W każdej prawdzie jest ziarno kłamstwa.
Stroniąca od ludzi, młoda kobieta zostaje podejrzaną w sprawie o zabójstwo męża - odnoszącego sukcesy przedsiębiorcy. Nieliczne osoby, które ją znają, wystawiają jej sprzeczne świadectwa; niektórzy twierdzą nawet, że jest wiedźmą gotową posunąć się do wszystkiego, inni, że miała doprowadzić małżonka do szaleństwa i samobójstwa swoimi licznymi romansami.
Badający jej sprawę przekupny prokurator powoli ulega tajemniczemu urokowi małomównej kobiety i zaczyna gubić się w licznych wersjach prawdy.
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2024-05-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 256
"Inna etymologia upatrywała źródła słowiańskie, gdzie rdzeń "mok-" miał oznaczać "wilgoć", "mokry" i mógł mieć symbolikę seksualną, w sam raz dla bogini płodności."
"Mokosz. Bogini mokrej ziemi" to najnowsza książka Anny Sokalskiej, w której czytelnik próbuje rozeznać się w gąszczu półprawd i niedomówień. Jak zauważa autorka, trudno jednoznacznie określić prawdę, gdyż w każdej sytuacji będzie ona stanowić czyjąś indywidualną interpretację rzeczywistości. Ktoś nawet kłamiąc może mówić prawdę, gdyż dzieli się on z nami swoją wersją wydarzeń, która w jego odczuciu jest tą właściwą. Oj, przyznam, że musiałam się chwilę nagłowić nad niektórymi tezami wysnutymi przez autorkę. Nie chodzi mi, bynajmniej, o to że były mało wiarygodne, nie, raczej otwierały one oczy na kwestie całkowicie naturalne.
Powieść rozpoczyna się znalezieniem zwłok męża Eleny i choć jest to wydarzenie nad wyraz dramatyczne, dalsza część książki jest naprawdę spokojna. Od razu zaznaczam, że nie jest to lektura dla miłośników wartkiej akcji i scen rozlewu krwi. Nie, tu jest dużo opisów i takiego szukania drugiego dna w pozornie spokojnej rzeczywistości. Mamy tu nagromadzenie różnych przemyśleń, w pewien sposób łączących się z nakreśloną fabułą, ale i też odnoszących się do ogólnych prawd. Prokurator Borys stawia sobie za cel wyjaśnienie okoliczności śmierci męża bohaterki, z tym że jego działania mają z góry ukierunkowany charakter. Mężczyzna prowadzi dochodzenie, mające na celu udowodnienie wcześniej założonej tezy.
Czy mu się to uda?
Z lektury wyłania się niepokojąca wizja świata, w której trudno dociec prawdy, zwłaszcza w kwestii wydarzeń, które miały miejsce w przeszłości. Sytuację komplikują ludzie, mający całkowicie różne spojrzenie na otaczającą rzeczywistość. Każdy widzi zaledwie jakiś jej wycinek i dopiero poskładanie wszystkich obrazów w jedną całość, niczym puzzli, pozwala uzyskać zadowalający efekt. Niestety, nigdy nie mamy gwarancji czy "czyjaś" prawda jest tą właściwą, czy nie została wypaczona przez czynniki zewnętrzne lub osobiste odczucia danej osoby. Zagadnienie to w książce zostało wzbogacone o elementy metafizyczne, które ledwo muśnięte, wprowadzają jednak swego rodzaj niepokój.
Do lektury powieści "Mokosz. Bogini mokrej ziemi" skłoniły mnie wrażenia po przeczytaniu poprzedniej powieści autorki - "Tęsknicy", jednak teraz, z perspektywy czasu zauważam, że choć książki mają pewne elementy spójne, to "Mokosz" ma zdecydowanie więcej treści naddanej. Tutaj niemal każde zdanie może zostać wzięte pod lupę i poddane dodatkowej analizie, a niektóre z opisów możemy z powodzeniem odnieść do sytuacji bliższych naszemu życiu. W "Tęsknicy" tego nie widziałam. A może po prostu bardziej skupiłam się tam na fabule?
Uwagę zwraca również język, bogaty w rozwinięte porównania, roztaczający przed czytelnikiem rozmaite obrazy.
"Mokosz. Bogini mokrej ziemi" to niepozorna lektura, która swoim rozmiarem nie zapowiada ładunku, jaki w niej znajdziemy. To książka, która otwiera nam oczy na pewne kwestie, ale tylko wtedy, gdy nasz umysł będzie otwarty i skłonny przyswajać wiedzę. Spodoba się czytelnikom skłonnym poświęcić chwilę na rozwagę przeczytanych treści.
Moja ocena 8/10.
