Chmurolot
- I co było potem?
- Ano Kaźmierz mi na ucho rzecze: „Rosołku to mi nie chciałaś ugotować, a do torebki to pierwsza”.
- I…
- I poszłam na grób twojego dziadka.
- I co tam babcia znalazła?
- Ino torebkę, co też nie świętej pamięci Kaźmierz z kościoła mi ją zaiwanił.
- Tak?
- No i patrzę, a tam w torebce portfela nie ma. Mówię tu zara do twojego dziadka: „Kaźmierz oddaj mi portfel”. A on do mnie: „A masz bobko!”. I z nieba mi na głowę portfel zleciał.
- I niczego nie brakowało?
- A skąd by?! Dziadek przywłaszczył sobie dziesięć złotych i mówi do mnie, że to na bimber, bo u nich drogi strasznie. A zauważyłam, że tu mnie jeszcze prawa jazdy brakuje. I mówię do Kaźmierza, żeby oddał, bo to nie jego. A on mi tłumaczy, że gdy z nieba portfel leciał to wyfrunęło gdzieś. A ja i tak swoje wiem. Kupił dziadek za te dziesięć złotych, jaki nadniebny „chmurolot” i prawa jazdy potrzebował. Ale ja mu tego płazem nie puszczę! Jeszcze dziś wybieram się na tamten świat i prawo jazdy odzyskam!
- Ale jakie prawo jazdy, babciu, jakie?
- No, jak to jakie? Na wózek inwalidzki!
11 lipca
2007