Ciekawość prowadzi do...
- Czy to była ta istota? - zapytała po chwili.
- Gdyby twojej babce udało się dopiąć swego, nie siedziałybyśmy teraz tutaj. Stworzyła ona potwora, którego zresztą przez swoją głupotę i ciekawość wypuściłaś na wolność. Ten mutant z piekła rodem nie spocznie teraz póki cię nie odnajdzie. Jednak oprócz niewiarygodnej siły nie posiada żadnych mocy. Plan Bruny pokrzyżowali mieszkańcy Rauwendir w dniu, gdy spalili ją na stosie. Jednak od tamtej pory nikt nie śmiał zapuścić się w ostępy lasu, by odnaleźć jej chatę. Potwór został uwięziony w chacie Bruny, którą zresztą ona sama porządnie wzmocniła tak, by ten nigdy się sam nie wydostał. Przez wiele miesięcy próbował, potem zwątpił chyba bo straszliwy ryk i łomot wydobywający się z tamtego miejsca z czasem ucichł. Przychodziłam tam dzień w dzień żeby czuwać nad tym, by nikt go stamtąd nie wypuścił. Liczyłam, że zdechnie z głodu, ale widać Bruna zadbała o to, by nie potrzebował ani jedzenia ani picia po to by żyć. Tak przynajmniej mi się wydaje.
- Skąd to wiesz? - spytała Sulenda.
- Byłam uczennicą twojej babki. Dawno temu Bruna znalazła mnie porzuconą w lesie i przygarnęła. Kiedy okazało się, że mogę być pomocna zaczęła mnie uczyć. Nikt jednak o tym nie wiedział. Inaczej mnie również spalono by na stosie. Byłam świadkiem tworzenia tego monstrum. Po śmierci Bruny istota ta o mało nie pozbawiła mnie życia. Cudem jedynie udało mi się uciec i dobrze zabezpieczyć wejście, by potwór nigdy nie ujrzał światła dziennego. Pewna jestem jednak, że teraz będzie próbował nas wytropić. Nie jesteśmy tu bezpieczne, a to coś nie spocznie nim cię nie odnajdzie i nie zabije...