Hiob
HIOB
autor: Zulombo
Czasem gdy widzę taką ślicznotę jak Sharon Stone to jestem niemal pewny tego, że byłaby w stanie zakończyć albo chociaż pomóc w zakończeniu sporu między Panem Bogiem, a Hiobem. Kilka dni temu w moje dłonie wpadła "wersja rozszerzona" Pisma Świętego. Szczególnie zaciekawiły mnie fragmenty dotyczące właśnie Hioba.
Chory i opadły z sił Hiob powrócił właśnie z jerozolimskiej apteki znajdującej się na rogu ulic Paschy i Koszernej. Z braku jakiegokolwiem zajęciay postanowił zdjąć czapkę, którą dostał od swojej matki w czasach gdy był jeszcze bohaterem "Ziarna". Trudno się dziwić czemu to zrobił, tym bardziej, że przez te 60 lat zdjął ją tylko raz. Było to w święto 7 listopada. Jednak nikt do dzisiaj nie wie jakie to było święto, więc szybko zapomniano o tym incydencie.
- Muszę połknąć aspirynę albo lepiej kilka, która to dzisiaj będzie? Trzecia? Czwarta? Powoli się zamieniam w aspirynowego narkomana. Mniejsza z tym. Ekhm. PANIE mój Panie czemuś mnie opuścił? Za jakie grzechy odebrałeś mi moje żony, dzieci, a teściowe żeś ocalił? Mnie potraktowałeś trądem, kalectwem i muzyką country. Po ostatnich słowach Hioba, odzywa się do niego Pan. Jednak kaleka z powodu dużej ilości zażywanych medykamentów wierzy, że przemawiają do niego halucynacyjne wytwory jego chorego umysłu.
Po części można to zrozumieć zwłaszcza, że dzień wcześniej spotkał Elvisa Presleya.
- Hiobie, mój Hiobie czemuś jest małej wiary, a wielki brzuchem. - Byś mnie zrozumiał, gdybyś zakupił za ostatnie grosze dywan, który...
- Ekhm - Pan Bóg znacząco chrząknął, po czym Hiob kontynuował swój wywód.
- Rzeczywiście moja gafa. Miałem na myśli za ostatnie drachmy. Więc byś mnie zrozumiał o Panie, gdybyś zakupił za ostatnie drachmy dywan, który okazał się tanią tandetą z Państwa Środka.
- Wiem, że ludzie winią mnie za wiele rzeczy ale problem Sodomy i Gomory załatwiłem. Musisz jednak przyznać, że stworzyłem również piękne rzeczy.
- O tak Panie. Nikt nie podważa twojej boskiej mocy, ale może jakiś przykład? - Oj!?! Nie byłem przygotowany, aby teraz odpowiedzieć. Zresztą czas mnie goni. Muszę wracać na górę... Co ty robisz?
- Żegnam się.
- Trochę się z tym pospieszyłeś, nawet bardzo. Zresztą nie moja sprawa. Niech będą z tobą.
- Ech. Zawsze tak samo się kończy. Co zaczynam moją modlitwę to coś ją przerywa. Czy naprawdę nikt nie jest w stanie poświadczyć o pięknie tego świata?
Nagle jak grom z jasnego nieba pojawia się anioł, który zlatuje na swoich zapewne mało używanych skrzydłach. Jednak jako,że nie wiedział o kolejnej kłótni między Stwórcą, a Hiobem, nałożył w pośpiechu różnokolorowe skarpetki. Wydaje się to o tyle zabawne, że antyczni aniołowie nie posiadali jeszcze stóp. Więc Wysłannik Boży podlatuje do Hioba i podaje mu fotografię przepięknej kobiety, którą dzisiaj znamy jako Sharon Stone.
- Piękna aniele, przepiękna – po tych słowach Hiob podnosi wzrok ku niebu i kontynuuje
– Rzeczywiście Panie myliłem się. Zaiste jesteś wielki.