Beneris cz.V Koniec
tym mommencie rozległ się potworny ryk. Smoki, które było pod władaniem Keltara zaczęły ryczeć i miotać się na wszystkie strony. Próbowała się czegoś złapać, jednak bezskutecznie. Po paru sekundach zrzucił ją ze swojego grzbietu i sam zaczął spadać tuż za nią. XXV Eovis pokonał właśnie kolejnego orka, gdy zauważył spadającą Izę. Wpadła w samo centrum walki, a zaraz za nią uderzył w ziemię smok. - Nie!!!!!- krzyknął elf i zaczął jak najszybciej przedzierać się przez walczących w jej stronę. W tym samym momencie rozległ się głos rogu i na wzgórzach otaczających pole walki pojawiła się jakaś armia. Eovis wytężył wzrok i zauważył zmierzającego w jego stronę Patricka. - Pomoc nadchodzi!- powiedział ochodzo i podszedł do elfa.- Gdzie Iza? - Eovis nic nie odpowiedział, obrócił się i pędem pobiegł do miejsca, w które spadła dziewczyna. Cały czas modlił się, żeby smok nie przygniótł jej swoim ciałem. - Iza! - krzyknął.- Iza!!! Odezwij się!- nie obchodziło go to, że wokół toczy się walka. Uklęknął na ziemi. - To wszystko moja wina. Powinienem był ją chronić i nie pozwolić by ze mnie zeskoczyła.- Kareon wylądował obok Eovisa. - Już drugi raz tracę swego pana. Co ze mnie za smok?- Eovis nie słuchał go. Nic do niego nie docierało. Nie mógł w to uwierzyć. - Iza!- krzyknął, a łzy spłynęły mu po policzkach. - Nie krzycz tak, głowa mnie boli.- Iza podniosła się z ziemi, odsuwając z siebie skrzydło smoka. Nogi się pod nią zachwiały, Eovis natychmiastowo podbiegł do niej i złapał ją w pasie, aby nie upadła. Miała głębokie rozcięcie na czole, z którego spływala krew, tak samo jak z ramienia. - Boże! Iza! Nawet nie wiesz jak się martwiłem!- przytulił ją mocno. - Eovis udusisz mnie. Nie mogę złapać tchu.- zaśmiała się. Kareon pochylił głowę w jej stronę.- Zniknął.- powiedziała spuszczając oczy. - Co?- zapytali równocześnie Eovis i Patrick, który podszedł do nich w tym momencie. - Beneris. Nie ma go.- pokręciła przecząco głową. - Nie przejmuj się tym, może to i lepiej.- elf nie mógł się od niej odkleić. - Wracajmy do domu.- szepnął Patrick. - Orkowie uciekli, olbrzymy zabite przez smoki. Wojna wygrana.- Iza dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że na polach było faktycznie cicho. Rozejrzała się dookoła. Wszędzie leżały ciała. Widok był tragiczny. Krew zalała wszystko.W tym momencie zerwał sie wiatr i smoki zerwały się do lotu. - Odlatujemy. Wracamy do swoich gór.- powiedział Kareon. Iza skinęła głową, oderwała od siebie Eovisa i przytuliła się do pyska smoka.- Pamiętaj, jeżeli kiedykolwiek będziesz czegoś potrzebować. Łączy nas więź myśli.- wzbił się w powietrze, ale zanim odleciał powietrze rozdarł krzyk. - Nie pokonacie mnie! Nigdy! Jeszcze wróce i będę rządził " Na wiek, wieków, wieki, wieków"!!!!!!