Fragment nienazwanej jeszcze dłuższej formy wypowiedzi

Autor: Matariel
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Jest to fragment pisanej moją ręka powieści, poweim, wielowątkowej. Postać przedstawiona w tym fragmencie nie jest jej głównym bohaterem. Oceńcie proszę, czy warte jest to pisania dalej, nie mówię tu o treści, tylko o stylu. Kolejny krzyk, tym razem to Gilbert padł martwy, wijąc się w pośmiertnych konwulsjach. Tylko mgnienie oka widziałam go upadającego, a wydawało mi się to wiecznością. Czarny surdut ozdobiony srebrnym haftem wydawał się aksamitem nocy, rozerwanym szczeliną do ognistego piekła, ni to ozdabiając go, nie będąc też pasującą częścią bogatego ubioru. Niesymetryczna, wciąż powiększająca się dziura wyglądała jak bilet do gehenny również dla mnie. Wrażenie potęgował pęd krzyczącego ciała w kierunku brutalnej rzeczywistości, kamiennego bruku. W końcu przedstawienie drugiej śmierci zakończyło opadnięcie kurtyny jasnych, długich włosów na nieruchomą już twarz. Stałam jak kamienny posąg, nie mogąc się ruszyć. Ciężar wieczności trzymał mnie za kostki u nóg, paraliżując mięśnie całego ciała. Z moich ust dobył się nieludzki skowyt, z oczu popłynęły krwawe łzy, szybko pędzące w dół bladej, upudrowanej powierzchni. Upadłam na kolana, a włosy nieruchomego mężczyzny o spopielonym sercu osunęły się ukazując oczy. Oczy koloru właśnie popiołu, śmiejące się groteskowo z całego świata, kryjące żałość za fasadą źrenic. Nie jestem pewna czy tak się stało, być może tylko przerost tej makabrycznej sceny nad moją świadomością spłatał smutny figiel, ale ujrzałam blade usta Gilberta, wolno szepczące słowa, dobrze słyszalne pomimo mojego ciągłego krzyku. Taki los czeka każdego z nas. Uderzyło mnie to niczym kowalski młot w wiklinową klatkę pierza, rozsypując gromadzony latami sens istnienia jak białe pióra. Wszystko to stało się z ciągu jednego uderzenia serca. Wtem, jakby zza powierzchni snu, poczułam na ramieniu silną dłoń. Nie spoczęła na tym miejscu, tylko zatrzaskując się na kościach szarpnęła mocno, podnosząc mnie do pionu. Zmuszona do biegu wciąż płakałam. W kąciku świadomości błysnęła pewność, że ta krótka chwila mogła kosztować mnie życie. Jednak nikt z nas nie usłyszał zwiastuna śmierci, tylko pustka uderzała miejsce w którym znajdowałam się jeszcze przed chwilą. Biegłam w noc. Wraz z moim bratem Henrykiem, obok nas prawie bezszelestnie płynął w morzu ciemności Charles. Po drugiej stronie naszym śladem pędziła jeszcze jedna wampirzyca, nie pamiętam już jej imienia. To nieistotne, ponieważ ku mojemu przerażeniu usłyszałam znów ten odgłos. Najpierw niesłyszalny prawie syk, potem zduszony wybuch, następnie wprawiona w ruch kula podróżująca stalowym tunelem. I na końcu świst pocisku rozrywającego zasłonę powietrza. Wszystko w ciągu ułamka sekundy. Zacisnęłam powieki, kuląc się nieświadomie. Trzask kości, potem krwawe mlaśnięcie i syk ognia. Kolejny, taki sam a jednak wyraźnie inny krzyk bólu. Na nagich plecach poczułam krople krwi. Prowadząca mnie jak ślepą dłoń mojego wybawcy szarpnęła znowu, mieszając ocalenie istnienia z bólem. Ilość uderzających w bruk butów nie zmniejszyła się, dopiero po kilkunastu metrach śmiertelnie raniona kobieta upadła prawie bezdźwięcznie. Biegliśmy bez zmęczenia i wytchnienia, nie słysząc już za sobą tchnienia Gehenny. Mimo tego, uciekaliśmy, zatraceni w czasie, nie wiedząc, czy płynie szybko, czy zatrzymuje się w miejscu. Może było to kilka minut, może cała godzina. Sądząc po przebytym odcinku, może około piętnastu minut, choć nikt nie był tego pewien, nie sprawdziliśmy tego nigdy. Mieszanka gazów stanowiąca powietrze nie stawiała oporu, obraz rozmazywał się w plamę bez barw ani kształtów. Ocalała tylko nasza trójka. Zatrzymaliśmy się dopiero niedaleko części miasta graniczącej z cmentarzem. Strach postawił mur między nami a naszą kryjówką. Nie wiedzieliśmy nawet, czy nasi prześladowcy ją znali. A za dnia byliśmy bezbronni jak dzieci, uśpieni złotem poranka. Z resztą trójka naszych przyjaciół zginęła w tak krótkim czasie, że zabójcy nie mieliby problemu z tym, żeby zabić nas nawet za raz. Baliśm

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Matariel
Użytkownik - Matariel

O sobie samym:
Ostatnio widziany: