Bez tytułu

Autor: pajczung
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

To stało się nagle! Otwieram oczy i nadal widzę ciemność, chociaż wiem, że powinien być wczesny ranek. Zanim podniosłem powieki usłyszałem jak na dole w kuchni ktoś się krząta. Pewnie to był brat, zawsze o tej godzinie wychodził do pracy.

            Szybko podrywam się z łóżka i odruchowo chciałem założyć łapcie. Moje bose stopy dotknęły zimnych paneli.  Wzdrygnąłem się i z powrotem podkuliłem nogi. Ogarniała mnie coraz większa panika! Jestem ślepy! Nic nie widzę! Nie przeczytam już nigdy żadnej książki! Nie zobaczę nagiego biustu! Nie! Byłem bliski płaczu.

            Przezwyciężając lęk przed zimnymi panelami stanąłem odważnie na nogi wydając z siebie tylko cichy syk. Pomachałem ręką przed oczyma. Wyczułem mały ruch powietrza, zacząłem iść jak ślepiec stawiając ostrożnie drobne kroki wyciągając dłonie przed siebie. W głowie próbowałem odtworzyć sobie plan swojego pokoju. Gdzie burko gdzie szafa z ubraniami!

            Zatrzymałem się i zacząłem nasłuchiwać. Czułem bicie swego serca które o mało co nie rozerwało mi piersi, a także krew płynącą mi w żyłach. Pokręciłem głową i znowu się skupiłem.

            Ktoś znów otworzył drzwi i zaczął szurać kapciami. Niczym zauroczony tym dźwiękiem jak głupek ruszyłem przed siebie zapominając, że dopiero co straciłem wzrok. Raz, dwa trzy kroki i głową uderzyłem o ścianę. I to dość solidnie bo aż upadłem tyłkiem na twardą i zimną podłogę. Czułem jak z rozbitego czoła leci mi ciepła krew.  Teraz to już zacząłem ryczeć na całego. Do tego kręciło mi się w głowie co pogorszyło moją i tak kiepską orientację. I jak by tego było mało zacząłem jak  karaluch w pułapce kręciłem się po podłodze na czworaka krzycząc: - Mamo! Pomóż!! Nic nie widzę!!- na próżno.

            Jakimś cudem odnalazłem szczelinę drzwi. Rękoma znalazłem klamkę i opierając się na niej pod ciągłem się po czym je otworzyłem.

            Drzwi otworzyły się z okropnym skrzypieniem. Jak by były nie naoliwione, co wzbudziło we mnie ogromny strach. Czułem, że stoję w otwartej przestrzeni, coś mi się nie podobało. Pociągnąłem nosem. Od razu rzucił mi się odór zgnilizny. W moim domu nigdy tak nie śmierdziało, pomyślałem. Z wyprostowanymi dłońmi zrobiłem mały kroczek przed siebie, potem kolejny. Gdzieś z oddali dobiegł mnie śpiew ptaków. Dopiero co straciłem wzrok a mój dom zamienił się w las!

            Co jest!!!- krzyknąłem ile sił w płucach przez łzy. Zaległa nagła cisza.

            Ukucnąłem i na czworaka próbowałem poszukać znajomego dotyku zimnych płytek. Nic z tych rzeczy. Zamiast tego moje dłonie natrafiły na drobniutki mech czy jakąś trawę zwilżony kroplami rosy. Czułem jak spodnie od piżamy przesiąkły wodą tam gdzie je oparłem. Ja zwariowałem!! Nie miałem siły by płakać.

            Nagle za mną usłyszałem trzask pękającej gałązki. W tej nagłej ciszy był to jak strzał z pistoletu!
            Poderwałem się na równe nogi i o mało co nie upadłem znowu. Wyciągnąłem ręce w nadziei, że na coś natrafię. Uspokoiłem się na tyle ile to było możliwe w tej sytuacji i nasłuchiwałem.

            Mimo, że nic nie widziałem czułem, że ktoś za mną stoi. Zamarłem całkowicie!
-Wrrr- warczenie rozległo się tuż za mną.

Boże co robić, rozbrzmiało w mej głowie, zaraz zginę! W tym momencie poczułem na moich przedramionach jak zaciskają się kosmate łapska szarpiąc mnie we wszystkie strony! Mój dobiegający z gardła krzyk zagłuszył jednak ryk bestii jak umierającej świni. Zostałem oderwany od ziemi i uniesiony w górę!

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
pajczung
Użytkownik - pajczung

O sobie samym: Mały niebieskooki blondyn, podobny do skrzata. Nazywający często siebie Hrabia Drakul Mniejszy ( cokolwiek to znaczy). Kiepski z ortografii, matmy w ogóle ze wszystkiego, o łacinie nie wspominając. Marzyciel, bez perspektyw. Nudziarz...
Ostatnio widziany: 2024-07-17 06:03:16