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗡𝗶𝗸𝘁 𝗻𝗶𝗲 𝗻𝗮𝗽𝗿𝗮𝘄𝗶 𝗻𝗶𝗲𝘀𝗽𝗿𝗮𝘄𝗶𝗲𝗱𝗹𝗶𝘄𝗼ś𝗰𝗶
Są takie książki, o których mogłabym opowiadać bez końca, ale są też takie, że pomimo pięknej okładki i niemniej pięknej historii z jakiegoś powodu nie przypadają mi do gustu. Może ma to związek ze słowiańską symboliką, którą ostatnio dość często napotykam w literaturze i zwyczajnie jestem nią zmęczona, trudno mi bowiem cokolwiek zarzucić tej książce. Piękny język i mnóstwo metafor, rozważań na temat otaczającej nas rzeczywistości, to główne atuty tej powieści. Największą krzywdą jaką uczyniono tej książce to wpisanie jej w gatunek kryminału, sensacji i thrillera, bo z tym gatunkiem literackim ta książka akurat ma nie wiele wspólnego. Pretekstem do opowiedzenia historii w 𝑀𝑜𝑘𝑜𝑠𝑧𝑢 jest śmierć odnoszącego sukcesy przedsiębiorcy. O jego zabójstwo zostaje oskarżona jego żona Elena, młoda stroniąca od ludzi kobieta. Potem podążając śladami przekupnego prokuratora, którego zadaniem jest znalezienie dowodów winy kobiety, otrzymujemy podobnie jak on sprzeczne informacje na temat Eleny. Historia toczy się nieśpiesznie i bez nagłych zwrotów akcji. Nie jest to jednak zarzut, bo do fabuły książki takie tempo jak najbardziej pasuje.
Prokurator Marian Borys pasywnie agresywny, śliski i przeciętny, ale też niebezpieczny w swej przeciętności zostaje przydzielony do sprawy odnalezionych zwłok mężczyzny w ogrodzie. Pada deszcz, a on bardzo jest niezadowolony, że tę sprawę przydzielono właśnie jemu. W ogrodzie w strugach deszczu leży denat Igor, a w domu siedzi jego żona Elena. Reakcja kobiety całkowicie go zaskakuje. Spodziewał się dramatu, płaczu, a tymczasem kobieta zachowuje się tak, jakby już była oskarżoną o to co się stało i postanowiła utrudnić mu śledztwo.
Jeszcze bardziej zaskakuje go zachowanie matki Igora, która płaci mu niebagatelną kwotę, by znalazł dowody winy obciążające Elenę. Borys jest tym zaskoczony, bo zwykle płacili mu za to, by zacierał ślady, a tym razem miał je znaleźć, choćby na siłę, bo Jadwiga Radłowska sobie tak życzyła. W jej pojęciu śmierci syna jest winna synowa, a on ma się postarać, by jej to udowodnić. Prawda jej nie interesuje.
Elena nie była łatwym przeciwnikiem dla prokuratora. Budziła w nim sprzeczne uczucia, fascynowała i przyciągała uwagę, ale zarazem wierzył, że uda mu się ją przejrzeć i czytać jak z otwartej księgi. Nie daje jej spokoju, depcze po piętach, zadaje niewygodne pytania, raczy stwierdzeniami, które są zawoalowanymi groźbami. Elena nie pozostaje mu dłużna. 𝑊 𝑜𝑐𝑧𝑎𝑐ℎ 𝐸𝑙𝑒𝑛𝑦 𝑡𝑟𝑧𝑎𝑠𝑘𝑎ł 𝑜𝑔𝑖𝑒ń, 𝑎 𝑗ę𝑧𝑦𝑘 𝑘𝑎𝑡𝑜𝑤𝑎ł 𝑗𝑎𝑘 𝑤ąż. Kobieta doskonale zdaje sobie sprawę ze swego położenia i wydaje się w ogóle tym nie przejmować.
Zaczyna się swoista rozgrywka pomiędzy żoną denata a skrupulatnym i dociekliwym prokuratorem. Ona robi wszystko, by nie dać mu się podejść, a on wprost przeciwnie musi znaleźć obciążające ją dowody. Borys zaczyna grzebać w przeszłości kobiety i węszyć wokół znajomych Igora. Łatwo bowiem wykorzystać zawiść, zadawnione żale. Powiedzieć można wszystko, zwłaszcza gdy nie chodzi o fakty, a o odczucia, zasłyszane plotki, wrażenia, własne oceny. Prawda wygląda tak, jak się ją przedstawi po czasie, zwłaszcza gdy rzeczywistość dawno się rozwiała. Prawda a prawda, zależy kto i jak ją zapamiętał lub świadomie zmienił. Każdy ma swoją prawdę, uprzedzenia, zazdrość, niechęć i podsuwane obrazy przez innych. 𝐹𝑎𝑘𝑡𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑖𝑎ł𝑦 𝑧𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎. 𝐿𝑖𝑐𝑧𝑦ł 𝑠𝑖ę 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑜𝑑𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑛𝑖 𝑜𝑝𝑖𝑠.
Gdy nie potrafi znaleźć dowodów winy, wpada na pomysł, by nastawić przeciwko Elenie opinię publiczną. Społeczeństwo, takim jak on dawało przyzwolenie, przymykano oczy na krzywdę jednostek. 𝑇𝑒𝑚𝑖𝑑𝑎 𝑖𝑠𝑡𝑜𝑡𝑛𝑖𝑒 𝑏𝑦ł𝑎 ś𝑙𝑒𝑝𝑎, 𝑎 𝑗𝑒𝑗 𝑚𝑖𝑒𝑐𝑧, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑚 𝑢𝑑𝑒𝑟𝑧𝑎ł𝑎 𝑧 𝑝𝑒ł𝑛ą 𝑚𝑜𝑐ą 𝑖 𝑏𝑒𝑧 𝑠𝑒𝑛𝑠𝑜𝑤𝑛𝑒𝑔𝑜 𝑘𝑖𝑒𝑟𝑢𝑛𝑘𝑢, 𝑟ą𝑏𝑎ł 𝑘𝑎ż𝑑𝑒𝑔𝑜, 𝑘𝑡𝑜 𝑚𝑖𝑎ł 𝑛𝑖𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑐𝑖𝑒 𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖ć 𝑤 𝑧𝑎𝑠𝑖ę𝑔 𝑗𝑒𝑔𝑜 𝑘𝑙𝑖𝑛𝑔𝑖. Łatwo było ze świadka zrobić oskarżoną.
