Porywający debiut młodego warszawsko-krakowskiego autora.
Półpełny ma 21 lat, studiuje prawo, przenosi się z Warszawy do Krakowa. - głównie po to, żeby pić i zaliczać kolejne panienki. W wolnych chwilach od czasu do czasu chodzi na wykłady i egzaminy. Pije na południu, północy, wschodzie i zachodzie. Pije ze śmiertelnie skłóconymi krakowskimi plemionami: dresami, hipsterami, studentami i bananerią. Jako przyjezdny może przemykać między rozklejonymi częściami młodzieżowego półświatka i bezkarnie podkradać najbardziej atrakcyjne dziewczyny. Niestety, za każdym razem podkrada nie tę, którą pierwotnie miał w planach. W ten właśnie, dość przypadkowy sposób, poznaje Antoninę, debiutującą pisarkę, która jednocześnie przeraża go i fascynuje. Półpełny szybko staje się pierwowzorem głównego bohatera jej kolejnej powieści. Z początku niewinna znajomość przeradza się w relację wypełnioną panicznym lękiem, ostrym seksem i patologiczną zawiścią. Tosia krok po kroku odziera go z aury tajemniczości i pewności siebie, co w ostatecznym rozrachunku prowadzi do dramatu z pogranicza psychiatrii, anatomii i bioenergoterapii. Książka napisana jest żywym, pokręconym, autentycznym językiem młodego pokolenia, chwilami bardzo zabawna, chwilami mocno niepokojąca.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2015-04-29
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 224
Debiut. Dawno już nie pisałam o pierwszej próbie pisarskiej. A tu w dodatku trafiłam na polskiego autora. Dwudziestokilkulatka. Opis na tylnej okładce zapowiadał "chwilami bardzo zabawną, chwilami mocno niepokojącą historię". Hmm. Jeśli lubisz naśmiewać się z otoczenia to znajdziesz tu nawet sporo fragmentów przy których nieraz się zaśmiejesz. Jednak niepokojące w mojej opinii jest tylko to, że tak młody autor stworzył tego rodzaju historię. O człowieku niepełnym, ciągle poszukującym, zatracającym się w seksie i alkoholu...
Dzięki tej książce można trochę poznać niektórych przedstawicieli współczesnego młodego pokolenia. Główny bohater jest tu jakby obserwatorem i komentatorem. Jego często wulgarne wypowiedzi i myśli przybliżają obraz studenta, poszukującego czegoś. Trudno zrozumieć niekiedy ich sens. Jakby ktoś spisał bredzenie narkomana po wciągnięciu działki. Mimo to nieraz można trafić na złotą myśl, jakby przebłysk i wtedy autor dzieli się z nami swoimi poglądami na wiele tematów. Niestety treść nie brzmi pozytywnie. Jakby bohater patrzył przez antyróżowe okulary. Po pewnym czasie niby jego postawa ulega tu zmianie. Niby wydaje mu się, że odnalazł to coś czego szukał. Jednak jak wiadomo rzeczywistość bywa często bardzo brutalna.
Trzeba pochwalić Piotra Leśniaka, że nie boi się pisać o kwestiach, które niektórzy skrzętnie ukrywają. Dodatkowo je przedstawia nie patyczkując się z czytelnikiem i wali prosto z mostu. Zapewne wiele zaczerpnął z własnych doświadczeń. Ile wymyślił trudno odgadnąć. Z pewnością można tę książkę nazwać odważną, jednak muszę przyznać że nie czytało mi się jej płynnie. Niby dialogi, które często okazują są tak naprawdę wypowiedziami jednej osoby, ponadto bardzo dużo nawiązań do różnych wydarzeń (żeby je wszystkie wyłapać trzeba być na bieżąco w kwestii szeroko rozumianej kulturze) i wtrącenia w języku angielskim. Wielokrotnie łapałam się na tym, że gdzieś odpływam i tracę wątek. Coś mi ciągle przeszkadzało w skupieniu się na lekturze. Niby ciekawa tematyka i niezbyt obszerna książka a szło mi to czytanie jak po grudzie.
Przeczytane:2018-02-16,
Soczysty obraz młodego pokolenia, subkultur i motywów kierujących życiem dzisiejszych dwudziestolatków. Niby podobny, lecz bardziej przystępny i mniej wulgarny od prozy Masłowskiej.
Półpełny to 21-letni student prawa, który z sobie tylko znanych przyczyn zamienia prestiżowe studia na Uniwersytecie Warszawskim na te ponoć trochę gorsze na Jagiellońskim. Prawdziwą przyczyną jego przeprowadzki do Krakowa nie jest jednak zbyt wysoki jak na jego możliwości intelektualne poziom stołecznej uczelni, lecz osobista tragedia o której opowiada czytelnikowi między wierszami swoich przemyśleń.
