„Nie da się uciec od nierozwiązanych problemów z przeszłości. Rany same się nie zabliźniają, mogą tylko przyschnąć. Wystarczy drzazga, żeby znowu zaczęły krwawić”.
Śmierć objęła rządy w mieście. Wśród młodzieży mnożą się samobójstwa, wrocławska policja znajduje zwłoki zamordowanych młodych kobiet, płatny zabójca rozwiązuje problemy w światku handlarzy narkotyków. Kiedy spotyka się twarzą w twarz z komisarzem Marcinem Zakrzewskim, rzuca mu wyzwanie. Rozpoczyna się bezwzględna rywalizacja. Żeby złapać mordercę, Zakrzewski musi zmierzyć się z najmroczniejszą stroną swojej natury. Musi dokonać niemożliwego – zatańczyć ze śmiercią i przeżyć.
Policjanci Marcin Zakrzewski, Paulina Czerny i Parol Szawczak powracają w trzeciej części cyklu kryminalnego „Cienie przeszłości”. Czy cena, jaką przyjdzie im zapłacić za zaangażowanie w sprawę, nie będzie zbyt wysoka? Czy to będzie ich ostatnie wspólne śledztwo?
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2020-05-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 608
„Totentanz” Mieczysława Gorzki jest trzecim tomem serii „Cienie przeszłości” o komisarzu Zakrzewskim. Cała seria jest dla mnie jedną z najlepszych z jaką się zetknąłem po powrocie do książek. Dynamiczna, niespodziewane zwroty akcji, wiele wątków pozornie bez związku ale świetnie wpisane w powieść. Niby przewidywalna ale zaskakująca czytelnika, pomysły niby oklepane ale pachnące świeżością porannych kajzerek. Przecież zdawałem sobie sprawę, że brat musi „wypłynąć”. Logika podpowiadała, że autor nie powołał go do życia na chwilę, jest w tym jakiś cel. Domysły, to może być on, nie za proste, może tamten, a może Pan Mieczysław po prostu drwi sobie z czytelnika zapominając o bliźniaku. Nie zapomniał.
Tym bardziej z podziwem przyglądam się autorowi, bo z tego co wiem to nie jest „zawodowym” pisarzem. Na co dzień zajmuje się swoim bodajże „wyuczonym” zawodem a pisanie traktuje bardziej chyba jako hobby spełniając zapewne chłopięce marzenia, wszak z książką było mu po drodze od najmłodszych lat.
Mieczysław Gorzka powraca w trzeciej części serii Cienie Przeszłości i trzeba przyznać, że cały czas jest w formie. Totentanz to zakończenie trylogii z komisarzem Marcinem Zakrzewskim i Pauliną Czerny. Tym razem komisarz musi się zmierzyć z falą samobójstw wśród młodzieży, zabójstwami kobiet i płatnym mordercą, który wyrównuje porachunki w narkotykowym świecie. Czy Paulina, Marcin i Parol Szawczak odnajdą winnych i wymierzą sprawiedliwość? Czy to ich ostatnie śledztwo?
*
Książka to grubasek jednak mimo tego kolejny raz czytało mi się tę książkę rewelacyjnie i ciężko było się oderwać od lektury. Autor ma lekkie i przyjemne pióro, przez co książkę się po prostu pochłania. Przywykłam do tego, że u autora dzieje się naprawdę dużo, akcja nie zwalnia tempa, wciąż odsłaniane są nowe fakty i choć może to sprawiać wrażenie zagubienia, to jednak kolejny raz wszystko połączyło się w spójną całość. To wszystko sprawia, że podczas czytania odczuwam przyjemne napięcie i jak najszybciej chcę dotrwać do końca, żeby poznać prawdę. Można mieć jakieś przypuszczenia, ale autor tak zamieszał, że czułam się pozytywnie zaskoczona.
Podczas czytania o Satyrze, Śmierciorze i Obserwatorze przypomniał mi się kultowy tekst z filmu „Chłopaki nie płaczą” — „A co on jest k***a, robokop?!” I został ze mną do końca. Chwilami miałam wrażenie, że w tej części autor trochę przekombinował i niektóre rzeczy wydawały mi się trochę mało realnie, jednak zakończenie było dla mnie bardzo satysfakcjonujące.
