sam fakt, że może jej posłuchać. W ich rozmowie trudno było odnaleźć emocje i uczucia, o których potrafili sobie pisać całymi nocami. To był sztywny i pozbawiony uśmiechu dialog.
To nie tak miało wyglądać, ale tak właśnie wyglądało ich pierwsze spotkanie.
W końcu wsiedli w samochód i wyjechali za miasto. Zaparkował samochód wśród drzew, tuż przed jeziorem. Poszli na plażę, gdzie tego dnia było sporo ludzi. Znaleźli drewniany stolik przy którym usiedli. Tu też trudno było znaleźć uczucia i emocje. Pytali się nawzajem o studia, o plany na przyszłość i tego typu rzeczy.
Gdzieś głęboko w sercu pojawiła się myśl, że to on powinien zmienić temat, że to do niego należy inicjatywa. Wrodzona nieśmiałość była jednak skutecznym hamulcem dla skrytego w sercu uczucia. Jego zachowanie przypominało zachowanie kierowcy, który ma zasłonięte oczy i boi się zwolnić hamulec, bo myśli, że jego auto stoi nad przepaścią. Tak naprawdę jego samochód stał na początku toru wyścigowego i zwolnienie hamulca mogło być początkiem wielkiej przygody, szybszego bicia serca i podwyższonego tętna. Tak się jednak nie stało, bo strach był silniejszy od uczucia. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że z nią jest podobnie. Ona także nie potrafiła pokonać swojej nieśmiałości.
Gdy wrócił do domu był już późny wieczór. W progu przywitał go ojciec:
- Gdzie ty byłeś tak długo? – spytał zdenerwowany.
- Aaa, wiesz tato, świętowaliśmy z kolegami zdanie matury – ta odpowiedź była pozbawiona sensu, o czym za chwilę się przekonał.
- Czy ty wiesz, co mówisz? Zapomnij o kluczykach od samochodu. To był ostatni twój taki wyjazd – powiedział stanowczym tonem ojciec.
- Przecież ty też świętowałeś maturę. Nie wiesz, jak to jest – wtrąciła się do rozmowy matka.
- Owszem, świętowałem, ale nie w połowie sierpnia. Czy ty nie widzisz, że on kłamie?! – odpowiedział jej i wyszedł z pokoju.
ON
Kilka dni później znów siedział w pokoju i trzymał w dłoni telefon, który co chwilę tracił zasięg. Postanowił więc na chwilę opuścić mieszkanie z nadzieją, że na klatce schodowej telefon ożyje i pozwoli mu nie tylko wysłać, ale i odebrać wiadomość od niej.
Gdy wracał do mieszkania, na korytarzu czekał na niego ojciec. Tym razem, jakby przeszła mu złość i zupełnie innym tonem powiedział do syna:
- Ale mnie przestraszyłeś. Gdzie ty chodzisz? – zapytał.
- A wiesz tato, pomyślałem o tym, żeby wyrzucić śmieci.
- O 1 w nocy? – zapytał retorycznie ojciec, który nawet nie czekał na odpowiedź i powolnym krokiem wrócił do sypialni, gdzie czekała na niego żona.
- I co to były za szmery? – zapytała żona
- Nie uwierzysz, ale wyobraź sobie, że nasz syn postanowił wynieść śmieci.
- Śmieci? – spojrzała na niego zaskoczona – Przecież ja wynosiłam je po kolacji.
- A w wiadomościach mówili, że ludność produkuje coraz więcej śmieci. Nie myślałem, że może to dotyczyć nas – odpowiedział jej z uśmiechem na twarzy.
- Co ty bredzisz? – na jej twarzy pojawiło się zaciekawienie.
- Bo widzisz, ja też kiedyś wynosiłem śmieci o 1 w nocy… Z twojego powodu – spojrzał jej prosto w oczy i przytulił do siebie. Po chw