Anarchistyczny absurd superwizji
Tu i teraz:
Jest przejażdżką starym, zdezelowanym samochodem, którego pasażerowie obrzydliwie śmierdzą i zmieniają się na swych sparciałych siedzeniach lub błąkają w amoku od jednego do drugiego bolidu poddawani nieustannym transformacjom. Czynimy nieuniknione postępy ku początkowi ( stacje końcowe nie czynią najmniejszej różnicy), przecinając miasta z ich drugą twarzą ukazują film, na który składa się widok kartonowych okien, znaków, ulic i budynków. Po bokach rzadko pojawiają się inne papierowe jednostki, zamknięte światy – getta, suną wzdłuż, by po chwili wyprzedzić albo zostać z tyłu już na zawsze zapomniane. Zniszczono wszystkie dachy i ściany. Można zajrzeć wszędzie, spenetrować pomieszczenia.
W powietrzu schwytaliśmy bogów. Zabraliśmy im ich wszystkowiedzące spojrzenia, ale bez tej mocy przenikania z lotu myśli oraz miast wyginęliśmy …
...każdy z NAS...