Architekt nad architekty
Tato, gdzie jesteś? Już dziewiąta. - powiedziała zdenerwowana dziewczyna
Jestem jeszcze w pracy. Mam zaległości. Słuchaj, kochanie, mam tyle pracy, że nie wiem czy przyjadę dzisiaj. Nie czekajcie na mnie. - odpowiedział z zaciśniętym gardłem.
Mogłeś przynajmniej zadzwonić! - okrzyczała go.
Przepraszam, w tym całym rozgardiaszu zapomniałem. - odrzekł już swobodniej.
Znowu zostajesz po godzinach. Już o nas nie dbasz. W ogóle nie przyjdziesz? Będziesz tam spał? - po głosie poznał, że dziewczyna jest bardzo zawiedziona choć bardzo nie chciała dowierzać jego słowom.
Nic na to nie poradzę. Muszę wprowadzić niezbędne poprawki. Idź spać. Zobaczymy się jutro. - odparł.
Jak dla mnie to możesz wcale nie przyjeżdżać. I tak ciągle cię nie ma. Nie wiem co ty robisz ale ja mam już tego dość. - prawie wykrzyczała do słuchawki.
Nie denerwuj się, córuniu. To tylko jeden dzień. - próbował jakoś wybrnąć z tej nieprzyjemnej rozmowy.
Jeden dzień? Rób sobie co chcesz. Mam nadzieję, że masz klucz bo gdy zdecydujesz się przyjść nas na pewno nie będzie a jak będziemy to nie chcemy z tobą gadać. Nie tylko ja mam tego serdecznie dość. Pracuj sobie aż do śmierci jak tak bardzo ci zależy.
Dziewczyna się rozłączyła. „Nastolatki” - pomyślał. Schował telefon do kieszeni i zabrał się do pracy. Miał całą noc by wprowadzić niezbędne poprawki i nikt już mu w tym nie przeszkadzał.