O matko!

Ocena: 5.25 (4 głosów)

Tak szczerzy jesteśmy tylko w jedną noc w roku

Barcelona. W sylwestrowy wieczór pewna nietuzinkowa rodzina przygotowuje się do uroczystej kolacji. Pośród gorączkowej krzątaniny, rodzinnych żartów i docinków toczą się rozmowy, dzięki którym na jaw wychodzą skrywane rozterki, smutki i sekrety. Każdy z członków rodziny chciałby bowiem, by przy świątecznym stole znalazła się jeszcze jedna osoba...

Pełna humoru i ciepła, znakomita refleksja nad rodzinnymi relacjami oraz wiążącymi się z nimi radościami i problemami.

Informacje dodatkowe o O matko!:

Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2017-04-26
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788328043503
Liczba stron: 304

więcej

Kup książkę O matko!

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

O matko! - opinie o książce

Avatar użytkownika - majkanew
majkanew
Przeczytane:2017-10-14, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2017,
Każda rodzina ma lepsze i gorsze chwile. Spotkania rodzinne często są przykrym obowiązkiem. Podobnie rzecz się ma z Fernandem, narratorem pierwszej opublikowanej w Polsce książki Alejandra Palomasa. Już sama myśl o wspólnej kolacji sylwestrowej wywołuje u niego dreszcze. Bohater wie, że spotkanie matki, wujka i sióstr grozi niekontrolowanym wybuchem wielkiej bomby emocjonalnej. Jego niepokój wzrasta, gdy przypomina sobie, że od kilku lat właśnie ten dzień przynosił członkom jego rodziny pecha.    Pisarz powoli rozkręca akcję, waży każdy szczegół, dawkuje informacje, zachwyca przemyślaną konstrukcją. Właściwie trudno tu mówić o ciągu wydarzeń. Rodzina spotyka się w ostatni wieczór roku. W nerwowej atmosferze zasiadają do wieczerzy kolejni jej członkowie. Pojawianie się poszczególnych gości jest dla Fernanda pretekstem do snucia wspomnień. Mężczyzna przypomina sobie momenty kluczowe dla każdej osoby. Szybko okazuje się, że ich wspólnym mianownikiem jest utrata kogoś bliskiego. Matka odchodzi od ojca, Fernanda porzuca długoletni partner, Emma zmaga się ze stratą Sary itd. Wszyscy dźwigają duży ciężar, próbują samodzielnie podnieść się po swoich tragediach, ale to zadanie ich przerasta. Dopiero familijna kolacja i rozmowa przynoszą upragnione oczyszczenie. Przy stole dzieją się rzeczy absurdalne, niekiedy wręcz groteskowe, śmieszne, ale i poważne, wzruszające, bolesne. Nie bez powodu narrator opisuje swoją rodzinę jako nieobliczalną – z jednego neutralnego zdania rodzi się szereg pretensji. Ale także z jednego zdania rodzą się zaufanie, zrozumienie, wsparcie.    Fernando jest znakomitym narratorem. Praca podczas dubbingu nauczyła go „czytać” postaci – nie zwraca uwagi na to, co mówią, ale jak, jakie gesty i grymasy temu towarzyszą. To pozwala mu dotrzeć do prawdziwej natury każdego bohatera. Sarkastyczny, trzeźwo patrzący na świat – bywa także łagodny i godny zaufania; właśnie jemu zwierzają się najbliżsi. On sam jest nieśmiały, brakuje mu pewności siebie, skrycie marzy, by być takim jak wszyscy. Jednak kluczową rolę w powieści gra Amalia, głowa rodziny. Niedowidząca kobieta często popełnia rozmaite gafy, jest prostolinijna i troskliwa. Stanowi prawdziwy filar tej rodziny. Choć często wygłasza komiczne uwagi, bywa naiwna i nie nadąża za współczesnym światem, summa summarum okazuje się najmądrzejszą (mądrością życiowego doświadczenia i wyczucia) osobą. Nie bez powodu tytułem książki jest popularne wykrzyknienie, w kontekście jej treści zyskujące dodatkowe znaczenie.    Każdy z bohaterów to na swój sposób fascynująca postać. Każdy ma także określone zadanie do spełnienia. Fernando wszystkich precyzyjnie charakteryzuje, chętnie sięga po środki poetyckie, a oryginalne porównania nie tylko pogłębiają portrety psychologiczne, ale i wpływają na wartość estetyczną powieści. Poza czołową siódemką ważną rolę grają też osoby z tła – przyjaciółki matki, sprzątaczka, ci „nieobecni” oraz stale obecny duch babki, której życiowe sentencje pojawiają się przy każdej okazji.    „O matko!” to książka przesiąknięta „hiszpańskością”. Palomas zwraca uwagę na detale, misternie buduje scenerię dla swoich bohaterów. Konserwatywna matka dba o tradycję i ma jasno określone poglądy np. na temat Portugalczyków. Skontrastowany z nią brat to symbol otwartości, typ lekkoducha, obieżyświata, hedonisty. Nie brakuje tu także subtelnych nawiązań do tekstów kultury, głównie do literatury.    Powieść zaskakuje wszechobecnym humorem. Zostajemy wciągnięci w wir surrealistycznych dialogów i zdarzeń (wspomnienia Fernanda), znajdujemy tu każdy typ komizmu, z językowym na czele. Autor mocno metaforyzuje język, zwykle nadając relacjom i opisom żartobliwy odcień. Tak uzyskuje dystans – sposób wypowiedzi równoważy ciężar bolesnych tajemnic. Pokazuje, że śmiech może zdziałać cuda, że jest przyjemnym sposobem oczyszczenia i wreszcie – że humor ma moc zbliżania ludzi. O dziwo, to słabości i ułomności stają się pretekstem do żartów i kpin, jednak te bolesne uwagi pełnią istotną funkcję – pozwalają bohaterom zmierzyć się ze swoimi demonami, zaakceptować je i stanąć z nimi do walki.    „O matko!” przełamuje schematy i obala stereotypy, jest znakomitą alternatywą dla współczesnej prozy pełnej patosu. W tej książce znajdziemy prawdziwe życie, naturalne dialogi i zwykłych ludzi, których łączy coś więcej niż tylko więzy krwi. Autor jest nieprzewidywalny, burzy wszelki porządek logiki, nie sposób odgadnąć, co jeszcze spotka postaci, kiedy i czym nas znów zaskoczą. Palomas porusza mnóstwo ważnych – dla bohaterów, ale i w znaczeniu globalnym – tematów. Świetna rozrywka i znakomite studium samotnego człowieka. 
Link do opinii
Avatar użytkownika - sulii
sulii
Przeczytane:2017-05-16, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książek 2017,
Po tę książkę sięgnęłam, bo potrzebowałam czegoś niezoobowiązującego. Nie zawiodłam się, a nawet miło zaskoczyłam. W wieczór sylwestrowy w jednym z mieszkań Barcelony, spotyka się pewna rodzina. Organizatorką spotkania jest Amalia, matka trójki dzieci: Fernanda, Emmy i Silvii. Do tego grona dołącza brat Amalii, Eduardo. Wydaje się, że poznajemy zwykłą rodzinę. Jak się okazuje jest to spotkanie, w wyniku którego na jaw wyjdzie wiele niespodzianek, przywołanych zostanie wiele wspomnień, tajemnice skrywane przed najbliższymi nagle zaczną się odkrywać. Książka może nie jest arcydziełem, ale w swoich niewielkich rozmiarach zawiera wiele tematów do rozmyślań. Obraz tej rodziny jest przerysowany, ale jednocześnie bardzo realny. Oto mamy najbliższych sobie ludzi, którzy z jednej strony zrobiliby dla siebie wszystko, a z drugiej mają wiele zarzutów, wiele dystansu. Ich doświadczenia życiowe ukształtowały ich w sposób, który może być trudny dla otoczenia. Poza tym zostali osadzeni w określonych rolach, przez co nawet, a może zwłaszcza, najbliższym trudno zrozumieć, że mają trochę inne potrzeby, inne myśli, niż te do których przywykli. Fenomenem dla mnie jest to, że właściwie niemożliwe jest znaleźć ludzi, którzy tak wiele z nami przeżyli i tyle o nas wiedzą, jak nasi rodzice czy rodzeństwo, a jednak czasem ciężko jest ze sobą rozmawiać, przyznać się do różnych spraw, zaakceptować to, że nasze wyobrażenia nie są zgodne z tym co jest naprawdę. Akurat ta przedstawiona rodzina i jej problemy jest wybitnie przejaskrawiona. Mamy tu przekrój ogólnospołecznych bolączek i przyczyn depresji. Niemniej jednak w tym małym hiszpańskim świecie można odnaleźć cząstkę siebie. Co trzeba zaznaczyć, tytuł książki nie jest przypadkowy. Niby to zwykłe powiedzonko, a jednak sprowadza nas do punktu wyjścia. Ta której przybywa lat, miewa dziwne pomysły, czasem próbuje kierować naszym życiem, zdarza się, że już wymaga od nas opieki, cały czas jest jednak Tą, która troszczy się o nas najbardziej, która jedyna w kryzysie potrafi uratować. Lekka i przyjemna lektura. Dużo zabawnych sytuacji, ewidentnego hiszpańskiego temperamentu. Bez wygórowanych oczekiwań, ale też i bez rozczarowań. Książka dla relaksu, ale nie pozbawiona wartości. Polecam ! ! Więcej recenzji na fifraku.blogspot.com Zapraszam !
Link do opinii
Avatar użytkownika - violino
violino
Przeczytane:2017-04-18, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Życie bywa wystarczająco przygnębiające, żebym chciała o jego niedoskonałościach czytać w książkach, po które sięgam. Tym razem jednak nie żałuję, bo, okazuje się, można trudne sprawy ująć w sposób nienarzucający się, a nawet nieprzygnębiający. Raczej refleksyjny, a opakowany w humor - nawet jeśli ironiczny i w gruncie rzeczy... nieśmieszny. Taka jest ta książka. Kiedy opadną kąciki ust, przychodzi refleksja, otwiera się drugie dno. Nie na długo, jednak. Nie chodzi przecież o to, żeby utonąć w rozpaczy. Życie to radosne zjazdy z górki i mozolna wędrówka w górę. Lub nostalgiczny spacer pod górę i niekontrolowane staczanie się w dół. Niejednoznaczne, nieprzewidywalne. Nigdy nie wiadomo, czy to jeszcze koniec, czy już początek; gdzie jest granica. "Tak bardzo się boisz, że życie znowu sprawi ci ból, że wolisz nie przeżyć go wcale". Ile siły trzeba, żeby zostawić za sobą coś, co na dobrą sprawę już dawno nie trzyma nas w miejscu, i pójść dalej?
Link do opinii
Avatar użytkownika - grzeniuJee
grzeniuJee
Przeczytane:2018-11-10, Ocena: 5, Przeczytałem,
Inne książki autora
Psiakość!
Alejandro Palomas0
Okładka ksiązki - Psiakość!

Powieść Palomasa nawiązuje do wydanej w 2017 roku książki O matko!, ale tworzy odrębną całość. We właściwy sobie, dowcipny i wzruszający sposób...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy