Aida nie zawsze równa się Abigail...
Jak oparzona wstałam z łóżka, a on patrząc na mnie z triumfalnym uśmiechem na ustach, założył ręce na piersi, dzięki czemu przez jego koszulkę można było zauważyć zdrowych rozmiarów mięśnie. – Czego ty chcesz, co? – Oparłam się o seledynową ścianę mojej sypialni. – Wiesz, czego chcę. – Koc jest w kuchni. Poduszkę musisz zrobić sobie z własnej koszulki. Zdziwiony uniósł brwi. – Oh, nie mam drugiej poduszki. – Oburzona jego zachowaniem wróciłam do swojego łóżka. – Wiesz, co masz robić. Wynocha. Później usłyszałam tylko wiązankę przekleństw, kiedy garnki, plastikowe naczynia i drewniane przybory kuchenne, spadły mu na głowę. Chyba właśnie wtedy zorientował się, że w kuchni nie ma koca.