Atlas - inspirowane wrocławskimi krasnalami
Zaczęło się spadanie. Zazwyczaj tego typu spadanie kończy się już w chwilę po tym, jak się rozpoczęło. Spróbujcie wrzucić do zsypu na przykład ziemniaka, a już za moment usłyszycie głuche pacnięcie o ziemię. Tym razem jednak spadanie wyglądało zupełnie inaczej. Było bardzo przyjemne, niczym jazda kolejką górską. Atlas spokojnie mógł rozejrzeć się wokół. Przez chwilę zastanawiał się nad tym, że to spadanie coś mu przypomina. Jakieś inne i przez kogoś innego doświadczone spadanie. Nie mógł przypomnieć sobie o jakie spadanie chodzi, był jednak pewien, że miało coś wspólnego z króliczą norką. Spojrzał w dół, ciekaw, kiedy wylądują i jak bardzo będzie to bolesne doświadczenie. – Nazywam się Piórnik – odezwał się znienacka krasnal – zajmuję się piórami. Ładnie, pokiwał głową chłopak. Na mnie wołają Atlas, bo jestem wielki, zwalisty i swoim wyglądem prowokuję do znęcania się nade mną – dorzucił z kwaśną miną. Piórnik zerknął na niego spod ściągniętych brwi. - Atlas był herosem, bohaterem, powinieneś być dumny nosząc jego imię. On dźwigał cały świat. - Tak, tak - Atlas machnął ręką - na szczęście to już przeszłość. Wolę być krasnalem, takim samym jak inne krasnale. - Chwileczkę mój kolego – Piórnik spiorunował go wzrokiem - Mówiłem ci przecież, że jeszcze nie jesteś krasnalem, więc weź, proszę ja ciebie, na wstrzymanie. Zresztą zapnij pasy, bo zaraz lądujemy. Atlas nie zdążył zapytać o jakie pasy chodziło Piórnikowi, kiedy wylądowali z głuchym plaśnięciem na starcie śmieci.
Zanim chłopak zdążył zapytać, co dalej, krasnal sięgnął za swój bogato zdobiony kaftan i wyciągnął mały przedmiot, przyczepiony do skórzanego rzemyka. Przyłożył do ust i donośnie weń zadął. Coś poruszyło się w stercie śmieci i już za moment oczom zdumionego Atlasa ukazały się dwa ruchliwe pyszczki, a za chwilę reszta, która okazała się być dwoma dorodnymi szczurami. Nie trzeba chyba dodawać, że były to szczury naturalnych rozmiarów i stojąc przy nich Atlas miał wrażenie, że patrzy na konie. – Są i nasze rumaki – Piórnik uśmiechnął się szeroko i schował gwizdek.
- Ja mam niby na tym jechać? – głos chłopaka wyraźnie drżał – ja się myszy boję, a co dopiero..
- Wskakuj, naprawdę czas nam w drogę. – Krasnal wskoczył zgrabnie na grzbiet szczura
i zarzucił sobie na ramię wietrzne pióro, na którym się tutaj dostali. – Nie masz powodów do obaw, zaliczyłeś dziś przejażdżkę na piórze, to i na szczurze dasz radę. Wskakuj Atlasie
i ruszamy, jeśli naprawdę zależy ci na byciu krasnoludkiem.
- No w końcu zacząłeś mówić do rzeczy. Czyli jednak mam szansę, a ty coś wiesz na ten temat.
Krasnal ścisnął kolanami bok szczura, który wzniósł się do góry na tylnych łapach. Przez chwilę wyglądali jak rycerz dzierżący kopię i jego wierny rumak. Szczurzy rumak
z krasnalim rycerzem puścił się pędem w stronę dziury w ścianie i Atlasowi nie pozostało nic innego, jak pójść w jego ślady. Dosiadł więc szczura, który przyglądał mu się
z zaciekawieniem, złapał mocno za sierść za uszami i ścisnął kolanami. Ruszyli z kopyta i już za kilka chwil dogonili krasnala. Pędzili z oszałamiającą prędkością ciemnymi tunelami, chwilami bardzo szerokimi, chwilami prawie w całości wypełnionymi wodą, czasem zaś wąskimi jak rury kanalizacyjne. Atlas przestał się lękać, upajał się jazdą i świadomością, że oto przeżywa najwspanialszą przygodę swojego życia. Eh, gdyby tylko koledzy z klasy mogli go teraz zobaczyć. Przestaliby z niego kpić, to pewne.