Agent Stephen Rozdział XIII cz.III
Matrioszka wstał z łóżka z myślą, o dzisiejszym zadaniu, które miał wykonać. Szybko ubrał się i umył, po czym zagotował wodę na herbatę, Kutner jeszcze spał, więc Matrioszka uznał, że lepiej będzie jak nie obudzi Franza. Wyciągnął szare zawiniątko ze skórzanej walizki i rozpakował je. Wewnątrz był pistolet z oddzielnie zawiniętym magazynkiem. Wcisnął go za pas swoich spodni i ściągnął płaszcz z wieszaka. Cicho zamknął za sobą drzwi wejściowe i wyszedł na główną ulicę Strasseberg. Ruch jaki panował o tej porze dnia był znikomo mały, czasami tylko przechodziła jakaś kobieta lub mężczyzna. W czasie drogi Matrioszka myślał o tym jak wykona wyrok.
W Rosji był znany jako bezwzględny morderca i egzekutor. Nie mieszał się w sprawy polityczne swojego kraju, dbał tylko o swój interes. Po około godzinie dotarł na miejsce swojego zadania. Wszedł do szarej, odrapanej kamienicy, w której prawdopodobnie przebywał cel. Odór jaki unosił się wewnątrz nie zachęcał do odwiedzania tego miejsca. Matrioszka pomyślał, że właśnie dlatego agent, którego miał zabić zaszył się w tej norze, jak określił ten dom w myślach. Na klatce schodowej nikogo nie spotkał, więc wszedł na piętro kamienicy i zapukał do drzwi.
- Już otwieram Sheling. - Łagodny, kobiecy głos odezwał się z drugiej strony. Elizabeth nie podejrzewała, że to już ostatnie chwile w jej krótkim życiu.
Matrioszka odchylił dłonią płaszcz, tak aby mógł szybko wyciągnąć pistolet zza pasa spodni.
Szczęk otwieranych drzwi pobudził go. Szybkim ruchem ręki odepchnął Elizabeth w głąb mieszkania, ta upadła na ziemie uderzając głową w stół i tracąc przytomność. Matrioszka wszedł spokojnie do salonu i ściągnął czarne, skórzane rękawiczki, które otrzymał od generała Zackowa. Kiedy Elizabeth leżała na ziemi Rosjanin przeszukał jej mieszkanie.
- Będę musiał z nią porozmawiać – pomyślał.
Kobieta odzyskała przytomność i oszołomiona całą sytuacją nie mogła nic powiedzieć.
- Siadaj – Matrioszka spokojnym, prawie przyjacielskim tonem odniósł się do niej. Ta jeszcze trochę zamroczona posłusznie wykonała jego polecenie.
- Co wiesz na temat siatki radiowej, którą podobno utworzono gdzieś na tym obszarze ?
- Ja nic nie wiem, jestem tylko pionkiem w tej całej grze.
- Kłamiesz idiotko ! Ja wiem więcej niż ci się wydaje. Lepiej zacznij gadać, bo za chwilę mogę stracić cierpliwość ! – Matrioszka gwałtownie wstał od stołu i zapalił papierosa.
- Naprawdę nic nie wiem ! Przysięgam ! – Elizabeth prawie ze łzami w oczach wypowiedziała te słowa.
Matrioszka z impetem uderzył kobietę w twarz, a ta bezsilnie zwaliła się z krzesła. Stróżka krwi potoczyła się jej po policzku.
- Gadaj ! Daje ci ostatnią szansę ! – Wyciągnął pistolet zza pasa spodni i wycelował jej w głowę.
- Siatka radiowa została utworzona dwa tygodnie temu, na południe od Krakowa. Nic więcej nie wiem. – Wyznała z płaczem Elizabeth.
- Ty głupia suko ! Oboje wiemy, że wiesz więcej. Zacznij gadać do rzeczy !
- Kiedy ja naprawdę nic więcej nie wiem. – wyszeptała przerażona kobieta.
Matrioszka z ironicznym uśmiechem pociągnął za spust.
* * *
Peron numer sześć o wczesnej, porannej porze świecił pustkami. Matrioszka ubrany w skórzany płaszcz, przepasany czarnym paskiem z wielką klamrą, szukał pociągu odjeżdżającego do Moskwy. Wracał do Zackowa, ze znakomitymi wiadomościami, które z pewnością go ucieszą. Zajął miejsce w jednym z wolnych przedziałów i zaczął czytać gazetę. Myślał o tym, że nikt go już nie znajdzie. Dowiedział się więcej niżby tego chciał.