Marc Spector - znany też jako Moon Knight / Jake Lockley / Steven Grant - od lat walczy z przestępcami i dba o bezpieczeństwo Nowego Jorku. Ale czy na pewno? Kiedy Marc budzi się w zakładzie dla obłąkanych, dowiaduje się, że spędził w nim niemal całe życie. Wszystkie jego tożsamości zostają podane w wątpliwość. Dokoła siebie widzi twarze, które równie dobrze mogą być maskami: wyniosłej pani doktor, nieprzyjaźnie nastawionych sanitariuszy, pacjentów o pustym spojrzeniu. Jedne skrywają przyjaciół, inne - wrogów lub, co gorsza, bogów i potwory! Marc podejmie próbę ucieczki. Czy jego plan się powiedzie? Co się wydarzy, gdy Marc Spector stanie twarzą w twarz z Moon Knightem?
Autorem scenariusza jest Jeff Lemire (,,Czarny Młot", ,,Łasuch"), a rysunki przygotował Greg Smallwood (,,Amazing Spider-Man").
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2020-06-03
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: Moon Knight Vol. 1-3
LOONY KNIGHT
Większość pisanych przez Jeffa Lemire’a dla Marvela serii dobiegło już końca (patrz. „Extraordinary X-Men”, „Hawkeye”), ale już na ich miejsce pojawił się nowy tytuł. „Moon Knight”, bo o nim mowa, to zamknięta w jednym, niemal 350-strronicowym tomie opowieść, która znakomicie nadaje się na początek przygody z tym bohaterem, jak i dla długoletnich fanów. I przy okazji to kawał bardzo dobrego, dosyć nieoczywistego komiksu.
Marc Spector zwariował. Był Moon Knightem, był Jake’iem Lockleyem i Stevenem Grantem, bohaterem walczącym o bezpieczeństwo mieszkańców Nowego Jorku, a teraz jest wariatem. A może zawsze nim był? Gdy budzi się w zakładzie psychiatrycznym, odkrywa, że spędził tu niemal całe życie. Czy tak jednak jest w rzeczywistości? Co tu się właściwie dzieje? I czym się skończy?
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2020/06/moon-knight-jeff-lemire-greg-smallwood.html
Trzeci tom przygód Spider-Mana z serii wydawniczej Marvel NOW! 2.0. Superbohaterowie i superłotrzy znikają w tajemniczych okolicznościach. Początkowo...
96 stron rozmaitych scenek, ozdobnych wzorów, zabawnych zwierząt i wyszukanych strojów można kolorować kredkami, flamastrami, ozdabiać wymyślnymi esami-floresami...
Przeczytane:2023-09-03,
POPKulturowy Kociołek:
Najemnik Marc Spector stając się strażnikiem o imieniu Moon Knight, zyskał nie tylko wielką moc, ale również zaczął mocniej borykać się ze swoimi poważnymi problemami psychicznymi (drzemiące w nim różne osobowości). Pragnąc odzyskać równowagę emocjonalno-umysłową osiadł on w Los Angeles, gdzie wieczorami wkłada płaszcz i walczy z lokalnymi złoczyńcami. Sytuacja zaczyna się jednak komplikować, kiedy to do miasta ściągają przestępcy z Nowego Jorku. Jednym z nich okazuje się prawdziwy geniusz zbrodni, który będzie stanowił dla bohatera mocne wyzwanie. Na szczęście może on liczyć na pomoc innych superbohaterów… o ile nie są oni tylko wytworem jego wyobraźni.
Wydany na naszym rynku album zawiera dwanaście numerów zeszytowych. Czyli dokładnie tyle ile pojawiło się na zachodzie, zanim Marvel nie zdecydował anulować serii (chociaż autor twierdzi, że i tak planował zamknąć historię w takiej liczbie numerów). Fakt ten nie oznacza, że mamy tu do czynienia z dziełem słabym. Brian Michael Bendis wielokrotnie bowiem udowadniał, że potrafi pisać niezłe scenariusze. Tak też jest w przypadku tego dzieła, chociaż nie uniknięto tu kilku zauważalnych błędów.
Na pewno nie można się tu przyczepić do zaprezentowanej akcji. Twórca sięga po sprawdzone superbohaterskie elementy, należycie je wykorzystując do zapewnienia czytelnikowi sporej dawki widowiskowej rozrywki. Scenariusz jest dość dynamiczny i prowadzony w taki sposób, że wydarzenia zachęcają odbiorcę do dalszego pochłaniania komiksu (syndrom jeszcze jednej strony).
Mocnym wyróżnikiem dzieła jest także sama postać Księżycowego Rycerza. Zdecydowanie nie jest to bowiem typowy superbohater, z jakim mieliśmy do czynienia w innych seriach. Moon Knight to heros walczący nie tylko ze złoczyńcami, ale również (albo może przede wszystkim) z własnymi psychicznymi problemami. Marc Spector cierpi na osobowość wieloraką i dysocjacyjną, co ma bardzo bezpośredni wpływ na jego życie i zachowanie. Bendis wykorzystuje ten fakt do zaprezentowania akcji, która cały czas balansuje gdzieś na pograniczu realizmu i fikcji (nie wiadomo co jest wytworem wyobraźni bohatera).
Niestety niezwykłość głównego bohatera pociąga za sobą liczne problemy wpływające na końcową ocenę albumu. W niektórych momentach problemy psychiczne Marca są tu zaprezentowane jako przejaskrawiony spektakl „dziwności” dla szerokiej publiczności. Scenarzysta zdaje sobie sprawę, że taka treść może być ciężko akceptowalna dla współczesnego czytelnika. Łagodzi on więc te wątki, dodając do nich masę mistycznych i duchowych aspektów Moon Knighta i to na nich skupiając większą uwagę niż na jego psychice. Niestety wątki te wypadają dość słabo i często są niezbyt jasne (przynajmniej dla mnie)....