Dni Pogardy

Autor: drake
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

ypełniały się łzami. Podszedłem do niej zapytać co się stało, lecz ona nic nie
odrzekła. Siedział i patrzyła na ścianę, aż do godzin późnych. Tej nocy nie mogłem zmrużyć oka.
Kręciłem się z jednego boku na drugi szukając snu. Po wielu nieudanych próbach zaśnięcia,
wstałem z pryczy i podszedłem do niej. Zaczęła ze mną rozmawiać i mówić co leży jej na sercu.
Najbardziej ubolewała, że już nigdy nie zaśpiewa i nie wystąpi przed swoimi przyjaciółmi. W tym
momencie zrobiło mi się jej bardzo żal. Starałem się ją pocieszyć i w pewnym momencie nawet,
zagościł na jej twarzy uśmiech, lecz nie trwał on długo. Była to ulotna chwila, taka jaką jest życie
każdego człowieka. Gdy skończyliśmy rozmawiać ucałowała mnie niespodziewanie w policzek i
podziękowała. Niestety zauważył to odbywający swoją wartę strażnik.

Podniósł od razu alarm i
wyrzucono nas z celi i rozdzielono. Nie widziałem jej przez długi czas, prawie zapomniałem jej
twarz chodząc od jednego sądu do drugiego. W każdym trybunale sprawiedliwości orzekano ten
sam wyrok, zgodnie z panującym prawem- śmierć przez spłonięcie. Datę egzekucji wyznaczono na
Wigilię Bożego Narodzenia, czyli trzy dni od ostatniego procesu. Przez ten czas rozmyślałem i
modliłem się tak jak nigdy wcześniej tego nie robiłem. Nie prosiłem o wybawienie, ani spokojną
śmierć, lecz spełnienie jej marzenia. Na tym zleciały mi kolejne trzy dni. Czwartego zaś poranka
zostałem wyciągnięty na główny plac. Czekał na nim już tłum ludzi i pewny siebie kanclerz. Byłem
wtedy spokojny jak nigdy dotąd, nawet, gdy dwóch mężczyzn wyprowadziło mnie z samochodu i
posadziło na kolanach przed nim. Kanclerz był człowiekiem średniego wzrostu i o krzaczastych
brwiach. Spod nich widziałem rozbiegane oczka, nie mogły one znaleźć jednego punktu, na którym
skupiło by się jego spojrzenie. Po krótkim przemówieniu, rozpoczęto egzekucję i wprowadzono
drugiego więźnia. Była to ta sama dziewczyna, cała w siniakach. Usta miała popękane, jakby od
paru dni nic nie piła. Z jej łuku brwiowego sączyła się krew, tylko Bóg wie jakim okropnym
torturom ją poddali. Zacząłem znów płakać, tak jak podczas pierwszego incydentu. Gdy zobaczył to
kanclerz, podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz pięścią. Potem wziął palnik i podszedł do
dziewczyny. Złapał jej złote końcówki. Nie wiem co wtedy się stało. Szarpnąłem z całej siły i
wyrwałem się z objęć oprawców. W ostatniej chwili wytrąciłem z ręki kanclerza palnik i zakryłem ją
ciałem. Rzekłem do niej by zaczęła śpiewać. Piękna nuta hymnu o wolności rozeszła się w
powietrzu. Było to tak piękne wykonanie, że nawet kanclerz nie mógł słuchać jej głosu. Z
wściekłością wziął do ręki miotacz płomieni i skupił cały strumień na mnie. Płomienie ogarnęły
moje ciało, czułem początkowo swędzenie, a potem tylko ból i cierpienie. Stojący na placu ludzie
zaczęli mdleć i płakać. Gdy skończyła wielu z tych obecnych rzuciło się na trybunę, taranując
barierki. Wywiązała się regularna bitwa z oddziałem czarnych mundurów. Niestety nie widziałem
już tego, straciłem przytomność. Mimo szybkiej reanimacji, zmarłem od oparzeń i ran...
Co się stało z moim światem, że taki zimny i chłodny stał się podczas nieobecności ludzkich uczuć.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
drake
Użytkownik - drake

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-03-15 23:02:58