Amelia...pełna wersja ...ciąg dalszy
-Tomasz ty mnie wcale nie kochasz!!!
-O masz...
-No tak
-Przestań i nawet nie kończ
-Jak to możliwe że ty tak mówisz? Wyjaśnij mi to
-O ludzie nie wyrobie z tobą kobieto....mówiłem ci dlaczego tak mówię. Nie chcę byś kiedykolwiek żałowała , że nie dałaś mu szansy wyjaśnienia. O to mi chodzi.
-Ale to dziwne? I to nie świadczy o wspaniałomyślności
-Tylko o czym?
-Och już ci mówię o czym . Ty się chcesz mnie zwyczajnie w świecie pozbyć!! O to chodzi.
-Ty jesteś niemożliwa
-Czemu mi nie powiesz wprost , że mnie nie kochasz i nie chcesz ze mną być?
-O ludzie , kobieto! Błagam cię , nie gadaj głupot. To absurd co mówisz! Amelia kieruję nie chcę wypadku spowodować , ale ty robisz wszystko żebym to zrobił...!!! Wiesz co pojedziemy do jakiejś knajpy i pogadamy na spokojnie. Dobrze?
-Nie wiem czy to ma sens.
-Nawet mnie nie denerwuj
-Zrobimy tak...ja idę do mojej mamy a ty wracasz do siebie
-Co ty mówisz? Amelia nie rób tego....
-Zraniłeś mnie i to boleśnie. Nie wiem czy chcę z tobą rozmawiać.
-Aha to będziesz musiała. Bo nie wypuszczę cię z auta póki nie wyjaśnimy tej chorej sytuacji.
-Będę krzyczeć!!
-A proszę cię bardzo...ale i tak cię nikt nie usłyszy.
-Tomasz dlaczego to robisz?
-Bo chcę , żebyś to zrozumiała. Kocham cię i chcę być z Tobą.
-Ale...
-Nie ma ale. Wiem jednak, że masz męża i on zrobił wielkie głupstwo by was ratować ,dlatego myślę ,żeby dać mu szansę wyjaśnić. I to wszystko. Amelio mi dałaś wyjaśnić.
-Bo cię kocham. ,- rzuciła i wyszła z auta. Tomasz odetchnął głęboko i też wysiadł. Amelia chodziła tam i z powrotem. Podszedł do niej ..
-Posłuchaj mnie . Znam cię od bardzo dawno.
-Sugerujesz , że jestem stara?
-Cicho!! Jesteś i byłaś moim ideałem kobiety. Zawsze wiedziałem , że jesteśmy dla siebie stworzeni. Że tylko z tobą mogę być naprawdę szczęśliwy. Mimo , że jesteś szalona i nieokrzesana czasami. Ale każdy dzień z tobą jest niepowtarzalny.
-Przekonałeś mnie tym ideałem kobiety.....,- Amelia rzuciła się na biedaka znowu...
-Amelio
-Tak!
-Kocham Cię