chuj
-No, ale skoro już doszło między nami do takiego zbliżenia, skoro jesteśmy już tak bliscy emocjonalnie, to może zamieszkamy razem? – zaśmiała się. – Żartowałam. Mam dziś tak okrutny dzień, że naprawdę odbija mi trochę, ale może masz…
W tej chwili autobus się zatrzymał. Ludzie zaczęli się ocierać, syczeć na siebie i unikać spojrzeń. Ona oczywiście to bardzo mocno lubiła, czasami tylko nie, ale zazwyczaj to tak. W pierwszym momencie pomyślała, że on wysiądzie, nawet gdy to nie jest jego przystanek. Gdyby tak zrobił, to darowałaby go sobie, uznałaby go wtedy niewartego wysychającej mezoglei czasu. I wysiadł, ale tylko na tyle, by uniknąć zbyt wielkich przepychanek i ewentualnych życzeń śmierci od wysiadających. Wrócił. Ale nie podszedł do niej, tylko usiadł na zwolnionym siedzeniu, koło niego było wolne miejsce. Nawet nie udawał, że się nic nie stało. Spojrzał na nią. A więc mogła, jeśli chciała usiąść obok niego. Tak to zrozumiała, a gdyby nie spojrzał, to może też by usiadła albo wysiadła i poszukała kogoś innego. Podeszła tedy, posadziła swą małą dupkę na siedzeniu obok.
-Tak wiec skończę wypowiedź, bo to tak nie wypada pozostawiać kwestie niewyjaśnione, prawda? – spojrzała na niego pytającym wzrokiem. Z twarzy nie znikał jej uśmiech, oczywiście czarujący.
-A o co ci chodzi?- spytał ją niby podenerwowany, niby obojętny, bo na pewno nie taki, jaki był naprawdę.
-No o nic, tak tylko pomyślałam, że my się chyba znamy, no pomyliłam się.- nie wiedziała już co wymyślić i nawet chyba traciła na wymyślanie ochotę.- Ty jesteś przewodniczącym koła filmowego, na który uczęszczam i mam w związku z tym do ciebie pewną propozycję.
On zdawał się być rozbawiony, pewnie wyobrażał sobie, że ona jest pijana, no bo jak można zaczepiać nieznanych ludzi, tak dzieje się czasami tylko na filmach przecież. Nic nie powiedział, tylko uśmiechnął się i udawał żywo zainteresowanego jej słowami.
-Otóż, pragnę ci zakomunikować me rozgoryczenie po pierwsze. Ale to trochę potrwa, może masz chwilkę czasu i omówilibyśmy to, co mam do powiedzenia w danej sprawie. Ja jutro wyjeżdżam na jakiś czas i myślę, że okazja może się już nie powtórzyć. To jak, może dałoby się wstąpić gdzieś na kufel piwa, co?
Oczywiście był mocno zaszokowany, no jak to tak, do kogoś nieznajomego i to do mężczyzny, tak bezpośrednio pytać o takie rzeczy?! Ech, toż to nie przystoi! Śmiał się głupkowato. Może nie był głupkowaty, ale już zaczynał mocno ją denerwować. Cóż postanowiła jeszcze zachować zimną krew. No ale ten jak jakiś dureń nie odpowiedział nic, tylko się śmiał i uśmiechał na zmianę. Więc rzekła, a w głosie jej już dało się słyszeć pewną dozę zdenerwowania.
-No, nic mi nie odpowiesz? Nie bój się, chyba nic ci nie zrobię.
-Chyba? Nie, nie boję się, tylko jestem troszkę zdziwiony. Może jednak omówimy, co ciebie tak irytuje po twoim powrocie, bo teraz za bardzo nie mam czasu.
-A co będziesz robił? Może pisał notatki z tekstów?- pobrzmiało jawną ironią.- No, proszę, ja nie wiem kiedy wrócę a jeszcze tyle dnia przed nami, zbliża się dopiero 16. Obiecuję, że nie zajmę ci dużo czasu.
-No dobra, to możemy wysiąść na następnym przystanku i przejść się do jakiegoś baru.
Na jej twarzy pojawił się bardzo szeroki uśmiech.
-Fajnie, obiecuję nie zająć ci wiele czasu, chyba, że tak jakoś to samo wyjdzie.
Siedzieli w Gryfie już trzy godziny, jak nie dłużej . Delikatnie zabrał kosmyk włosów z jej policzka. Uśmiechnęła się na to. Cały ten czas dokładnie i bezwstydnie go obserwowała. Każdą reakcję, ruch ust, gesty, dłonie. Jakby miała go już nigdy więcej nie zobaczyć. Dowiadywała się o nim jak najwięcej, jakby chciała coś sprawdzić, o czymś się przekonać lub coś wykluczyć. Patrzyła mu bezpośrednio w oczy i bawiła się jego wstydliwością.