*
W tej części autor jeszcze bardziej zagłębia się w psychikę swoich bohaterów, możemy poznać ich jeszcze lepiej. Właśnie to tło psychologiczne bardzo mi się podobało. Do tego pojawia się kilka nowych postaci, które świetnie uzupełniają fabułę. Paulina Czerny i Marcin Zakrzewski to mieszanka wybuchowa. Spodziewałam się innego zakończenia ich relacji, jednak pomysł autora różnił się od mojego. Nie czuję się tym rozczarowana. W słowniku Zakrzewskiego słowo urlop nie występuje. W pracy komisarz nie potrafi się zdystansować. Pochłania go w 100%, a w jego żyłam płynie adrenalina i kofeina. W tej części nawet przyzwyczaiłam się do jego „jaaasne” i przestało mi przeszkadzać jak w Martwym Sadzie.
*
Podsumowując, bardzo polecam Wam tę trylogię (polecam czytać od początku), bo jest to kawał naprawdę dobrego kryminału. Gorzka potrafi zwieść czytelnika, jednak zwieńczenie historii za każdym razem jest zadowalające. Otwarte zakończenie sprawia, że liczę na powrót Marcina i Pauliny, bo to jeden z moich ulubionych duetów. Dajcie się porwać w prawdziwy Totentanz. Bardzo polecam Wam całą serię Cienie Przeszłości.
Ode mnie 9/10
Wrocław staje się piekłem. Krwawe zabójstwa. Samobójstwa młodych ludzi, zrzeszonych w tzw. Klubie Samobójców. Przywódca kręci Kołem Fortuny. Ten, kto ma jeszcze żyć, dostaje rymowankę o pustym losie. Ten, kto ma się zabić - o zwycięstwie. Grasuje też tajemniczy Śmiercior - żywy trup nakłaniający innych do samobójstwa. Wrocław spływa krwią samobójców i ofiar morderstw. Porządek próbuje przywrócić komisarz Marcin Zakrzewski. Będzie walczyć nie tylko z chaosem, przemocą i śmiercią. Do pokonania ma też własne demony.
Białe kartki książki są czarne od mroku i czerwone od krwi. Tytułowy Totentanz, czyli taniec śmierci, wciąga nas bez reszty.
dr Kalina Beluch
„Totentanz” to trzecia część serii, w której występuje komisarz Marcin Zakrzewski. Nie znam wcześniejszych części (jeszcze – bo po tej lekturze już je kupiłam) – ale w niczym mi to nie przeszkadzało. Świetnie mi się czytało – i powiem więcej: dawno mnie tak nie wciągnął kryminał.
Podobał mi się styl Autora, a także bohaterowie: komisarz Zakrzewski, Karina (świetna policjantka!), Paulina Czerny. Oczywiście były też minusy, ale o tym później, bo chcę trochę nawiązać do fabuły. Mamy tutaj do czynienia z okrutnymi morderstwami, których ofiarami padają kobiety. Widać, że zabójca jest bezwzględny i wynaturzony. Tym śledztwem zajmuje się nasz komisarz, ale – oczywiście – nie tylko tym. Bo pojawia się też bardzo niebezpieczny gracz o pseudonimie Satyr – morderca o zimnych niebieskich oczach, który najwyraźniej uważa komisarza za godnego siebie przeciwnika i próbuje go wciągnąć w swoją sieć. No i tutaj przejdę do minusów. Bardzo mnie denerwowała wszechmoc Satyra: z każdej pułapki ucieknie, choćby przez dziurkę od klucza, żadna kula go nie trafi, każdego przechytrzy, jeśli trzeba, to nawet helikopter pokona. Oczywiście – trochę przesadziłam, ale tylko trochę. Takie podejście zawsze mnie denerwuje w powieściach i trochę mi psuło lekturę. Co nie zmienia faktu, że i tak bardzo mi się podobało.
Drugą kwestią, która – zwłaszcza na początku – mocno mnie irytowała, była liczba wątków, jakie się pojawiły. Kilka toczących się równolegle, a do tego jeszcze – z przeszłości. Czułam się dość zagubiona, ale w miarę postępu lektury wszystkich zaczęłam dobrze identyfikować, co tylko świadczy o dużym talencie Autora do różnicowania postaci. Nie są szablonowe, mają swoje charaktery i szybko orientujemy się, kto jest kim. No i tylko czekamy, kiedy – i w jaki sposób – te wszystkie wątki się splotą.
Trochę za dużo też tutaj osobliwości – ja wiem, że morderca zwykle jest w jakiś sposób zaburzony, ale ci w „Totentanz” przekraczają granice… Jasne, zostaje to wyjaśnione w finale, ale nie do końca mi się to spodobało. Wydaje mi się, że nie potrzeba takich chwytów, bo książka wystarczająco trzyma w napięciu.
