Detktyw Wąs. Sprawa Czwarta, ostatnia
aresztowany. W więzieniu dostał nowy pseudonim; Arysto-krata.
To dla nich pewien podziwu policjant, podpisujący się pseudonimem Szekszbir, napisał „Poemat Gończy”:
Goń, czy go nie goń,
Oto jest pytanie...
Wtem z zadumy wyrwały go kroki na schodach. Oto w świetle promieni słońca stanął dumnie i męsko, wąsiasty detektyw.
Doktor Klakson nie mógł się powstrzymać. Zapiszczał jak myszka z zachwytu.
- Gdzie byłeś? – Zapytał łamiącym się głosem...
- Rozwiązałem kolejną zagadkę drogi Klaksonie... Słyszałeś zapewne o skandalu finansowym w banku R. Hooda?
- Oczywiście, wszyscy stracili tam pewne kwoty... – powiedział doktor.
- Sprawa okazała się nadzwyczajnie prosta... Zaczaiłem się nad rankiem, siedziałem w ukryciu i patrzyłem. Nagle coś się poruszyło w cieniu. Wytężyłem wzrok... Otóż w ciemnościach zobaczyłem jak w mrocznym pokoju banku;
bankier się
szwendał po kątach....
Taka była ostatnia zagadka jaką rozwiązał detektyw Wąs i doktor Klakson...