Dla ludzi prawda nie ma znaczenia. 𝐿𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑎𝑔𝑛ę𝑙𝑖 𝑠𝑒𝑛𝑠𝑎𝑐𝑗𝑖, 𝑘𝑟𝑤𝑎𝑤𝑦𝑐ℎ 𝑙𝑒𝑔𝑒𝑛𝑑 𝑜 𝑢𝑝𝑎𝑑𝑘𝑢, 𝑒𝑚𝑜𝑐𝑗𝑖, 𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑐ℎł𝑜𝑑𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑠ą𝑑ó𝑤 𝑖 𝑡𝑒𝑗 𝑠𝑎𝑚𝑒𝑗 𝑚𝑖𝑎𝑟𝑦 𝑑𝑙𝑎 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑐ℎ. Czasem trudno zrozumieć innych. Bo nie chcemy, bo widzimy, co nam pasuje do obrazka, który ktoś inny namalował. Prasa, media, opinia publiczna wszyscy wiedzą lepiej. Prawda nie istnieje. Każdy widzi ją inaczej przez pryzmat swoich doświadczeń i wyobrażeń. Niezależnie od wyroku, ludzie wiedzą lepiej. Prawdziwe procesy nie toczą się w sądzie. 𝑃𝑟𝑎𝑤𝑑𝑧𝑖𝑤𝑦 𝑝𝑟𝑜𝑐𝑒𝑠 𝑡𝑜𝑐𝑧𝑦 𝑠𝑖ę 𝑤 𝑖𝑛𝑡𝑒𝑟𝑛𝑒𝑐𝑖𝑒, 𝑤 𝑔𝑎𝑧𝑒𝑡𝑎𝑐ℎ, 𝑤 𝑘𝑜𝑚𝑒𝑛𝑡𝑎𝑟𝑧𝑎𝑐ℎ 𝑛𝑎𝑑 𝑘𝑢b𝑘𝑎𝑚𝑖 𝑘𝑎𝑤𝑦, 𝑝𝑙𝑜𝑡𝑘𝑢𝑗ą𝑐𝑦𝑐ℎ 𝑔𝑜𝑠𝑝𝑜𝑑𝑦ń 𝑑𝑜𝑚𝑜𝑤𝑦𝑐ℎ […] nagle ktoś, kto nie był znany, staje się sławny, chociaż takiej sławy nie chciał.
Borys przesłuchuje dawną pracodawczynię Eleny, kolegów z uczelni, zakonnicę z klasztoru, gdzie się wychowywała po śmierci rodziców. Każdy zapamiętał Elenę inaczej, obrazy przedstawione przez ludzi, którzy ją znają, są sprzeczne. Dziwaczna, wzorowa, wyrachowana, wyobcowana, i pazerna. Anioł, czy demon?
Smutna i tragiczna przeszłość Eleny, wypłynęła na powierzchnię, jak ciało jej matki w stawie po samobójczej śmierci. Potem gdy ojciec ginie po pijaku, wieś orzekła, że jest to rodzina przeklęta. Każde miejsce musiało mieć swoją czarną owcę, swojego diabła, kozła ofiarnego, na którego można zrzucić wszystkie winy. Złe dziecko z przeklętej rodziny idealnie się do tego nadawało. Elena, gdy dorośnie, pozbywa się skromnego majątku, definitywnie odrzucając kotwicę, która łączyła ją z przeszłością.
Powieść poorana głębokimi bruzdami zawiści, uprzedzeń i gniewu. Historia biednego, doświadczonego przez z los i skrzywdzonego dziecka, pozbawionego stabilnego dzieciństwa. Roniąca ciąże matka, obsesyjnie kontrolująca jedyną córkę, którą zdołała urodzić. Jakie było źródło szaleństwa jej matki? A ojciec, kim był, zanim przeżarło go życie? A prababka Eleny? Czym zasłużyły sobie na miano wiedźmy?
Jest druga strona tej historii, przemyślenia Eleny. Czy tak do końca naprawdę była niewinna? Niejasne i nieoczywiste zakończenie nie daje jednoznacznej odpowiedzi.
𝑀𝑜𝑘𝑜𝑠𝑧 to oryginalna historia napisana pięknym, ale bardzo specyficznym językiem, poetyckim, który wręcz urzeka i czaruje, ale sama historia do końca mnie nie przekonała. Nie jest to kryminał, czy powieść obyczajowa, ale nieoczywista opowieść o skomplikowanej ludzkiej psychice z motywem słowiańskich wierzeń.
𝐾𝑎ż𝑑𝑦 𝑚𝑎 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑐i𝑒ż 𝑠𝑤𝑜𝑗ą 𝑡𝑎𝑗𝑒𝑚𝑛𝑖𝑐ę, 𝑝𝑖𝑒𝑙ę𝑔𝑛𝑜𝑤𝑎𝑛𝑎 𝑤 𝑢𝑘𝑟𝑦𝑐𝑖𝑢 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑 𝑠𝑝𝑜𝑗𝑟𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎𝑚𝑖 𝑖𝑛𝑛𝑦𝑐ℎ, 𝑎𝑙𝑒 𝑖 𝑟𝑜𝑧𝑡𝑎𝑐𝑧𝑎𝑗ą𝑐ą 𝑢𝑤𝑜𝑑𝑧𝑖𝑐𝑖𝑒𝑙𝑠𝑘ą 𝑤𝑜ń, 𝑜𝑝𝑎𝑟, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦 𝑠𝑛𝑢𝑗𝑒 𝑠𝑖ę 𝑡𝑢ż 𝑛𝑎𝑑 𝑧𝑖𝑒𝑚𝑖ą 𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑝𝑜𝑚𝑖𝑛𝑎 𝑜 𝑠𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑘𝑎ż𝑑𝑒𝑚𝑢, 𝑘𝑡𝑜 𝑠𝑖ę 𝑜 𝑛𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒.
