Czarne anioły

Autor: rafal_sulikovski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Potrzebuję tylko noża - kontynuował Darek, wysoki brunet z czarnymi oczami jak smoła, trochę przypominał mi Banderasa. 

- Po co? - pytam. 

- Żeby odnaleźć Boga. On jest. Chowa się za tą ścianą. 

     Przypomina mi się film o genialnym muzyku wiolonczeliście, chorym na schizofrenię, który grał w tunelu i zbierał na życie. Co jakiś czas, między kolejno granymi numerami, wygłaszał płomienne kazania. Raz stwierdził, że “Bóg jest za tą ścianą”, ale nikt ze słuchających tego nie potwierdził. Darek pewnie nie znał tego filmu. 

***

           Nad szpitalem dla nerwowo i psychicznie chorych zasunęła się kurtyna z ciemnych, gradowych chmur. Było dobrze po 22 i cisza jak ta w studio nagraniowym czy “silentium” w klasztornych krużgankach zapadła na całym oddziale, we wszystkich salach. Dyżurne siedziały w swoim pokoiku, gadały o czymś namiętnie, zerkając co chwila na włączony telewizor. Nagle pośród chrapania piknął mój smartfon. Na ekranie widniały słowa: “Przyjdź za chwilę do palarni. Stewardesy są w pokoju. Artur”. Z Arturem to była osobna historia. Od początku zdał mi się inteligentny, może aż za bardzo i do bólu szczery, logiczny i paradoksalnie w lepszym kontakcie ze światem niż rzeczony Banderas z sanatoryjnego. My jeszcze byliśmy na obserwacyjnym, minimum dwa tygodnie, aby leki zaczęły działać i przeszły najgorsze dla lekarzy objawy - myśli suicydalne, zwane też ładnie “rezygnacyjnymi”. 

Wstałem. Po cichu wyszedłem z sali numer 34. Wszędzie czysto. Stewardesy zgodnie z prawdą nic nie zauważyły, zresztą do kibla i palarni można było chodzić całą dobę. Maszynki do golenia kazano nam chować do zamykanej szafki zaraz po porannej toalecie. Udałem się prosto do palarni. Artur już czekał. Siedział pod oknem, na stoliku stała miedziana, dizajnerska popielniczka, a on dopalał - założę się - co najmniej drugiego papierosa. Bez zbędnych słów usiadłem naprzeciw i wyjąłem swoją paczkę R1, wtedy najtańszych i jednocześnie najsłabszych fajek. 

-“Kosmos” - powiedział nagle Artur strzepując szaro-bury popiół. Palił tak mocne, jak kiedyś sporty albo extramocne, symbole epoki, gdy nie panowała jeszcze histeria wokół palenia i wolno było palić niemal wszędzie. 

-“Wiem” - odrzekłem, spodziewając się dłuższej rozmowy. Nie chciało mi się spać. Była chyba 22:30, gdy wszedłem do palarni. Wyszedłem grubo po północy. Byłem w punkcie zwrotnym, także dzięki Arturowi. Opowiedział najnowsze zdarzenia i swoje pomysły. Ja zdałem relację, nieco chaotycznie, z wizyty u Darka-Banderasa. 

- Wiesz, on jest chory i nie jest - wysiliłem się na oryginalne, typowo postmodernistyczne myślenie w logice modalnej, zwanej też wielowartościową. 

- Opętany - odparł jednym słowem Artur, jakby miał wgląd ejdetyczny, coś na kształt fenomenologii Husserla. - Albo święty - dodał dogaszając papierosa. 

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
rafal_sulikovski
Użytkownik - rafal_sulikovski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2023-11-17 02:58:07