Beneris cz.I
ośny ryk. Ten sam co pierwszego dnia. Coś głośno uderzało i zerwał się spory wiatr. Nagle ziemia zadrżała i wiatr ustał. Znów coś ryknęło tym razem o wiele bliżej. Iza niepewnie odwróciła się i o mało co nie zemdlała. Przed sobą ujrzała ogromnego czerwonego gada. Miał strasznie żółte ślepia, którymi świdrował ją na wylot. Całe jego ciało pokrywały łuski. Patrzył na nią przez chwilę, potem znów ryknął i zaczął się zbliżać w jej stronę. Iza cały czas cofała się. Nie mogła uwierzyć w to co widzi przed sobą. Nagle potknęła się o kamień i wylądowała na ziemi. Smok w tym czasie zbliżył się do niej. Błysnęły żółte ślepia i smok wyciągnął szyję na całą swoją długość. Iza wiedziała co ma zamiar zrobić. Nie miała szans uciekać. Pożegnała się już z życiem, zauważyła czerwony jęzor ognia mknący ku niej. Zamknęła oczy.