Ciepłe maile i herbata cz. 2
Kiedy królewna kończyła szesnaście lat, jej rodzice pojechali z wizytą do sąsiedniego kraju. Różyczka postanowiła wykorzystać nieoczekiwaną swobodę. Biegała po całym zamku i zaglądała w każdy zakamarek. W końcu zobaczyła malutkie drzwi w ciemnej wnęce. Otwarła je. Za drzwiami były prowadzące w górę wąskie, kręte schody. Królewna pobiegła nimi aż na szczyt wieży. Tu znajdował się niewielki pokoik. Siedząca w nim staruszka przędła len na kołowrotku.
Różyczka patrzyła zafascynowana na nieznane urządzenie. Interesowało ją zwłaszcza wrzeciono. Wzięła je do ręki... ukłuła się w mały palec i zasnęła. Razem z nią zasnął cały dwór: ludzie, zwierzęta, ptaki, a nawet ogień na palenisku. Wokół uśpionego zamku wyrósł wysoki mur z krzaków dzikiej róży. Ludzie opowiadali sobie, że za tym kolczastym ogrodzeniem śpi cudna królewna. Wieść rozchodziła się po świecie. Przybywali królewicze z dalekich stron i próbowali przedrzeć się do zamku, ale ich wysiłki były daremne.
Wreszcie przyjechał do zaczarowanego królestwa królewicz Jasnolicy. Mądry pustelnik ostrzegał go przed próbą odczarowania Różyczki, lecz młodzieniec nie posłuchał. Na szczęście minęło właśnie sto lat i kończył się czas działania czaru. Kolczasty płot zamienił się w różany szpaler, którym Jasnolicy dojechał do zamku. Szukał królewny po wszystkich komnatach, aż w końcu znalazł ją na wieży. Siedziała na krzesełku przed wrzecionem. Zachwycony urodą dziewczyny, pocałował ją. Czar prysł. Różyczka się obudziła, a razem z nią cały dwór: ludzie, zwierzęta, ptaki i ogień w palenisku.
Wkrótce odbyło się huczne wesele. Goście tańczyli trzy dni i trzy noce i być może bawią się aż do dzisiejszego dnia.
- I wszyscy byli szczęśliwi, wiesz Kochanie?
Ewa spojrzała na Izę. Mała zasnęła na jej ramieniu. Ułożyła ją wygodnie na poduszce i przykryła kołdrą. Przyglądała się jej jeszcze przez chwilę. Miała długie i gęste rzęsy niczym firanka z delikatnej tkaniny, pod powiekami obklejone snem spały już duże, lazurowe oczy, jak dwa kamienie topazu. Uśmiech schowany w kącikach ust, małe usteczka, gładka skóra na buzi, zarumienione policzki i burza złotych loczków opadających niespornie na czoło.
- Dobranoc maleńka, słodkich snów, niech Aniołki pilnują Cię przez całą noc. Wyszeptała Ewa i ucałowała Izę w czółko.
Zamknęła drzwi. Poprawiła włosy i udała się schodami do kuchni. Nagle usłyszała głos Adama. Rozmawiał z Ireną. Postanowiła, że przycupnie na chwilę i podsłucha o czym rozmawiają. Wstydziła się trochę sama prze sobą, ale ciekawość jego słów była silniejsza.
- Wiem Mamo, Ewa, to bardzo czuła, delikatna i wrażliwa kobieta. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia wiesz? Od pierwszej sekundy w której ujrzałem ja, tamtego wieczora. Zauroczyła mnie tak głęboko, nigdy wcześniej nie czułem nic podobnego. Każdego dnia jestem pewien, że jest najważniejsza. Ona i Iza. Jej obecność w moim życiu, przynosi mi radość. Pragnę jej stałej obecności, nieustannie o niej myślę gdy jej nie ma obok, tęsknię, kiedy nie widzę jej kilka godzin, czasami gdy budzę się koło niej, nad ranem, wpatruję się w jej twarz i zastanawiam się , czy to nie sen. Ale to nie sen, to rzeczywistość, najpiękniejszy czas, na który czekałem czterdzieści lat mamo.