Zdziwiło mnie, jak bardzo ta książka przypadła mi do gustu. Jestem raczej grzeczną dziewczynką i od wszelkich publikacji których bohaterowie mają głównie pić, bawić się i zaliczać siebie nawzajem trzymam się z daleka mając pewność, że i tak nie uzyskają one mojej aprobaty. Z "Półpełnym" stało się jednak inaczej, być może dlatego że nic nie jest tu przypadkowe, nastawione na efekt ani oczywiste. Zamysł powieści przypomina mi nieco "Wojnę polsko-ruską..." Doroty Masłowskiej (o której zresztą wspomina w jednej ze scen główny bohater) - też portret pokolenia, też anty-literacka polszczyzna, też niekonwencjonalny sposób pisania. Jednak o ile tekst Masłowskiej odebrałam jedynie jako stek przekleństw i obscenicznych zachowań, w Półpełnym" widzę drugą bardziej filozoficzną, a nawet romantyczną płaszczyznę.
Język powieści jest soczysty, niekiedy wręcz wulgarny, pozbawiony cenzuralnych zapisów typu "ch***", wszystko co bohater myśli jest zapisane, i to co do litery. Choć nie lubię przekleństw zarówno w literaturze jak i w życiu, w tym przypadku jakoś mnie one nie rażą. W przeciwieństwie bowiem do tekstów, w których wulgaryzmy stosowane są chyba jedynie po to żeby przyciągnąć nastoletniego czytelnika (zwłaszcza takiego co bliżej mu do dziesięciu ni dwudziestu lat) podniecającego się słowami których mamusia i panie nauczycielki używać zabraniają, w "Półpełnym" język naturalnie pasuje do bohatera, jest jego drugim "ja", wręcz nieprzyzwoite byłoby gdyby ten człowiek wypowiadał się literacką polszczyzną. Poza tym język "Półpełnego" to nie tylko wulgaryzmy, ale też inteligentne gry słów, aluzje do naszej rzeczywistości, ironia i dowcip. Słowem, język tworzy w tej powieści bohatera bardziej niż jego poczynania, choć i one są warte uwagi.
Kto pospiesznie i powierzchownie przeczyta tę książkę może odnieść wrażenie, że krakowska egzystencja Półpełnego to jedynie picie na jednej czy drugiej imprezie i wychodzenie każdej z nich z nową laską. Błąd. Podczas swoich wypraw prowadzi on swego rodzaju "badania kulturoznawcze", podczas których charakteryzuje rozmaite subkultury w których funkcjonują współcześni studenci, a zwłaszcza studentki. Poznaje grupę pozernych i pazernych adeptek prawa, które przy wyborze partnera kierują się wyłącznie jego zawodowymi perspektywami i grubością portfela rodziców, spotyka dziewczynę żyjącą wyłącznie na Facebooku i innych portalach społecznościowych, melomankę która nie widzi nic poza muzyką, fanów piłki nożnej dla których prawdziwe życie istnieje tylko na stadionie...Obserwując te rozmaite osobowości zadaje sobie wiele egzystencjalnych pytań - co sprawia, że ktoś zostaje fanem sztuki, a ktoś inny footballu, czy miłośnik internetu może czy nie może jednocześnie pasjonować się literaturą, czy niemożliwe jest znalezienie przyjaciela bądź partnera w innym niż nasz kręgu zainteresowań? Oprócz tego stara się dociec, do którego "gatunku" przynależy on sam. W każdej grupie towarzyskiej jest bowiem kimś innym, ma inne imię, staje się tym kogo oczekuje od niego otoczenie. Zatem kim jest naprawdę?
Może się wydawać iż powieść "Półpełny" przedstawia dzisiejszych dwudziestolatków w bardzo niekorzystnym świetle. Piją, imprezują, klną jak szewcy, liczą się dla nich jedynie pozory i łatwo zdobyta kasa. Tak jednak nie jest. Odpowiadając na pytania głównego bohatera zdajemy sobie sprawę, że tym do czego oni wszyscy dążą łącząc się w grupy, pary, trójkąty i inne ustawienia, jest potrzeba bliskości, posiadania i przynależności do drugiego człowieka, do grupy innych ludzi. A miłość, uczucie dziś tak pogardzane i wyśmiewane, wciąż pozostaje tym, co napędza człowieka do zmiany.
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści": http://swiat-powiesc.blogspot.com/