Afrodyta - kryminał SF
- Jesteś przy drzwiach? – spytała szeptem.
- Tak.
- Wchodzę przez salon, ty po mnie.
Odsunęła się i cisnęła pojemnik z destruktorem w okno. Rozprysło się w drobny pył. W mgnieniu oka odbezpieczyła broń. Rzuciła się do środka i błyskawicznie przeturlała po podłodze.
W wypielęgnowanej dłoni sekretarki burmistrz Zalewskiej zobaczyła wycelowanego w siebie glocka.
- Rzuć to – powiedziała z lodowatym spokojem Grabska. Wera natychmiast posłuchała, nie miała wątpliwości, że tamta strzeli bez wahania. – Na kolana i ręce za głowę! Gdzie twój…
Słowa zagłuszył huk wysadzanych drzwi. Zabójczyni odwróciła się tylko na dwie sekundy. Werze to starczyło. Nóż ze świstem przeciął powietrze i utkwił w prawym ramieniu Grabskiej. Pistolet wysunął się z jej dłoni i z głośnym stukotem upadł na parkiet.
W sypialni znaleźli Annę, zakrwawioną, posiniaczoną, ze złamaną ręką. Najwidoczniej Grabska nie chciała dla niej szybkiej śmierci.
* * *
- Dobrze, że Zalewski zdecydował się mówić – powiedział Adam. – Gdyby czekał dłużej ta dziewczyna już by nie żyła.
- Wczoraj po południu z nią rozmawiałam. Pewnie nie obędzie się bez terapii u psychologa. Pomyliłam się, co do niej – przyznała Wera.
- Po co jej były te fotografie?
- Behawiorysta uważa, że ma to związek z zadawnionymi kompleksami. Z Zalewskim spotykała się też u siebie i on przypadkiem natrafił na zdjęcia w jej komputerze. Wtedy wpadł na pomysł wyłudzenia od żony pieniędzy. Liczył na jej strach przed skandalem. Tyle, że materiały przechwyciła Grabska i wzięła sprawy w swoje ręce. Jej kariera w ratuszu była ściśle związana z karierą pani burmistrz.
- Grabska chyba nie domyśliła się, że wpadliśmy na trop nieudanego szantażu – odezwał się Adam. – Najważniejsze, że jest spalona i Brunon zrobi wszystko, by ją zlikwidować. Ona doskonale wie, że w więzieniu nie ma żadnych szans na przeżycie. Musi pójść na współpracę.
- Szykuj się do prowadzenia tego śledztwa, drogi partnerze - rzekła z uśmiechem Wera.
- Dlaczego ja? – zdziwił się Kolecki.
- Jesteś mi winien przysługę – przypomniała żartobliwie. – Tak naprawdę chcę wreszcie iść na ten przeklęty urlop.
Alicja Minicka