Cisza nocna
- To może ja zacznę – była zdziwiona, gdy usłyszała własny głos – czy Ty mnie zdradzasz?
- W żadnym wypadku, nigdy w życiu, Skarbie mój Najdroższy, nigdy bym nam tego nie zrobił!
Patrzyła na niego, ale jego słowa nie zgadzały się z tym, co sama widziała. To wszystko było niespójne. Chciała mu wykrzyczeć, że ją okłamuje w żywe oczy, że jak tak może, że niech chociaż ma na tyle odwagi cywilnej, na tyle jaj, żeby się do tego przyznać. Przecież chociaż to jest jej winien. A z drugiej strony widziała w jego oczach szczerość, oczy nie kłamią. Można być rewelacyjnym kłamcą i nabrać wiele osób, ale wprawne oko wychwyci coś, czego nie można ukryć, czego nie można kontrolować. Mimo że jego usta mówiły coś, co mogło wydawać się łgarstwem, oczy mówiły, że nie mija się z prawdą. Bardzo trudno było jej się uspokoić. Ręce się jej spociły, wytarła je o spodnie od piżamy. Zamknęła na chwilę oczy, spod powiek wymknęło się kilka łez. Kamil wyciągnął dłoń do jej policzka i je otarł, czuł jak pod jego dotykiem zadrżało, prawie niewyczuwalnie.
- To jakie wyjaśnienie ma to, że spotykasz się z Alicją? Widziałam Cię ja i kilkoro naszych znajomych. Nawet jak kiedyś Filipa pytałam, on powiedział, że się nie wtrąca i żebym porozmawiała z Tobą! Judasz.
- I słusznie, że Cię odesłał do mnie. Wiem jak to może wyglądać, ale sama doskonale wiesz, że pozory mogą mylić...
- Ale ja Was widziałam, jak się całowaliście przecież. To jak to ma wyglądać? Że pomagasz jej naprawić samochód? No proszę Cię...
- Odezwała się do mnie jakieś 7 miesięcy temu. Chciała się spotkać.
- Czemu nic nie powiedziałeś? - widział, jak wielkim wysiłkiem jest dla niej zachowanie spokoju.
- Nie powiedziałem, bo miałaś się nie dowiedzieć, bo sądziłem, że na jednym spotkaniu się skończy. Powiedziała mi, że potrzebuje pomocy. Miałem wiele scenariuszy tego o co chodzi, przez telefon nic nie chciała powiedzieć, bo twierdziła, że takie rzeczy mówi się osobiście... - nie zdążył do dokończyć, przerwała mu w połowie zdania.
- O mój Boże! Ona ma dziecko z Tobą i Ty pewnie chcesz do niej wrócić ze względu na dziecko, ale to dziecko już przecież małe nie jest, więc dlaczego dopiero teraz się odezwała? Może chce Cię wrobić?
- Merci, nie nakręcaj się – chwycił ją za ramiona i potrząsnął delikatnie – najpierw przyszło mi do głowy, że jest chora i potrzebuje pieniędzy, później sądziłem, że może rzeczywiście dziecko, ale jednak nie. Powiedziała mi, że bierze ślub w przyszłym roku i prosi mnie, żebym pomógł jej wybrać sukienkę. Mówiła mi, że nie ma nikogo, kto by mógł jej pomóc. Z matką nie ma kontaktu, przyjaciółki od serca też nie i pomyślała o mnie. Nie odmówiłem jej. Spotykaliśmy się co jakiś czas. No i rzeczywiście umawialiśmy się w salonach sukien ślubnych i ona je przymierzała, a ja jej doradzałem.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?
- Naprawdę nie chciałem Cię denerwować. Wiedziałem, że jej zwyczajnie nie znosisz, delikatnie mówiąc, więc uznałem, że lepiej będzie, jeśli zachowam to dla siebie.
- Mów dalej...
- Mogłem się spotykać z nią rzadko, naprawdę. Ona pytała o Ciebie, ja pytałem o jej narzeczonego. Sądziłem, że cieszy się, że jestem szczęśliwy. I tak przez kilka miesięcy pomagałem jej wybierać suknię. Nie dziwiło mnie jakoś, że nie mówi zbyt dużo o narzeczonym, a ja mówiłem o Tobie ciągle. Jakoś po prostu uznałem, że ona nie ma złych zamiarów. Gdy nagle, miesiąc temu, nagle, niby przypadkiem, wychodziła z przymierzalni w bieliźnie. Pytała o to, czy Cię kocham czy jestem pewien, że chcę z Tobą być i że złamałem jej życie, rozstając się z nią. Wtedy jasne się dla mnie stało, że to wszystko to był pic na wodę, że żadnego narzeczonego nie ma. Powiedziałem jej wtedy, że w takim razie nie możemy się spotykać, że skoro zmyśliła sobie historyjkę, to jej problem, że Ciebie kocham i że nie chcę i nie mogę z nią być, że ona to rozdział już dawno zamknięty. I wtedy ona zaczęła mnie śledzić, kilka razy rozmawiałem z nią, a ona próbowała mnie całować i zapewne w takim momencie musiałaś nas zauważyć, ale nie poczekałaś na tyle długo, żeby zauważyć, że ją odpychałem.