Dagger- płatny sztylet cz.I
tam. Za trzy dni nie będzie po nim ani śladu. Policja nawet nie dowie się jaki i gdzie zniknął. Eh. Będzie zabawa. Trzeba rozprostować kości, cały zeszły tydzień nie miałam żadnych zleceń. Co nie jest normalne. W tygodniu musze miec jedno zlecenie. To już choroba. Na początku bałam się zabijać. A teraz? Teraz już musze. Z tymjest tak samo jak z papierosami. Weźmiesz jednego, a potem już cie ciągnie, żeby wziąść kolejne. Jednym słowie. Nałóg. Uzależniłam się od zabijania. I przyznam się, że jestem w tym całkiem dobra. Cicho, dyskretnie i z rozmachem. Kurde balans! jak się tak zamyślam to zawsze sie z kimś zdeże. - Przeraszam.- powiedziałam szybko i wstałam z ziemi. Moja dupa! Ała. Ten koleś ubił mi kość ogonową. Ale mnie odrzuciło jak wlazł na mnie. No dobra oboje weszliśmy na siebie. Ale nie daje mu prawa... grr. Nie lubie takich ludzi, co nawet nie przeprosza. Tylko poszedł sobie dalej. Jakby mnie tu wcale nie było. Najchętniej to bym mu od razu strzeliła w łeb, nawet już sięgnęłam za pasek od spodni, gdzie mam broń. Ale nie... za dużo ludzi. Za dużo świadków. Chociaż jest mrok, to i tak o tej porze jest dużo ludzi na ulicach. Sklepy pootwierane. Dobra, daruje mu. Lepiej, żeby nie wchodził mi pod nogi nastęnym razem. Zjadłam na szybko hamburgera. Nie będę się faszerować żarciem z drogich resteuracji. Nie lubię ich. i wystarczy dobra pizza i cola. Jednym słowem wszystko co niezdrowe. O! I frytki!!!! Tak! Tak frytki! Frytki najlepsze. Hmm może są ty gdzieś frytki. to bym sobie jeszcze zjadła. JEE! Mają frytki! Mhmm. Pyszności! Delicje! Dobra nie kupię sobie drugiego opakowania, bo za niedługo nie będę w stanie uciekać przed policją. Będę taka gruba, że w drzwiach się nie zmieszcze.