Dziecko plus dojrzewanie równa się problemy
-Na serio??-Zapytała z niedowierzaniem.
-Tak, obiecuję.-Powiedziała.
-Spoko, trzymam cię za słowo. I koniec tematu, nie będziemy do tego wracać.-Powiedziała.
Kelnerka przyniosła im zamówione jedzenie i godzinę później wyszły z restauracji.
-Ja muszę już iść, buziaczki. Do jutra kochana.-Pożegnała się z przyjaciółką.
-Papa –Odpowiedziała Rozi.
Dwie godziny temu Linda była dopiero w domu. Spacerowała długo po parku i rozmyślała o tym co powiedziała jej Rozi. W końcu wróciła.
Mamę i tatę przestraszył trzask wejściowych drzwi. Szybko wstali i ruszyli w tamtym kierunku. Daleko nie musieli iść bo wyprzedziła ich rozwścieczona córka.
-Siadajcie gdzie siedzieliście!-Krzyknęła na nich ze łzami w oczach.
-Jeszcze raz się tak odezwiesz to…-niedokonczył bo córka mu przerwała.
-To co!? Powiecie Rozi żeby ze mną porozmawiała?? Powiecie żeby mnie wzięła do restauracji i doprowadziła do stanu krytycznego!?!? Zawiodłam się na was. Jeśli już zauważyliście coś złego to mogliście ze mną porozmawiać a nie wciągać w to moją najlepszą przyjaciółkę!!!-Cały czas darła się na rodziców bez opamiętania.
-Linda… posłuchaj. Przepraszamy, ale ty byś nas w spokoju nie wysłuchała.-Zaczęła z wielkim spokojem w głosie Brenda.-Też kiedyś byłam młoda, wiem jak to jest. Myśleliśmy z ojcem że się odchudzasz i że.. że jesteś anorektyczką…-Powiedziała mama.
Lindsay widocznie się tą wypowiedzią speszyła, a najbardziej ostatnimi słowami.
-Nie chcę was słuchać! Idę do swojego pokoju!-Krzyknęła ze łzami w oczach
Gdy wbiegła po schodach na górę rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Nie znosiła swoich rodziców. Linda wiedziała że źle robi, ale nie mogła powiedzieć prawdy swoim rodzicom. Nawet swojej przyjaciółce, bo na pewno by im to wygadała! Linda była w tym momencie całkiem sama.
-Jerry, nie sądzę czy dobrze zrobiliśmy… Może nasze podejrzenia były niesłuszne?-Powiedziała.
-Brenda, kochanie. Może i źle zrobiliśmy. Ale co mieliśmy robić?? Linda nic nie jadła chudła i się cały czas ważyła.-odpowiedział mąż.
-A możee…-Zastanowiła się na chwilę.-Może ona chce zostać modelką??-Nie wiedziała się skąd się wziął jej ten pomysł ale nie był taki zły, nawet sensowny.
-Skąd taki pomysł??!! Moja księżniczka, moja mała córeczka chce wstąpić w świat mody!? Niemożliwe.-Zaprzeczył całkowicie Jerry.
-Nie wygłupiaj się Jerry!! Lindsay nie jest już ani twoją księżniczką, a tym bardziej twoją małą córeczką. Ona ma już trzynaście lat. Dojrzewa. Zrozum. Twoja siostra w jej wieku miała już swoją pierwszą miłość. Nigdy nie wiadomo.-Powiedziała.
-Może masz rację. Moja siostra już paliła.-Zastanawiał się.
-Ej, nie galopuj tak szybko. Nasza córeczka nie pali.-Zarzekła się podejrzeń.
-Linda nie jest już naszą córeczką!- Zaśmiał się.-Ale masz rację ona nie robi czegoś tak niedobrego. Ona nas chyba kocha. –Powiedział ojciec.
-No to w takim razie co jej jest??-Zapytała i ściszyła głos, bo Linda schodziła po schodach. Szybko zmienili temat.
-Mamo, tato…-Zaczęła.-Przepraszam za mój wybuch złości, nie daje mi to spokoju, głupio się zachowałam. Jeszcze raz bardzo przepraszam.-Powiedziała ze skruchą dziewczyna.
-Ach.. nie spodziewałem się takiej reakcji po tym wszystkim. Kocham cię złotko. Moja mała… to znaczy moja duża dziewczyno ;) A raczej powinienem się do ciebie zwracać nastolatko.-Zaśmiał się.
-Nie wygłupiaj się!-Rzuciła w jego stronę córka.-Na serio przepraszam.-Powiedziała.
-Dobrze, dobrze. Przeprosiny przyjęte córeczko.-Rzekła matka.
-No to… co jemy na kolację?-Spytała niepewnie jakby czegoś się bała.
-Jesteś głodna? Przecież byłaś w restauracji z Rozi.-Powiedziała mama.