____________________________________
Wydawnictwo Świat książki
Anna Sokalska
𝐾𝑠𝑖ąż𝑘𝑎 𝑧 𝐾𝑙𝑢𝑏𝑢 𝑅𝑒𝑐𝑒𝑛𝑧𝑒𝑛𝑡𝑎 𝑠𝑒𝑟𝑤𝑖𝑠𝑢 𝑛𝑎𝑘𝑎𝑛𝑎𝑝𝑖𝑒.𝑝𝑙
Ależ to było dziwne! Po tytule spodziewałam się opowieści wsią i ziołami pachnącej, po opisie kryminału z wartką akcją. Nic z tego! Dostałam pełną przedziwnych metafor i niezwykle poetyckiego języka opowieść o... No właśnie, trudno rzec o czym ta opowieść w sumie jest. Jeśli zerknąć na nią filozoficznie to o szukaniu siebie, o winie i karze, o człowieku i naturze. Jeśli zerknąć z innej strony to o śmierci pewnego mężczyzny i o śledztwie w tej sprawie, które prowadzi pewien nie do końca uczciwy prokurator.
Bardzo dobre to było! Piękne, niespieszne i prawdziwe. Polecam!
Nie wiem czy kiedykolwiek spotkałam się z książką, której recenzja sprawiłaby mi tyle trudności.
Z jednej strony ciekawy pomysł na fabułę, przedstawienie ważnych tematów, z drugiej styl autorki który mi kompletnie nie leży.
Elena, młoda prawniczka oskarżona o zabójstwo męża, to postać niezwykle tajemnicza. Nikt nie zna jej do końca, nikt nie wie o niej wszystkiego. Byli koledzy ze szkoły czy studiów, współpracownicy, sąsiedzi - każdy widzi ją inaczej. Dla jednych to spokojna, dobra dziewczyna, inni widzą w niej samo zło. Przekupny prokurator Borys ze strzępków opowieści chce skonstruować akt oskarżenia, ale i on sam ulega sile przyciągania Eleny. Czy jednak faktycznie jest winna? Czy przyczyniła się do śmierci męża?
Co mnie zaciekawiło w książce to część przedstawiająca problemy związanych z kobiecymi chorobami i ich następstwami. Czy jest to thriller? Być może. Czy zawiera w sobie elementy słowiańskiej mitologii - ja prócz krótkiego nawiązania do tytułowej Mokoszy nic nie znalazłam. A przede wszystkim nie byłam w stanie skupić się na treści, bo styl autorki potwornie mnie nużył. Miejscami miałam wrażenie jakby książkę pisały dwie różne osoby. Jedna przedstawiała ciekawą historię w którą można było się zagłębić i tę część czytało się bardzo dobrze. Druga tworzyła rozwlekłe i kwieciste opisy i porównania, w których kompletnie się gubiłam i czytając traciłam koncentrację. Nie wątpię że książka znajdzie swoich wielbicieli, których język autorki zachwyci. Ja niestety raczej nie zrobię drugiego podejścia.
"Mokosz. Bogini mokrej ziemi" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Anny Sokalskiej i muszę przyznać, że od razu udane. Historia a przedstawiona w książce mnie wciągnęła, przypadła mi do gustu i zachwyciła. Mimo iż spodziewałam się więcej połączeń i nawiązań do słowiańskich bóstw, to jednak ksiązką jestem zachwycona!
Od przeszłości nigdy nie będziemy w stanie się odciąć. Ona zawsze, w mniejszym, bądź większym stopniu nam towarzyszy. Dobitnie przekonała się o tym główna bohaterka powieści "Mokosz. Bogini mokrej ziemi", Elena. Kobieta znajduje w ogrodzie ciało swojego męża, a sprawę jego śmierci prowadzi skorumpowany prokurator Marian Borys, który zaczyna zagłębiać przeszłośc podejrzanej kobiety. Nie ma żadnych śladów, nie wiadomo kto, ani dlaczego pozbawił mężczyznę życia. Niemniej jednak prokuratura potrzebuje podejrzanego, potrzebuje winnego, którego będzie mogła skazać, aby z powodzeniem zakończyć sprawę. Idealnie nadaje się cicha i wycofana Elena, żona zmarłego, której przeszłość skrywa wiele tajemnic.Dodatkowo, każdy kto znał kobietę przedstawia ją jako inną osobę, jakby miała kilka osobowości, dlatego z czasem mężczyzna zaczyna się stopniowo do niej zbliżać
Dochodzi do tego, że skorumpowany prokurator, który miał za zadanie wskazać winnego śmierci zamożnego i odnoszącego sukcesy przedsiębiorcy, sam zaczyna ulegać urokowi Eleny, która intryguje całą okolicę. Chodzą pogłoski o jej licznych zdradach, inni uważają ją za wiedźmę, nigdy nie nawiązywała z nikim przyjaźni, a jak ktoś jest odoosobniony i tajemniczy, to wszyscy od razu uważają, że skrywa mroczne sekrety... Jakie? Czy to uda się odkryć prokuratowi...
