Brzemię szczęścia
„Hej, chłopaki, a ładnie tak wojować we trzech z jedną dziewczyną?”
Napastnicy uciekli, a Ania ufnie wtuliła się w bezpieczne ramiona. Brat zawsze był przy niej. Czasem szorstki, ale w każdej chwili gotowy do pomocy. Tamtego popołudnia, zaniepokojony długą nieobecnością siostry, wyszedł sprawdzić, czy nic jej się nie stało. Pogoda była w końcu brzydka, a o wypadek w takich warunkach nietrudno...
- Latem też nietrudno – szepnęła dziewczyna, przypominając sobie sierpniowy, gorący wieczór. Brat wziął ręcznik i oznajmił, że idzie nad jezioro, żeby się troszkę ochłodzić.
„Hej, a ja?” – zapytała Ania.
„A ty siedź w domu, nie będę ciągnął za sobą ogona.”
„Paskuda jesteś!”
„Ty też” – oznajmił spokojnie i pogwizdując wesoło, opuścił podwórze.
Długo nie wracał. Minęła północ, a jego wciąż nie było. Mama chodziła pomiędzy oknem a drzwiami, nerwowo spoglądając na zegarek. Ania nie zamierzała czekać, wciąż była zła, że brat nie wziął jej ze sobą. Poszła spać.
Nad ranem zbudził ją telefon. Po chwili w drzwiach pokoju stanęła mama. Była blada, dziwnie zgarbiona, jakby minęła nie jedna noc, a kilka lat. Zgaszonym, nieswoim głosem oznajmiła, że brat został pobity i leży w szpitalu...
- Kcem siusiu – poinformował Tomek.
Ania westchnęła niechętnie, ale wstała, pomogła mu usiąść, a później unieść się i zająć miejsce na wózku inwalidzkim.
- Poradzisz sobie? – zapytała.
- Tak.
- To idź.
Starła pot z czoła i rozluźniła mięśnie rąk. Unieść dorosłego mężczyznę, to dla osiemnastolatki nie lada wyzwanie. Była zmęczona, przytłoczona monotonią codzienności i ciężarem obowiązków. Czasem miała już tego dość, problem ją przerastał, chciała uciec, zaszyć się w ciemnym kącie, odpocząć...
- Kocham cię, Aniu – oznajmił Tomek, biorąc siostrę za rękę.
Spojrzała na niego. Uśmiechał się, ale nie krzywo, jednym kącikiem ust, tylko szczerze, tak jak zawsze, tak jak zapamiętała, a duże, niebieskie oczy wyrażały miłość i wdzięczność. Ileż razy ona tak patrzyła, w milczeniu dziękując za pomoc, dobre słowo, nawet prostą obecność? Teraz role się odwróciły, ale to, co najważniejsze pozostało niezmienne.
Dziewczyna zacisnęła palce na chłodnej dłoni bata. Zapomniała o zmęczeniu. W takich chwilach była szczęśliwa, że Tomek żyje, że jest przy niej, że czuje, myśli... Bez niego świat byłby pusty.
- Ja ciebie też – odparła.