Przyznam, że dość szybko domyśliłam się tożsamości Satyra, ale też i Autor chyba nie zamierzał robić z tego sekretu, bo dał jasne wskazówki. Zresztą to, kim on jest nie ma tak wielkiego znaczenia jak to, czy uda się go w jakiś sposób powstrzymać.
Osoby wrażliwe muszę przestrzec, że w książce jest sporo makabry: ucinanie głów siekierą, rozkładające się zwłoki, okaleczenia, wieszanie się. Krew płynie szerokim strumieniem i trup ściele się gęsto – jeśli ktoś nie lubi dosadnych opisów, to powinien się zastanowić, czy to przetrawi. Dodam tylko, że warto się przemóc, bo akcja toczy się szybko, fabuła wciąga i chwilami naprawdę trudno się oderwać. Zresztą książka ma ponad 600 stron, a przeczytałam ją w trzy dni (a zrobiłabym to szybciej, gdybym nie musiała chodzić do pracy) i ani przez moment nie miałam pokusy, żeby ją odłożyć na bok.
W zakończeniu akcja pędzi jak szalona i aż się może w głowie zakręcić. Dzieje się mnóstwo, trochę to wszystko zagmatwane – ale ogólnie pasuje do całości i stanowi dobre podsumowanie.
Komu ta książka się spodoba? Fanom szybkiej akcji, dosadnych opisów. Jeśli nie boicie się brutalnych scen, wynaturzeń, chcecie się trochę zniesmaczyć, obrzydzić i zaszokować – to się nie zawiedziecie. Autor nie boi się wywoływać u czytelników silnych emocji.
„Totentanz” to mocny kryminał, przy którym nie sposób się nudzić.
Czekałam z ogromną niecierpliwością na trzecią część cyklu „Cienie przeszłości”. Dwie poprzednie pochłonęłam z niesłabnącym ani na chwilę zainteresowaniem, zarywając noce i obowiązki domowe 😉
„Totentanz” to świetnie skonstruowany kryminał, z zagadką, której korzenie sięgają wielu lat wstecz. Główny bohater da się lubić (co w kryminałach takie częste nie jest), choć ma problemy i nie do końca radzi sobie ze swoim życiem, z przeszłością i aktualną sytuacją. W niczym to jednak czytelnikowi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, te jego problemy i pewna nieporadność życiowa sprawiły, że bardzo mu kibicowałam i mam nadzieję, że odnajdzie w końcu spokój.
„Totentanz” to pełen zaskakujących zwrotów akcji, pościgów, strzelanin i krwawych opisów kryminał. To pogoń za seryjnym mordercą, to zagadki sprzed lat, to wreszcie służby specjalne, płatni zabójcy i typy spod ciemnej gwiazdy. Znajdziecie tam wszystko, czego można oczekiwać od dobrego kryminału. Dałam się porwać, co i Wam serdecznie polecam!
Nie da się uciec od przeszłości. Czasami czeka ona wiele, wiele lat aby się ujawnić. Tylko mam wrażenie, że tym razem, na zakończenie trylogii, jest wszystkiego za dużo. Za dużo postaci, za dużo morderstw i morderców, rannych i zabitych policjantów, krwi, za dużo pobocznych wątków, psychopatów, socjopatów, strzelanin i przede wszystkim za dużo stron. Gdyby skrócić powieść o 150-200 stron nic by nie straciła a nie byłaby taka rozwlekła. Nie mniej jednak nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo, żeby zatopić się w czytaniu i śledzeniu fabuły na wdechu. Demony przeszłości dopadają także komisarza Zakrzewskiego i jego rodziców. Podejrzewałam takie rozwiązanie jeszcze przed połową książki więc mnie ono nie zaskoczyło. Akcja cały czas trzyma w napięciu, emocje buzują. Czytajcie sami.
"Nie da się uciec od nierozwiązanych problemów z przeszłości. Takie rany same się nie zabliźniają, mogą tylko przyschnąć. Wystarczy drzazga, że by znowu zaczęły krwawić"
Wrocławiem wstrząsa fala samobójstw wśród nastolatków i tajemnicze morderstwa kobiet. Jednocześnie w mieście zaczyna grasować płatny zabójca Satyr, którego śladem kroczy nie tylko policja ale i CBŚ. Komisarz Marcin Zakrzewski dostaje nowy zespół, którym musi kierować. W jego przypadku nie będzie to łatwe zadanie. Giną kolejne osoby, a cienie przeszłości dopadają Zakrzewskiego...