Książka nie jest długa, dlatego czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Mnie kryminalna zagadka, której nie było za jednak za dużo, wciągnęła. Podobały mi się również słowiańskie nawiązania, które sprawiły, że książkę czytało się z jeszcze większym zainteresowaniem!
Intrygująca i wciągająca, zdecydowanie godna polecenia i poświęcenia jej czasu. Ja jestem zdecydowanie na tak w stosunku do tego tytułu!
Raczej nie sięgam po książki z tego gatunku. Nie przepadam za słowiańskimi wierzeniami, wiedźmami itp. ale do tej książki zachęcił mnie wątek kryminalny. Głowna bohaterka Elena jest postacią bardzo tajemniczą. Kobieta stroni od ludzi. Pewnego dnia, w swoim ogrodzie Elena znajduje zwłoki męża Igora. Policja wszczyna dochodzenia i jak w takich sprawach bywa, pierwszymi podejrzanymi są osoby z najbliższej rodziny. Prokurator Marian Borys, człowiek przekupny i łasy na pieniądze, chce zrobić wszystko żeby udowodnić Elenie jej winę. Ale czy to na pewno żona jest winna śmierci męża? Kto stoi za tą śmiercią? I co takiego skrywa Elena?
Pomysł na książkę jest ciekawy. Dodatkowo autorka porusza w swojej dość krótkiej książce ważne tematy takie jak walka z endometriozą oraz bezdzietność i bezskuteczne staranie się o potomstwo. Pokazuje jak taka sytuacja może wpłynąć na relacje małżonków i do czego może doprowadzić. Oładka powieści również przyciąga wzrok i zachęca do jej przeczytania. I to tyle plusów jakie udało mi się znaleźć w tej powieści.
Styl pisania autorki kompletnie do mnie nie przemawiał. Brakowało mi dynamiki w tej książce, dialogów, męczyły liczne opisy i przemyślenia bohaterów. Miejscami bywało wręcz nudno, a ja nie potrafiłam skupić się na czytaniu. Książka, chociaż jest dość krótka to strasznie mi się dłużyła. Nie polubiłam bohaterów, byli mi całkowicie obojętni. Dodatkowo denerwowały mnie takie skróty np.: mecenas P. czy C. albo H. Ludzie byli zastępowani zwykłymi literami przez co miejscami bywało to dziwne. Rozumiem, że taki był zamysł autorki, ale dla mnie było to drażniące. Śledztwo prowadzone przez Mariana Borysa również było monotonne i w tym wszystkim brakowało mi zwrotów akcji, tego czegoś co sprawiłoby, że książka przyciągnie czytelnika i nie da się odłożyć. Liczyłam na ciekawy i nieoczywisty kryminał, ale bardzo się rozczarowałam. Myślę, że książka nie jest zła i znajdzie swoich zwolenników, ale mnie do siebie nie przekonała.
Książkę mogłam przeczytać dzięki klubowi recenzenta serwisu Na kanapie.
"Mokosz" to opowieść o Elenie, stroniącej od ludzi kobiecie, która staje się główną podejrzaną w sprawie o zabójstwo męża. Zaangażowany w śledztwo jest przekupny prokurator, a kolejne przesłuchiwane osoby składają sprzeczne świadectwa, rysując wprost mistycznie tajemniczy obraz kobiety...
Muszę przyznać, że to jeden z najbardziej nieoczywistych kryminałów, jakie miałam okazję od dawna przeczytać. Minimalistyczna fabuła sprowadzała się głównie do rozmów z powiązanymi z Eleną osobami oraz przemyśleń wewnętrznych bohaterów. Niemniej w tym powolnym tempie nie sposób się nudzić, bo kolejne strony się wprost smakuje przez eteryczną atmosferę, która nawiązuje do słowiańskich wierzeń i naturalizmu. Senne wizje mieszają się z rzeczywistością, a kolejne rzekome fakty zastanawiają poziomem autentyzmu. Tu nic nie jest oczywiste, a aura tajemniczości towarzyszy do ostatnich stron.
Kolejne rozdziały to kolejne etapy zbudowania obrazu Eleny przez prokuratora ze skąpo zdradzanych strzępów informacji od świadków. Narastająca obsesja na punkcie kobiety i skrupulatne dążenie do odarcia jej z najgłębszych sekretów przeszłości, byleby tylko udowodnić rzekomą winę, to gra pozorów, przyprawiona sensualizmem, nutą erotyzmu i swoistej agrarności w postrzeganiu świata dokoła. Nieliczni dialogi pomiędzy dwójką głównych bohaterów oraz wewnętrzne analizy to interesujące spojrzenie nie tylko na bieżące zdarzenia, ale ogólnie na życie jako takie, role płci, radzenie sobie z traumą, chorobą i stratą - wszystko w filozoficznym nurcie. To niezwykłe studium osobowości i życia kobiety, poprowadzone od najmłodszych lat, w którym sami musimy ocenić, gdzie leży prawda.
Bardzo interesująco czytało mi się ten tytuł, który oceniłabym wręcz gatunkowo na pograniczu z literaturą piękną. Język świetny, metafizyczność i refleksje głębokie, a niespieszna treść dająca do myślenia. Polecam!
