BAJKA O WYSEPCE.

Autor: bachacz
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Bajki mają to do siebie, że ich początek przeważnie podobny, nie zaskakujący dorosłych. Ten początek będzie inny. Schematycznie ujmiemy czas zaczynając :dawno, dawno temu. Jednak już miejsce akcji nie będzie położone za siedmioma górami, za siedmioma lasami, tylko gdzieś całkiem niedaleko. Zacznijmy opowieść o rzeczach minionych, o przeszłych uczuciach, o czasie niegdysiejszym.

W pewnym mieście, nie za wielkim, nie za pięknym, nie za bogatym, w ustronnym jego zakątku, głowa ludzka wymyśliła, ręka człowiecza stworzyła park. Park cichością alejek zapraszał do spacerów, cień starych drzew chłodził w gorące dni, dawał schronienie ptakom, które odwdzięczały się śpiewem dochodzącym gdzieś z listowia. Spokojne miejsce, w którym i zwierzęta odnajdywały schronienie i ludzie wytchnienie. Gdzieś pośród parkowych polanek, alejek, skryta i niewidoczna z daleka pośrodku małego stawu była wyspa. Niewielka, właściwie nie mogła konkurować ani nazwą z żadną wyspą, ani powierzchnią. Maleńka Wysepka. Zimna woda stawu otaczała jej trawiastą powierzchnię. Jednak nie była Wysepka niedostępna, prowadził do niej drewniany pomost. Wysepka czekała na odwiedzających, zapraszała do wizyt. Niewiele mogła sobą ofiarować, iluzję oderwania się od reszty parku, cień wierzbowych gałązek i ławeczkę która dawała odpoczynek. Trwała Wysepka na swoim stałym miejscu, czekała, obserwowała i tak bardzo pragnęła aby ktoś zaczął codziennie do niej przychodzić, aby był tylko dla niej. Wysepka była cierpliwa, i choć czasami traciła nadzieję, liczyła, że pewnego dnia wytrwałość zostanie nagrodzona. Dbała o ławeczkę, troszczyła się o pomost, nie dała wierzbie zarosnąć całej swojej powierzchni.

I pewnego dnia doczekała się. Pojawił się Ktoś. I przychodził codziennie, i korzystał z ławeczki. Dudniące drewnianym pomostem kroki zwiastowały wizytę, a Wysepka na ten dźwięk stawała się egzotyczną, piękną wyspą. Przyjmowała przechodnia z radością, każdymi wyczekiwanymi odwiedzinami budowała w myślach swoją przyszłość. Jej wydumana potęga rosła. Spełniały się jej marzenia o Kimś tylko dla niej, o radosnej codzienności z tym jednym przechodniem. Coraz bardziej bluszczowym oplotem uwiązywała Przechodnia do siebie, może zbyt mocno, może za ciasno. Okoliczne drzewa obserwowały Wysepkę, widziały wizyty, i niewiele mówiły czekając na finał. Bo dla całej parkowej przyrody wydawało się jasne, że finał nastąpi. Jednak były te oczekiwania złudne i mamiące. Powoli, wizyty stawały się coraz rzadsze, krótsze, aż ustały zupełnie. Wysepka stała się jeszcze mniejsza, przestała dbać o ławeczkę, powoli niszczyła drewniany pomost, choć ciągle czekała i wypatrywała zielone oczy. Swój smutek skryła za wierzbowymi gałązkami, tęsknotą nie dzieliła się z nikim. Nastał ciężki czas, który choć otoczona całą parkową przyrodą, spędziła samotnie. Długo czekała, łudziła się nadzieją na odmianę. Wyczekiwany Przechodzień nigdy już po drewnianym pomoście do niej nie przyszedł. Zniszczyła tą jedyną drogę prowadzącą do siebie. Już nie chciała, aby nikt inny dudniącymi krokami przypominał miniony dobry czas. Upływały pory roku, nieodmienne w cichości pozbawionej odwiedzin. Wysepka przestała karmić się nadzieją na odmianę swojego losu. Oglądano ją z oddali, nikt nie korzystał z niszczejącej samotnie ławeczki. Woda stawu stanowiła zaporę nie pozwalającą suchą nogą dojść do Smutnej Wysepki.

Jednak któregoś dnia znalazł się Śmiałek, który wbrew wszystkim, wpław, przedzierając się przez porastające brzeg sitowie, dotarł do zapomnianej Wysepki. Przychodził codziennie, siadywał w cieniu wierzby, i czekał na obudzenie Wysepki. Ona nie robiła nic aby nowego przechodnia do siebie przywoływać, pogrążona w swoim smutku, nie czekała już na nikogo innego. Jednak Śmiałek każdego dnia stawał w przemoczonych butach na trawiastej Wysepce i był. Był w deszczu, był w słońcu, pojawiał się idąc wpław i idąc po skutej lodem powierzchni stawu. Aż któregoś dnia Wysepka zauważyła, że oczekuje na Śmiałka, że pragnie jego wizyt, że bez niego jest jej smutno a z nim radośnie. Że już nie myśli o dawnym Przechodniu, choć pamięta, chociaż utkwił w zakamarkach jej myśli, nie pragnie już tamtych wizyt, tylko tego co daje jej swoją bytnością Śmiałek. Okoliczne drzewa patrzyły, jak Wysepka się zmienia, jak coraz bardziej przywiązana do Śmiałka odbudowuje swoją siłę. Śmiałek obsadził brzeg nową roślinnością, o którą razem codziennie dbali. Wysepka się zmieniła, mimo że tkwiła w tym samym miejscu pośród parkowego akwenu, nigdy nie odbudowała drewnianego pomostu. To ułatwienie Śmiałkowi nie było potrzebne aby trwać codziennie i dbać o Wysepkę, a nikogo innego ona się już nie spodziewała. Mijały lata, dziesięciolecia a mała Wysepka ciągle jest w starym parku otoczona spokojnymi wodami stawu, niezmiennie przy jej boku trwa Śmiałek, z którym jej życie upływa długo i szczęśliwie.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
bachacz
Użytkownik - bachacz

O sobie samym: Kobieta obserwująca ,czasami "skreślająca" parę słów dla samego faktu ich napisania.Te moje notatki są zwierciadłem tego co i jak ja widzę. Nie musisz zgadzać się z moimi poglądami ,możesz skrytykować ,wyrazić opinię a jeśli Ci się spodoba to co napisałam ,będzie mi bardzo miło jeśli skomentujesz . Udaje mi się na bieżąco aktualizować notatki na bloga, do którego czytania zapraszam . http://www.granice.pl/blog,bachacz,1
Ostatnio widziany: 2023-05-13 19:26:22