,,Totentanz" to jak dla mnie najlepsza część serii. Duża liczba wątków nie przytłacza, a intryguje. Wszystko również świetnie się uzupełnia dając obraz misternie utkanej fabuły, która tworzy logiczną całość. Zdecydowanie nie da się tu nudzić zwłaszcza, iż pojawiają się kolejne tropy, a autor posiada umiejętność trzymania czytelnika w napięciu. Sam Zakrzewski zostaje zmuszony skonfrontować się z mrocznymi demonami z przeszłości. W tej części autor jeszcze bardziej zagłębia się w psychikę swoich bohaterów, dzięki czemu możemy poznać ich jeszcze lepiej. Całość szokuje i momentami przyprawia o gęsią skórkę. Pomimo, iż książka objętościowo może przerazić to zdecydowanie nic nie jest tu zbędne, a całość czyta się błyskawicznie. Dynamika akcji, realizm bohaterów wszystko jest w tej książce na swoim miejscu. Świetne zwieńczenie cyklu. Polecam całą trylogię bo jak dla mnie jest po prostu nieodkładalna.
Wrocław opanowała fala samobójstw. Młodzi ludzie kończą ze sobą w przedziwnych okolicznościach. Jak się okazuje, część młodzieży wcześniej należała do klubu samobójców. Teraz ci sami ludzie dostają maile z informacją, czy w tym miesiącu śmierć ich ominie, czy ich spotka. ,,Dzisiaj masz szczęścia pełen trzos - wylosowałaś pusty los". W internecie zaczynają się pojawiać opowiadania podpisane nickiem Śmiercior, w których opisywane są samobójstwa. Tropem tych samobójstw podąża dziennikarz Krzysztof Salitra. W tym samym czasie w mieście zaczyna grasować płatny zabójca Satyr, niemal legenda zamieszany w znane morderstwa. Śladem mordercy kroczy nie tylko wrocławska policja, ale też Centralne Biuro Śledcze. Zakrzewski zostaje wezwany z przymusowego urlopu, na który został wysłany po ostatnich sprawach. Śledztwo prowadzone przez komisarza i jego nowy zespół w sprawie Satyra, wkrótce zaczyna się łączyć ze śledztwem dotyczącym Śmierciora. Co ma wspólnego autor dziwnych internetowych opowiadań z profesjonalnym zabójcą? Dlaczego Zakrzewskiego znowu zaczyna prześladować wspomnienie o zaginionym bracie bliźniaku?
,,Totentanz" to trzecie i mam nadzieję, że nie ostatnie spotkanie z komisarzem Marcinem Zakrzewskim, Pauliną Czerny i aspirantem Goterdem ,,Parolem" Szawczakiem.
Mimo że wiele tajemnic znalazło swoje rozwiązanie, myślę, że jest jeszcze kilka wątków, które powinny być kontynuowane. W ,,Totentanz" moim zdaniem narracja jest dużo bardziej skomplikowana, akcja pędzi, główne wątki splatają się w coraz ciaśniejszy węzeł, aby znaleźć rozwiązanie na ostatnich stronach i, mimo że wszystko wskazywało na takie zakończenie, i tak zostało zakończone w niespodziewany sposób, wątki poboczne zgrabnie zakończone i rozwiązane.
Ze wszystkich części, ta jest najbardziej mroczna. Zakrzewski musi się zmierzyć ze swoimi demonami, podobnie jak Paulina, musi się uporać ze swoją przeszłością i byłym mężem. Aspirant Buczko, nowa partnerka Zakrzewskiego pod nieobecność Parola dobrze się spisała. Mam nadzieję, na kontynuację serii, gdzie pojawią się oboje.
Jeśli lubicie skomplikowane śledztwa, powinniście sięgnąć po całą serię ,,Cienie przeszłości" Mieczysława Gorzki, bez znajomości poprzednich części, nie będziecie mieli aż takiej przyjemności z czytania ,,Totantanz".
Niech was nie przerazi objętość powieści - ponad 600 stron, historia wciąga i praktycznie sama się czyta.
Totentanz, czyli finał trylogii ,,Cienie przeszłości", po ,,Martwym sadzie" liczyłem na fajną historię, a rozjechało się to wszystko stopniowo, jak tort szwarcwaldzki w słoneczny dzień.
Tym razem, autor uraczył mnie opisami całej topografii Wrocławia, przystanek, budka, park to wszystko tam jest, jakbym wszedł na google street viev w wersji analogowej. Nigdy nie będę wysoko oceniał książki, w której opis nie wynika z fabuły, a jest sztucznym nabijaniem znaków. Ja rozumiem, że wydawnictwo ma swoje wymagania, ale to ma być powieść, a nie przewodnik.