Lubicie książki z wątkami nawiązującymi do mitologii słowiańskiej? Ja bardzo, nawet bardziej od tych związanych ze słynną mitologią grecką. Dlatego też zdecydowałam się przeczytać kryminał nawiązujący do Matki Ziemi, czyli „Mokosz” Anny Sokalskiej, którego tytuł oznacza symbol kobiecości, urodzaju i płodności. Zobaczymy zatem, jaką historię skrywa ten kryminał!
Elena jest piękną, młodą kobietą, która stroni od ludzi. Pewnego razu jej odnoszący sukcesy mąż zostaje przez nią znaleziony martwy w ich ogrodzie i tym samym Elena staje się główną podejrzaną o jego zabójstwo. Ma ona mało znajomych, jednak ci, którzy ją znają, wystawiają jej sprzeczne świadectwa, niektórzy twierdzą nawet, że jest wiedźmą, która gotowa jest posunąć się do wszystkiego. Inni też twierdzą, że swoimi licznymi romansami sama doprowadziła swojego męża do szaleństwa i samobójstwa. Czy badający jej sprawę prokurator rozwikła sprawę zabójstwa jej męża? Czy może ulegnie jej tajemniczemu urokowi?
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały są długie, jednak objętość tej książki nie jest zbyt dużo, bo liczy około 250 stron. Zanim sięgnęłam po tę książkę, myślałam, że ze względu na małą objętość, przeczytam ją w dwa, trzy dni, jednak męczyłam ją tydzień... Ogólnie mam mieszane uczucia co do tego kryminału, bo część rzeczy mi się w nim podobała, a część nie, jednak żeby za szybko Was nie zniechęcić do przeczytania tej książki, napiszę o tym co mi się podobało. Podczas czytania było mało drastycznych scen, więc spokojnie mogą po tę książkę sięgać osoby wrażliwe na tym punkcie. Pomysł na wątek z mitem o Matce Ziemi był bardzo ciekawy, dzięki niemu poznałam bardziej boginię Mokosz należącą do słowiańskiej mitologii. Fabuła tej książki była dla mnie ciekawa oraz bardzo interesującą osobą okazała się Elena, która była małomówna, tajemnicza, ale też inteligentna. Przez specyficzną osobowość, uchodziła za złą, przez co została posądzona za zabicie swojego męża. Jednak udało jej się zdobyć moją sympatię i od początku trzymałam za to kciuki, żeby udowodniono jej niewinność. Myślę, że ten kryminał mógłby naprawdę być dla mnie bardzo ciekawy i mogłabym go połknąć nawet w jeden dzień, gdyby nie pewne rzeczy... Styl pisania autorki okazał się być nie w moim typie, bo czytało mi się tę książkę ciężko i czasami przyłapywałam się na tym, że myślę zupełnie o czymś innym. Według mnie, podczas czytania było za dużo niepotrzebnego tekstu, który może i był mądry, ale gdyby go wyciąć, myślę, że całokształt tej książki na niczym by nie ucierpiał. Tak to, czasami nudziłam się podczas czytania, ale chciałam przeczytać tę książkę do końca, bo bardzo interesowało mnie to, jak zakończy się śledztwo w sprawie zabójstwa męża Eleny. Zakończenie tego kryminału nie było jakieś zaskakujące, czy satysfakcjonujące, ani nie zawiodłam się na tym, że potoczyło się nie po mojej myśli. Doskonale opisuje je jeden przymiotnik, czyli jak dla mnie było ono dziwne.
„Mokosz” jest kryminałem, których jednych może zaciekawić, a drugich nie. Mnie ta książka z jednej strony ciekawiła, z drugiej męczyła, więc lepiej samemu ją przeczytać, żeby wyrobić sobie o niej zdanie. Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy interesują się mitologią słowiańską, być może w połączeniu z trudną zagadką kryminalną ta historia przypadnie Wam do gustu?
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
"Każdy ma przecież swoją tajemnicę, pielęgnowaną w ukryciu przed spojrzeniami innych, ale i roztaczającą uwodzicielską woń..."
Elena jest mężatką, młodą kobietą, która stroni od ludzi. Niespodziewanie zostaje zamordowany jej mąż, odnoszący sukcesy przedsiębiorca, a ona sama staje się główną podejrzaną. To ona znalazła go martwego w ich ogrodzie. Prowadzący sprawę prokurator Marian Borys nie mając punktu zaczepienia, zaczyna grzebać w przeszłości Eleny. Zeznania osób znających Elenę są bardzo sprzeczne i negatywne. Jedni twierdzą, że jest wyrachowaną osobą, zdolną do wszystkiego inni głoszą, że to ona swoimi romansami przyczyniła się do samobójstwa męża. A jaka jest prawda? Elena jest kobietą o wielu twarzach, jej los spoczywa w rękach prokuratora. Kobieta zaczyna robić na Borysie coraz większe wrażenie, przyciąga i odpycha jednocześnie...
Z ciekawością zaczęłam czytać, dostałam kryminał, który intrygował i był bardzo nieoczywisty. Akcja powieści toczy się swoim rytmem, fabuła zajmująco, choć minimalistycznie utkana. Dotyka przemyśleń bohaterów i skomplikowanych relacji międzyludzkich, a w tle zagadkowe morderstwo. Z mroku tajemnic wyłaniają się słowiańskie wierzenia i naturalizm. Autorka stopniowo buduje napięcie, z mroku tajemnice wynurzają się złożoność i zawiłość ludzkich charakterów.
