Agent Stephen Rozdział XIV
- Słyszał pan ostatnio o dużym przewozie złota zagranice ? - Powoli chciałem dojść do sedna sprawy.
- Tak, informowano mnie o tym. Sam pan widzi, że bogactwa Rzeszy trzeba gdzieś lokować, bo kiedy dorwie się do nich ktoś... - tutaj zawiesił głos. Widocznie brakowało mu słowa.
- Z poza struktur ? - Podsunąłem.
- Tak właśnie to miałem panu powiedzieć. Złoto jest bezpieczniejsze w neutralnym miejscu. Britz zapewniał mnie, że wszystko poszło zgodnie z planem, więc nie widzę żadnych problemów. A skąd pan wie o tym złocie ? - Z zainteresowaniem zapytał.
Nie mogłem się zawahać ani na chwilę, więc odparłem pospiesznie.
- Pełnie służbę w zamku Widerlütz, a tam wszyscy o tym wiedzą. Jestem pomocnikiem tamtejszego telegrafisty.
- Widzę, że jest pan dobrze poinformowany. Złoto nie jest tajemnicą dla oficerów Rzeszy. Napijmy się, zaschło mi w gardle od tego gadania.
Zawołałem kelnera, a ten widocznie niezadowolony całą sytuacją dał nam do zrozumienia, że za niedługo zamykają.
- Chyba jestem trochę pijany ? - Hogel zapytał się sam siebie.
- Trochę pan przesadził, ale jutro na pewno będzie się pan lepiej czuł. Tylko nie wiem, czy Britz wszystko panu wyjawił ? - Nie oczekiwałem na odpowiedź, która jednak spotkała się z ożywieniem mojego na wpół przytomnego towarzysza.
- Co pan sugeruje ?
- Chciałem tylko powiedzieć, że Britz może coś ukrywać. - Chciałem uśpić jego uwagę.
- Czy jest to związane z niedawnym transportem złota ? - Hogel nie dawał za wygraną, chociaż prawie nie kontaktował.
- Tak. Otóż… - zawiesiłem głos, aby moje słowa nabrały większego znaczenia. - cały transport zaginął ! Czy pan sobie to wyobraża, nasze złoto… ?
- Niemożliwe. Britz nigdy by do tego nie dopuścił. - Hogel najwyraźniej nie wierzył.
- A jednak, tak się stało. Ktoś musi za to odpowiedzieć. - Podsunąłem. Wiedziałem, że Britz w oczach mojego towarzysza jest już martwy.
- Trzeba odnaleźć złoto i surowo ukarać winowajcę. - Mówiąc to Hogel spadł z krzesła i zasnął.
Zawołałem obsługę, a sam wyszedłem z lokalu. Wiatr nadal wiał ze wschodu i ani myślał przestawać. Szybko wsiadłem do swojego samochodu i ruszyłem do domu.