210 dni
ką czuł w całym swoim życiu . Rozdygotany uciekł na stołówkę by nie widzieć Władka . Nie mógłby spojrzeć w twarz przyjacielowi , po tym co usłyszał . Wzrok każdego staruszka palił go niemiłosiernie , czuł się współwinny tego co tu się dzieje .. Pracował dla tej macochy , jest za nich odpowiedzialny , za rujnowanie ich ostatnich chwil życia , które powinnym być spokojne , sielankowe . Z jego oka popłynęła łza , otarł ją szybko i zasłonił twarz, gdy poczuł czyjąś rękę na ramieniu. -O co poszło ?- Władysław spojrzał na niego wzrokiem , który wyrażał współczucie i zmieszanie . -Skąd wiesz.. ? -Dosyć głośno krzyczałeś , chyba dałeś jej do słuchu – staruszek uśmiechnął się krzepiąco. -Jeśli chodzi o moją prośbę , zapomnij o tym , nie powinienem Cię tak obarczać-. Adam podniósł się, w jego oczach zajaśnial gniew. - Nie , Władziu . Nie poddam się . Pakuj się Dziadku. Wyjdziemy stąd już niedługo . Kilka dni później miał dyżur nocny , więc posiadał wszystkie klucze do budynku . Przed oddaniem ich do biura jędzy miał pozamykacć drzwi wyjściowe, jednak dziś tego nie zrobił. Oprócz niego w budynku byli ochroniarz, kierowniczka i dwoje sanitariuszy . Znając ich podejście do pracowników , urządził zabawę urodzinową . Zgodziła się nawet suka dyrektorka , myśląc , że wichura przejrzał na oczy. Kupił w peweksie trzy flaszki wódki i trochę proszków nasennych, które rozpuścił i dolał do alkoholu. Miał plan i był bliski jego realizacji . Nikt niczego nie podejrzewał . Naiwna dyrektorka spiła się pierwsza i zaczęła się do niego przystawiać . Pod byle pretekstem wyszedł za drzwi i tam cierpliwie czekał aż towarzystwo zaśnie. Nie minęło kilka minut i wszycy spali . Nie mógł uwierzyć , że byli tak nie odpowiedzialni , mieli gdzieś, że w każdej chwili coś może się stać, któryś staruszek mógł się obudzić lub zachorować i nikt nie udzieli im pomocy . Szybkim krokiem udał się do pokoju numer osiem , gdzie czekał na niego zestresowany Dziadek . Otworzył drzwi i powiedział krótko – idziemy . Władysław płakał . Nie mógł uwierzyć , że to się dzieje naprawdę . Gdy tylko wyszli spojrzał w niebo na gwiazdy , których tak dawno nie widział . Czuł zapach świerzego powietrza , wolności. Łzy nie przestawały płynąć po jego twarzy . Nie przestawał dziękować Adamowi , umilkł dopiero gdy wsiedli do taksówki i pojechali pod wskazany przez niego adres. Trzymał w ręku zeszyt i modlił się by jego ukochana jeszcze żyła . Cieszył się i był przerażony jednocześnie . Wichura spojrzał na starca niepewnie bojąc się , że pod wpływem emocji ten dostanie jakiegoś ataku , który mógłby pokomplikować sytuację . Położył dłoń na jego dłoni i ścisnął ją dodając mu otuchy . Spojrzeli na siebie z nadzieją . Gdy dojechali stary Nowak wyszedł z taksówki i stanął przed ośrodkiem czując rosnący strach . Ręce mu drżały a nogi były równie niepewne . Oby tylko żyła – myślał –błagam Boże daj mi jakiś znak ,że ona tam jest . Boże pomóż mi . Wichura nie wiedział za bardzo co robić . Na tym kończył się jego plan . Zrobił swoje . Przez chwilę poczuł się jak idiota . Co jeśli cała ta historia byla jakimś urojeniem staruszka ? Otrzasnął się , gdy dziadek ruszył pewnie w stronę głównych drzwi . Kilka minut później weszli do środka . Władysław zapytał w recepcji o Marię Nowak, swoją żonę. Wywołując u nich ogromne zdziwienie sanitariuszka powiedziała, że owszem mogą wejść gdyż pani ich oczekuje i została juz przeniesiona do pokoju małżeńskiego .Potrzebuje tylko jego dowodu by wpisać go w grono nowych podopiecznych . Wichura odetchnął z ulgą. Czyli wielka milość Władka naprawdę istnieje i do końca wierzyła w jego przybycie. Pielęgnirka zaprowadziła ich do pokoju . Starzec szczęśliwy i zapłakany ruszył w jej stronę i gdy tylko ją zobaczył śpiącą w łóżku rzucil sie ku niej na kolana i położył swoją głowę na jej nogach . Gdy się obudziła oboje długo