Z opowieści wyłania się pełna sprzeczności postać głównej bohaterki. Wyraźny, zaskakujący portret psychologiczny kobiety, która została skrzywdzona. Jedni obwiniają ją o całe zło tego świata, inni dostrzegają jej prawość. Senne wizje, majaki, które mieszają się z rzeczywistością. Trudno rozpoznać, gdzie jest prawda, a gdzie wyłaniające się mroku tajemnic urojone wizje. Tutaj nic nie jest takie, jak początkowo nam się wydaje. Autorka umiejętnie i z wyczuciem wodzi nas za nos. Tajemniczy klimat, aura niedopowiedzeń wibruje w powietrzu, towarzyszy nam od początku do końca opowiedzianej historii. Obsesja, chęć odkrycia, odarcia drugiej osoby z najbardziej skrywanych sekretów przeszłości. Gra pozorów, przypisanie winy, bez względu na prawdę.
Zajmująca, nietuzinkowa, smutna, "inna" powieść obyczajowa i elementami kryminału, a w tle mitologia i słowiańskie bóstwa. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie, zmusza do refleksji, ukazuje, jak łatwo możemy zagubić się w zawiłych labiryntach kłamstw. Polecam, bardzo!
,,Mokosz. Bogini mokrej ziemi" to kolejna książka z gatunku thriller, która skradła cały mój czas. Jest ona ciekawym portretem psychologicznym bohaterów.
Pewnego dnia w ogródku Eleny zostają odkryte zwłoki jej męża. To ona staje się główną podejrzaną. Jest osobą bardzo tajemniczą. Stroni od ludzi. Jedni mają ją za wiedźmę a inni za osobę, która potrafiła doprowadzić do samobójstwa męża. A jaka jest prawda? Tego próbuje dowiedzieć się Borys, prokurator ,,który jak sęp podskakuje dookoła konającego zwierzęcia". Zadaje wiele pytań, które trochę drażnią Ellenę. Jest facetem z charakterem.
Ellena to postać, która intryguje od samego początku. Czytając miałam wrażenie, że raz jest ofiarą, a raz jednak winną. Nie byłam w stanie jej rozpracować. Do tego miała specyficzną teściową, z którą nie potrafiłam się zaprzyjaźnić. Ellena skrywała pewne rodzinne tajemnice. Jakie?
Autorka posiada ciekawy styl pisania. Charakterystyczny dla powieści pięknych, a nie dla thrillerów. Czasami poetycki.
,,Mokosz. Bogini mokrej ziemi" to książka nie tylko o kryminalnej zagadce, ale przede wszystkim świetna analiza psychologiczna bohaterów. Dodatkowo znajdziemy tutaj słowiańskie wierzenia. Tytułowy MOKOSZ to patronka kobiecej płodności i siły. Bogini przyrody.
,,Mokosz. Bogini mokrej ziemi" to książka, która zaspokoiła mój czytelniczy gust i bardzo ją polecam.
,,Mokosz. Bogini mokrej ziemi" Anny Sokalskiej to moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, którym udowodniła, że do jej książek naprawdę warto wracać.
Fabuła książki utkana została z nielicznych dialogów, przemyśleń bohaterów, szczypty magii, słowiańskich wierzeń i zagadki kryminalnej, które absorbują czytelnika do tego stopnia, że nie jest on w stanie odłożyć książki na bok.
Panuje tutaj uczucie mroku, niepokoju i jest cała masa niedopowiedzeń. Główna bohaterka do samego końca pozostaje wielką niewiadomą i czytelnik sam nie wie, co tak naprawdę o niej myśleć. Bywają momenty, kiedy uważamy Elenę za ofiarę, ale i takie, kiedy myślimy, że faktycznie jest winna śmierci swojego męża. Jej przemyślenia, ale i cała historia, zmuszają nas do chwili zastanowienia i refleksji nad sensem ludzkiego życia. Autorka zgrabnie przemyca tutaj rozważania na temat roli kobiet w społeczeństwie, feminizmu, wpływu przeszłości na teraźniejszość, trudnego dzieciństwa i dysfunkcji społecznych. Uwierz, że nie przypuszczałam, aby można było w tak krótkiej formie zawrzeć tyle ważnych tematów i jeszcze okrasić je ciekawą zagadką kryminalną i wierzeniami słowiańskimi. Jednak Annie Sokalskiej się to udało i zrobiła to po mistrzowsku.
,,Mokosz. Bogini mokrej ziemi" to książka wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Zapewnia ogrom wrażeń, inspiruje i płynie z niej bardzo ciekawe przesłanie. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko napisać: serdecznie POLECAM!
