Dziecko alkoholika
Najszczęśliwsze chwile z życia, jakie pamiętam to Policje w domu i ojca w kajdankach, nawet nie wiesz, jaki byłem szczęśliwy, ojca wyprowadzają w końcu spokój w domu, nikt nie krzyczy, nie bije można zjeść spokojnie kolacje- przepiękne chwile. Ale te momenty, pomimo iż zdarzały się coraz częściej trwały krotko. Tatę zamykali albo na 24, albo na 48. Człowiek dobrze nie odpoczął a tu już znowu to samo, a nawet jeszcze gorzej. Mama zdecydowała się na wyprowadzkę- wyrzucenie ojca rzeczy przed wycieraczkę, zmianę drzwi, okien. Ale stary nie odpuszczał potrafił po rynnie wejść na drugie piętro, aby pokrzyczeć, pobić matkę i nas. Wybijał okna, drzwi, nie chciał podusić. A my zestresowani, wymykaliśmy się z Domu wieczorami, żeby on nas nie zobaczył. Szliśmy do dziadków do rodziny, aby nas przygarnęli, mieli chwilkę dla siebie. Mogliśmy się wtedy od stresować, odpocząć.
Ojciec spowodował, że Wstydziłem się chodzić po ulicach, wychodzić na miasto ze znajomymi, omijałem szerokim łukiem wszelkie sklepy, aby nikt nie powiedział dziecko alkoholika.
Coraz częściej uciekałem z domu, nie mogłem patrzeć na ojca, zacząłem chodzić ulicami mojego miasta, chodziłem do lasu się wykrzyczeć, nad jezioro popływać. Zacząłem sięgać coraz czecie po alkohol, uciekałem do niego w każdej możliwej chwili sytuacji. Nie chciałem mieć już problemów, chciałem się uwolnić i właśnie w wódce znalazłem ukojenie dla duszy i ciała. Chyba wiem, dlaczego ojciec sięgał po to, miał dużo spraw na głowie i chciał się od nich uwolnić. A może jest drugi powód może to ta podświadomość, kiedy widzi się ojca pijanego, samym się chce być, aby z nim pogadać nie jak trzeźwy z pijanym tylko pijany ojciec z pijanym synem. Może to właśnie ten fakt stal się dla mnie myśl przewodnia, aby po pijaku pierdolnacąć ojcu, a może i nawet zabić go.
Najgorsze jest to ze mówią do Ciebie dziecko alkoholika, choć mój ojciec zgodził się na sanatorium, zastrzyki, aby uwolnić się od nałogu. Teraz jest alkoholikiem niepijącym. alkoholikiem zostaje się do końca życia. Ja jestem alkoholikiem przyznaje się, ale wole, aby mówili do mnie pijaku, alkoholiku niż wyśmiewali się ze mnie ze jestem synem alkoholika. Choć mniej mnie denerwuje jak mówią ćpunie, narkomanie. Inna choroba, inny nałoi niż u ojca. Jestem inny, nie taki sam jak on. Ale co jest lepsze nie wiem już sam.
Wiem jedynie tylko tyle, ze, jeżeli macie kontakt z alkoholikiem, to unikajcie go, bo to później z podwojoną silą się wpływa na Ciebie. Sam masz ochotę zapomnieć o Tym, co Cie otacza, jesteś przerażony sięgasz po alkohol. Zaczyna się niewinnie łykasz wódkę, spirytus, tanie wina na imprezach, sięgasz przy tym po dragi. Bawisz się świetnie, zapominasz o ojcu, matce, burdelu w domu, wyzwalasz się od wszystkiego, ale nie warto iść w ten ślepy zaułek po spadniesz na dno. Dno, z którego ciężko się wybić, musisz mieć samo zaparcie, ale jak można mieć zaparcie skoro każdego dnia widzisz to samo i sam chcesz uciekać. Alkoholik ojciec działa jak magnez z jednej strony odrzuca do alkoholu z drugiej strony ciągnie po zażywanie tych środków odurzających.. Cel jeden zapomnieć nie istnieć.