Fairytale about Nadine cz.II
ir, a powili opadł bezwładnie na poduszki. - Tylko ona. Przysięgam ci. - Oczywiście, oczywiście. Nadine, ale chyba zapomniałaś, że Yin i Yang potrzebują równie potężnego Łącznika. - O tym również pomyślałam. Nie martw się. A ja, to co? – uśmiechnęła się wesoło. - Nie poradzisz sobie. Do tego potrzebne są lata treningów. – odparł sceptycznie. - To na co czekamy? Idziemy trenować, a ty się prześpij. – do rozmowy wtrącił się Rosier. Początkowo podczas treningów Nadine nie radziła sobie zbyt dobrze. Nie podobało jej się to, więc starała się z całych sił, ćwiczyła również sama. Salę Walk opuszczała zazwyczaj tylko na posiłki i krótki odpoczynek. Po miesiącu zaczęła robić duże postępy. Czar regeneracji opanowała do perfekcji, z telepatią również nie miała dużych problemów. Więcej trudności sprawiały jej różnorodne czary ataku. Na doskonalenie ich poświęciła dwa miesiące. Przez ten czas Rosier i Nadine kontakt z Sarielem mieli dość ograniczony. Spotykali się rzadko, nigdy nie mieli czasu na rozmowy. Dopiero, gdy dziewczyna opanowała wszystkie czary Przebudzonych, cała trójka rozpoczęła potajemne treningi połączenia Yin i Yang. Był to chyba najtrudniejszy rodzaj wampirze magii, sprawiał im wiele problemów. Dopiero po czterech miesiącach, każdorazowo udawało im się uzyskać połączenie mocy. - Wydaje mi się, że jesteśmy gotowi. – tymi słowami Rosier zakończył jeden z treningów. - Tak, jesteśmy, ale nie wydaje ci się, że powinniśmy teraz całkowicie zregenerować siły? Popatrz na nią. – powiedział Sariel z troską w głosie i wskazał na Nadine – Jest całkowicie wyczerpana. Dawni Łącznicy trenowali swe siły latami, a ona włożyła w to tyle wysiłku i wystarczyło kilka miesięcy. Zwróć też uwagę, że jest wśród nas dopiero od około roku. Ta dziewczyna jest niesamowita! – podsumował. - A ty w nią nie wierzyłeś. Dlaczego jesteś takim pesymistą? - Bo ty jesteś optymistą. – obaj wesoło się zaśmiali, po chwili jednak spoważnieli. - To jak to zrobimy? – wtrąciła Nadine. - Zastanawiałem się już nad tym. Początkowo myślałem, żeby wywabić ją z zamku, ale doszedłem do wniosku, że zrobimy to tutaj, w Wielkiej Sali – tam, gdzie zawsze mnie katowała. Mówiła, że chce się z tobą spotkać, gdy skończysz treningi. Oczywiście Rosier musi być z tobą, a ja znajdę się tam niby przypadkiem. - Ach Sarielu, Sarielu… Co my byśmy bez ciebie zrobili? – Rosier uśmiechnął się i poklepał przyjaciele po plecach. - Nie wiem Mój Drogi, nie wiem. – cała trójka roześmiała się. Byli szczęśliwi, że jest nadzieja na uwolnienie się spod rządów Mistrzyni. Wszystko szło według planu. Nadine i Rosier weszli do Wielkiej Sali pierwszy. Chwilę po nich zjawił się tam sariel. - Mistrzyni, mam dla ciebie ważną wiadomość. – powiedział chłodno. - Słucham cię więc. – odparła. - Proszę bardzo, podła Wampirzyco. Już nie będziesz się nad nikim znęcać! Nigdy! To twój koniec! – wykrzyczał jej prosto w twarz. W tej chwili Nadine zaczęła wymawiać słowa zaklęcia, a Rosier i Sariel zbliżyli się do siebie. Powietrze wokół nich zaczęło falować, a oni sami byli otoczeni czarno-białą aurą. Mistrzyni, lekko zdezorientowana, nie wiedziała, co się dzieje. Dopiero, gdy została trafiona pierwszym czarem Sariela, oprzytomniała i chwyciła za wiszący na ścianie miecz. Wypowiedziała kilka słów, a broń poczęła żarzyć się czerwienią. Kilka sekund później Rosier zrobił to samo, z tą różnicą, że jego miecz błyszczał błękitem. Walczyli przez długi czas. Sariel wspierał Rosiera, atakując Mistrzynię czarami, a Nadine regenerowała ich siły. Wampirzyca miotała zaklęciami na wszystkie strony, napierała na Rosiera mieczem. Powoli jednak zaczęła słabnąć. Cała trójka przyjaciół równocześnie zadała ostateczny cios. Rosier przebił ją mieczem, Sariel rzucił na nią czar ognia, a Nadine czar sztyletów. Mistrzyni padła twarzą na posadzkę, a po chwili przestała się ruszać. Nadine natychmiastowo rozesłał