"Wyjście ze strefy komfortu" zdarza mi się coraz częściej. Czytając książki, kurczowo trzymałam się ulubionych gatunków, aż wreszcie postanowiłam sięgać po lektury o tematyce zupełnie dla mnie obcej. Owszem jest to nowe doświadczenie i wielka niewiadoma. Nie mam żadnej gwarancji czy taka książka mnie wciągnie i ją doczytam. Jak wiadomo, kto nie spróbuje, ten się nie dowie. "Każdy ma przecież swoją tajemnicę, pielęgnowaną w ukryciu przed spojrzeniami innych, ale i roztaczającą uwodzicielską woń, opar, który snuje się tuż nad ziemią i przypomina o sobie każdemu, kto się o niego otrze". Marian Borys prokurator zostaje przydzielony do rozwikłania śmierci pewnego biznesmena, którego żona znalazła martwego w ogrodzie. Pierwsze podejrzenia padają właśnie na Elenę, ale ze względu na brak śladu udziału osób trzecich sprawa stoi w miejscu. Borys zaczyna grzebać w przeszłości Eleny. Od teraz jej los jest w jego rękach. Przesłuchuje osoby, które ją znały i zbiera informacje o tym, jaka była. Z zeznań świadków wyłania się sprzeczny obraz. Okazuje się, że to kobieta o wielu różnych twarzach. Każdy, kto ją poznał, ma o niej inne zdanie. Jej trudne dzieciństwo wcześnie zostało przerwane przez tragedie. Im bliżej Borys poznaje Elenę, tym większe wrażenie ona na nim robi. Z jednej strony go przeraża, a z drugiej przyciąga do siebie. Czy byłaby zdolna zabić swojego męża? A może zrobiła coś, co popchnęło go do popełnienia samobójstwa? Przed Borysem trudne zadanie. Czy uda mu się rozwikłać zagadkę śmierci przedsiębiorcy? "Mokosz" to powieść obyczajowa z elementami kryminału, w której autorka sprytnie przemyciła wątki mitologii i bóstw. Pomimo tego, że w szkole nie przepadałam za mitologią, to ta książka mnie zachwyciła. Zastanawialiście się może, co tak naprawdę dziedziczymy po naszych przodkach, co przekazują nam w genach? Czy to, w jaki sposób wychowujemy nasze dzieci, ma wpływ na ich przyszłość? Od dziecka mamy wpajane, że dom i rodzina są najważniejsze, że kobiety powinny się poświęcać. Te stereotypy towarzyszą nam od lat. Boimy się odrzucenia, wytykania palcami. Nie chcemy się wyłamywać, być innymi. Ale czy można ułożyć sobie życie i być szczęśliwym według schematu, który ktoś za nas wybrał? To tak nie działa. Najgorsze to na siłę próbować spełniać czyjeś oczekiwania. Żyjemy w czasach, gdzie brakuje prywatności. Social media to potężne narzędzie, które użyte w niewłaściwy sposób może nam przysporzyć problemów. Ludzie już tak mają, że jak czegoś do końca nie widzą i nie wiedzą, to resztę sobie dopowiedzą. Nie ważne, że swoimi teoriami robią komuś krzywdę, ważne, że mają słuchaczy, kogoś, kto w to uwierzy. Anna Sokalska w swojej powieści skupia się na zagadnieniach, o których wciąż za mało się mówi. Są tematy, które pomimo XXI wieku nadal pozostają w strefie tabu. Bo przecież prościej jest kogoś zaszufladkować, że jest taki, a nie inny niż dociekać tego przyczyny. Zaglądajmy w przeszłość, aby zmieniać teraźniejszość i kreować przyszłość!
Adam uczestniczy w badaniach nad stworzeniem programu imitującego ludzkie rozumowanie; w poszukiwaniu podpowiedzi do swojej pracy spotyka się z dawną znajomą...
Iga, menadżerka w korporacji, niespodziewanie musi przerwać karierę, aby ratować zdrowie. Szukając odpoczynku, wyjeżdża na wieś, gdzie poznaje Nadzieję...
Przeczytane:2024-07-14,
Przeczytawszy opis książki Anny Sokalskiej byłam pewna, że muszę ją przeczytać. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z jej książkami i choć nie wiedziałam nic o jej warsztacie to było warto.
Słowiański tytuł, magia, tajemnicza śmierć. Razem dało to mieszankę, której chce się skosztować. Kiedy zostają odnalezione zwłoki męża Eleny jasne staje się, że będzie trzeba znaleźć winnego tej zbrodni. Czy spokojna i unikająca ludzi kobieta może być mordercą?
Prowadzący śledztwo detektyw, jest zdeterminowany by udowodnić jej winę do tego stopnia, że w ogóle nie dopuszcza do swojej świadomości innego rozwiązania.
Osoby z otoczenia Eleny opisują ją w tak skomplikowany sposób, i stawiają ją w takim świetle, że ciężko pojąć kim ona właściwie jest? Wiedźmą, zdolną do największych okrucieństw? Pozbawioną kręgosłupa moralnego niewierną żoną? Nikomu niewchodzącą w drogę introwertyczką, która przez bycie wyobcowaną pozwoliła by narosły na jej temat jakieś absurdalne teorie?
Książki nie czyta się łatwo, jest w niej dużo opisów, niedopowiedzeń, ślepych zaułków i podrzucanych czytelnikowi wątpliwości. Niewielka ilość dialogów w porównaniu z opisami sprawia, że akcja nie jest wartka, ale jednak wciąga nas niczym bagniste mokradła.
Sposób w jaki prowadzący sprawę detektyw poddaje się wolno urokowi Eleny jest opisany tak niesamowicie - mistycznie niemal, że trudno nie oprzeć się wrażeniu, że faktycznie była w tym magia.
Nie jest to książka, którą bez wahania można nazwać kryminałem, nie jest też obyczajowa, ani sci-fi. Mokosz to tajemnicza zagadka o poszukiwaniu i punktach widzenia. O tym, że racja bywa bardziej mojsza, i że każdy z nas widzi pewne sprawy w sposób zupełnie inny niż ktoś kto patrzy na nie tuż obok nas. W tej książce nie da się jednoznacznie stwierdzić jaka jest prawda, bo nie da się jednoznacznie stwierdzić czy ktokolwiek kłamie.
Mroczna, sensualna, intrygująca, budująca napięcie i zostawiająca nas w poczuciu zadumy - taka jest Mokosz - bogini płodności.
Jestem przekonana, że chcę więcej.
Książka z klubu recenzenta @nakanapie.pl