Główne zarzuty to, po pierwsze płatny morderca nie zabija, bo UWAGA... ma szacunek do potencjalnej ofiary, no ludzie kochani. Takiego absurdu to by nawet Monty Python nie wymyślił, a on potrafi wymyślić powalony szajs (ale śmieszny). Po działaniach mordercy śmiem twierdzić, że spacyfikowałby on w pojedynkę armię NATO.
Po drugie ta książka jest przewidywalna do tego stopnia, że nawet zasuszony plankton skuma, co się święci i dlaczego (przy 20% książki już wiedziałem, jaki będzie finał, a klnę się na moje dość dobrze zachowane nerki, że nie jestem zbyt kumaty). ?Książce też nie pomogła mnogość wątków, podobnie jak w ,,Iluzji" było tego za dużo, zapewne miało to wzbudzać ciekawość, a w moim przypadku efekt był zupełnie odwrotny. To jest bardzo rozsądne, gdy autor ma pomysły, ale nie trzeba ich ładować do jednej książki.
Główny bohater dalej kombinuje z fajkami jak sęp spod biedronki, a do tego razi mnie brak jego ewolucji pomimo jego przejść. Ja wiem, że faceci się rozwijają do max 6 roku życia, a potem tylko rosną jednak miejmy RiGCZ.
Jestem rozczarowany, po ,,Martwym sadzie" liczyłem na ambitną serię, a finalnie dostałem taki literacki fast food. Niby to jest ok, ale przeczytasz i głowa zapchana tylko głupotami. Chcecie to czytajcie, nie chcecie to nie, to jest Wasz czas moi mili...
https://www.instagram.com/mad.book.worm/
Fajna książka, interesująca, szybko się czyta, ale jest zbyt rozwlekła.
Przeczytane:2021-07-09, Ocena: 6, Przeczytałam, Kryminał/sensacja ,
Po ostatnich wydarzeniach komisarz Zakrzewski został wysłany na przymusowy urlop. Musi zregenerować siły przed kolejnym trudnym śledztwem. Urlop przerywa mu Paulina Czerny, która przynosi mu akta nowej sprawy i rozkaz powrotu do pracy. Zakrzewski musi zapoznać się z kolejnym morderstwem. To młoda kobieta, która została brutalnie zgwałcona, uduszona i pośmiertnie okaleczona. Oczywiście nie jest to jedyne ciało. Wszystko wskazuje na seryjnego mordercę.
Jednak zanim Marcin zabierze się do pracy nad tą sprawą musi dowiedzieć się co dzieje się z jego partnerem. Jak się okazuje Parol stał się celem płatnego zabójcy, człowieka widmo. Nikt nie wie jak wygląda, bo likwiduje wszystkich świadków. Parol rozpoczyna walkę o swoje życie. Marcin musi znaleźć zabójcę, bo sam znajduje się na jego liście świadków do usunięcia.
W tym samym czasie wśród nastolatków występuje dziwna fala samobójstw. Jedna z dziewcząt jest niemal pewna, że jej koledzy zostali zamordowani. Niestety policja nie traktuje słów nastolatki poważnie.
Marcin Zakrzewski jest jedyną osobą, która widzi jakiś wspólny punkt tych wszystkich trzech z pozoru różnych zbrodni. Wraz ze swoim niewielkim zespołem rozpoczyna pogoń za groźnym mordercą, który w zatrważający sposób jest podobny do niego samego.
Jak te trzy z pozoru różne zbrodnie łączą się? Kim jest morderca?
Akcja rozpędza się na samym początku. W trakcie czytania autor serwuje nam całe mnóstwo wątków, które na początku jakby zupełnie do siebie nie pasują. W którymś momencie wszystko zaczyna układać się w spójną całość i wtedy jest bum. Zakończenie trylogii Cienie przeszłości jest rewelacja. Takiego końca nie mogłam przewidzieć. Chociaż już pod koniec miałam pewne podejrzenia, co do osoby Satyra. Mimo wszystko czytałam z ogromną przyjemnością do samego końca.
Nie będę się powtarzać, bo nic nowego już nie napiszę o tej powieści. Trzeba ją po prostu przeczytać. Polecam całą trylogię, bo jest jedną z tych lepszych jaką miałam przyjemność przeczytać w ostatnim czasie.
Teraz trzeba sięgnąć po najnowszą powieść autora ,,Polowanie na psy". Tym bardziej, że Zakrzewski znowu stanie oko w oko z mordercą, a powiem szczerze, że bardzo go polubiłam. Cieszę się, że Mieczysław Gorzka napisał kolejną powieść z Zakrzewskim w roli głównej. No i mam nadzieję, że nie ostatnią.